Polska sztafeta 4x400 metrów, biegnąca w składzie Karol Zalewski, Rafał Omelko, Łukasz Krawczuk i Jakub Krzewina ustanowiła w Birmingham halowy rekord świata czasem 3:01.77! Marcin Lewandowski został halowym wicemistrzem świata w biegu na 1500 metrów. Po srebrne medale sięgnęły w niedzielne popołudnie także Aniołki Matusińskiego, czyli panie ze sztafety 4x400 metrów. Brąz wywlaczył tyczkarz Piotr Lisek.
Polska męska sztafeta 4x400 metrów sprawiła bodajże największą niespodziankę mistrzostw Birmingham. Owszem stawiano nas w gronie faworytów, ale takiego spektakularnego sukcesu nie spodziewał się absolutnie nikt. Polacy po 17 latach ponownie zostali mistrzami świata, a do tego ustanowili genialny rekord globu – jako pierwsza w historii sztafeta pobiegli w hali dystans 4x400 metrów poniżej 3 minut i 2 sekund uzyskując 3:01.77 (poprzedni rekord należał do Amerykanów i wynosił 3:02.13).
Gwiazdą naszego zespołu zdecydowanie został Jakub Krzewina. To co, pochodzący z Kujaw, sprinter wrocławskiego Śląska zaprezentował na ostatniej zmianie z pewnością przejdzie do annałów lekkoatletyki. Podopieczny Marka Rożeja zaatakował Vernona Norwooda na ostatniej prostej. Mijany Amerykanin wydawał się zdezorientowany zaistniała sytuacją. A Krzewina gnał do mety – orientacyjnie pokonał 400 metrów w czasie poniżej 45 sekund!
- Myślę, że to było najważniejsze okrążenie, to ostatnie w wykonaniu Kuby. On bardzo mocno naciskał, jest w tym sezonie niesamowicie silny. – chwalił kolegę z zespołu Rafał Omelko.
3:01.77, tyle od 4 marca wynosi halowy rekord świata w biegu rozstawnym 4x400 metrów (foto: Marek Biczyk)
Gdy Polacy minęli linię mety i cieszyli się ze złota dopiero po kilku chwilach dotarła do nich informacja, że poprawili rekord świata. Karol Zalewski złapał się z niedowierzaniem za głowę, a Łukasz Krawczuk wpadł w ramiona Kuby Krzewiny. Wtedy nasi sprinterzy wybuchli gigantyczną radością – to była istna eksplozja szczęścia. Runda honorowa po hali, wielkie brawa niesamowicie reagującej na sportowe sukcesy brytyjskiej widowni i okolicznościowa sesja fotograficzna przy zegarze wyświetlającym rekordowy wynik.
- To dla nas wielki szok. Celowaliśmy tutaj w rekord Polski, rekord Europy. Ale muszę powiedzieć szczerze, że nie byliśmy w stanie sobie nawet wyobrazić, że możemy ustanowić rekord świata! – podkreślił Omelko.
W historii polskiej lekkoatletyki złoto w biegu rozstawnym zdobyli w 2001 roku Piotr Haczek (obecny w Birmingham jako szef szkolenia duńskiej federacji), Piotr Rysiukiewicz, Jacek Bocian i Robert Maćkowiak. Dziś ponownie na halowym czempionacie zagrano Mazurka Dąbrowskiego dla polskiej sztafety, a pod dachem Areny Birmingham zawisła dumnie biało-czerwona flaga. Złote medale wręczył biało-czerwonym prezydent IAAF Seb Coe, a Polacy dodatkowo zdobyli premię 50 000 dolarów za ustanowienie rekordu globu.
Biało-czerwoni już z medalami i czekiem opiewającym na 50 000 dolarów (foto: Tomasz Kasjaniuk)
Można nieco żartobliwie powiedzieć, że to był bardzo wolno zdobyty srebrny medal. Bieg na 1500 metrów był niesamowicie senny, rozgrywany idealnie pod Marcina Lewandowskiego. Poważne ściganie tak naprawdę zaczęło się dopiero na półtora okrążenia przed metą. Polak ruszył mocno na prostej wymijając stawkę rywali po trzecim torze, ale wiraż zaczął już idealnie blisko krawężnika. Na 150 metrów przed metą Lewandowski był jeszcze trzeci, ale po doskonałym finiszu zajął drugie miejsce i zdobył swój pierwszy w karierze medal mistrzostw świata. Lepszy od Polaka był jedynie Samuel Tefera. Lewandowski srebro zdobył z czasem 3:58.39 i przyznał, że na bieżni zostawił serce.
- Przed finałem pomyślałem sobie, że będę walczył tak, że będę gryzł trawę, która tutaj nie rośnie. Mam już cały worek medali z mistrzostw Europy, a teraz wreszcie wywalczyłem podium na mistrzostwach świata. Teraz moim celem są kolejne trofea, chcę zdobyć medal olimpijski w Tokio. – zapewnił po biegu Lewandowski.
Marcin Lewandowski zdobywając srebro halowych mistrzostw świata powetował sobie pamiętną dyskwalifikację z Sopotu. Wtedy, w marcu 2014 roku w Ergo Arenie, był trzeci za Adamem Kszczotem w biegu na 800 metrów, ale ostatecznie sędziowie odebrali mu medal. Chociaż w kolejnych sezonach zawodnik Zawiszy zdobywał liczne trofea na imprezach mistrzowskich to żadne z nich nie smakowało tak jak niedzielne wicemistrzostwo globu.
- To mój największy sukces w karierze. – krótko podsumował Marcin.
Marcin Lewandowski w chwilach radości po zdobyciu srebra (foto: Marek Biczyk)
Kilkanaście minut po finale biegu na 1500 metrów na bieżni zameldowały się Justyna Święty-Ersetic, Patrycja Wyciszkiewicz, Aleksandra Gaworska oraz Małgorzata Hołub-Kowalik. Aniołki Matusińskiego nie zawiodły. Znakomicie rozpoczęła czwarta w biegu indywidualnym Święty-Ersetic, a dobrze wypracowanej przewagi nie oddały kolejne zawodniczki. Na mecie Polki był trzecie, ale po dyskwalifikacji Jamajek zostały halowymi wicemistrzyniami świata. Klasę biegu pokazuje wynik jaki uzyskały podopieczne Aleksandra Matusińskiego – 3:26.09 to rekord Polski* i najlepszy wynik uzyskany w tym sezonie halowym przez europejską sztafetę.
- Poprawiłyśmy rekord Polski (o blisko 3 sekundy) co nas bardzo cieszy. Mam nadzieję, że zaskoczyłyśmy nie tylko składem, ale i poziomem biegu. – śmiała się w strefie mieszanej Justyna Święty-Ersetic, która nietypowo pobiegła na pierwszej zmianie.
Finalnego sukcesu Polek nie byłoby też bez rezerwowych, które wywalczyły w sobotę awans do finału.
- Bardzo chciałam podziękować naszym rezerwowym i trenerom klubowym. – stanowczo zaznaczyła Patrycja Wyciszkiewicz, która dodała także iż ma nadzieję, że dzisiejszym występem zamazała słabszy start indywidualny.
Polki, podobnie jak dwa lata temu w Portland, zdobyły srebrny medal halowych mistrzostw świata. Ich wynik to drugi rezultat w historii europejskiej lekkoatletyki (foto: Tomasz Kasjaniuk)
Należy dodać, że szybciej niż dziś Polki w historii europejskiej lekkoatletyki sztafetę 4x400 metrów pokonywały jedynie zespoły rosyjskie. Postawa naszego zespołu jest wprost wybornym prognostykiem przed sierpniowymi mistrzostwami Europy w Berlinie.
Kibice polskich tyczkarzy przeżywali dziś bardzo nerwowe popołudnie. Finał skoku o tyczce Paweł Wojciechowski rozpoczął od zrzutki na 5.45 i dwóch nieudanych skoków na 5.60. Piotr Lisek również otworzył zmagania zrzutką – musiał poprawiać 5.60, a potem zagrał pokerowo opuszczając 5.70, czyli wysokość na której przygodę z mistrzostwami świata zakończył Paweł Wojciechowski. Lisek do gry wrócił na 5.80, ale strącił w pierwszym podejściu poprzeczkę i ponownie zaryzykował przenosząc pozostałe dwie próby na 5.85. Na tym etapie finału w walce o medale pozostawało jeszcze dziewięciu tyczkarzy, z czego aż pięciu po nieudanych skokach na 5.80 postanowiło przenieść się na kolejną wysokość. Świetnie zaprezentował się Lisek, który skoczył jako pierwszy 5.85 i tym samym przesunął się na brązową pozycję.
Piotr Lisek zdobył w Birmingham drugi w karierze brąz halowych mistrzostw świata (foto: Marek Biczyk)
Dla Liska to drugi brąz halowych mistrzostw świata. Dwa lata temu w amerykańskim Portland także stał na trzecim stopniu podium. W marcu 2018 roku, tak samo jak w Oregonie, złoto zdobył Renaud Lavillenie, a srebro Sam Kendricks. To pierwszy w historii skoku o tyczce przypadek żeby na dwóch kolejnych czempionatach ci sami zawodnicy stali na tych samych stopniach podium.
Ósme miejsce w półfinale biegu na 60 metrów przez płotki zajął Damian Czykier (7.78).
Specjalnym filmem oraz gromkimi brawami uhonorowano w Arenie Birmingham zmarłego dziś Rogera Bannistera. Ten świetny przed laty miler, pierwszy biegacz, który pokonał ten dystans w czasie poniżej 4 minut, zmarł w niedzielę w wieku 88 lat.
17. IAAF Halowe Mistrzostwa Świata Polska kończy z pięcioma medalami i znakomitym trzecim miejscem w klasyfikacji medalowej. Poprzednio z taką ilością medali lekkoatleci wracali z halowych mistrzostw świata w 1999 roku! W Birmingham najwięcej medali zdobyli Amerykanie (18), a Polska została najlepszą z europejskich reprezentacji. W zestawieniu punktowym Polska zajęła czwarte miejsce z dorobkiem 50 punktów.
Za dwa lata halowe mistrzostwa świata odbędą się w chińskim Nankinie.
Wyniki: Birmingham
* rekord Polski oraz rekord świata będą podlegać procedurom ratyfikacyjnym PZLA i IAAF
Birmingham, Maciej Jałoszyński & rav