Oto, co tuż po starcie pierszwego dnia mistrzostw w Leirii powiedzieli polscy zawodnicy:
Marek Plawgo (8. na 400 m ppł – 51.06)
Już na rozgrzewce czułem, że brakuje mi odległości do płotka. Byłem mniej więcej pół metra przed miejscem, w którym normalnie powinienem się odbijać. W trakcie biegu pogubiłem się szczególnie na jednym płotku, straciłem siłę i zabrakło energii w końcówce. Jestem bardzo niezadowolony. Jaka jest przyczyna błędów? Nie mam pojęcia. Wyglądało to trochę tak, jakbym dziś biegł bez głowy. Nie wiem, na ile było to wynikiem tego, że mam kłopoty ze stopą. Co prawda jestem na lekach przeciwbólowych i nie czuję bólu, ale muszę tracić więcej sił, by utrzymać rytm. Czy pobiegnę w sztafecie? O to trzeba pytać trenera Lisowskiego. Moja dyspozycja jest na tyle nieprzewidywalna, że pewnie będę tym szóstym zawodnikiem, który będzie w pogotowiu w rezerwie.
Szymon Ziółkowski (2. w rzucie młotem – 78.01 m)
W Pucharze Europy zdarzało mi się wygrywać, ale w Mistrzostwach Europy zazwyczaj szło gorzej. Teraz zaliczyłem poprawny start, wreszcie uzyskałem kwalifikację na mistrzostwa świata. Przegrałem o włos z Włochem Nicolą Vizzonim. Więc mogę chyba być zadowolony. Skoro zostałem wybrany podwójnym kapitanem – a w zasadzie kapitanem i kapitanką – musiałem wesprzeć drużynę. Dziś w Leirii było bardzo gorąco, topił mi się klej na rękawicy, nie mogłem utrzymać młotu. Na szczęście do czwartego rzutu dotrwałem. Bardzo był mi potrzebny taki start jak ten. To wielki sprawdzian nie tylko dla mojej formy, ale i dla głowy. Teraz spokojnie mogę przygotowywać się do mistrzostw świata w Berlinie.
Dariusz Kuć ( na 100 m – 10.35)
Wydawało mi się, że dziś można osiągać znakomite rezultaty, bo pogoda była wyśmienita. Biegło mi się dobrze, nie wiem jak trener oceni sam start, ale mnie się wydawało, że pod tym względem też wypadłem przyzwoicie. Walczymy tutaj dla całej drużyny, nie mogłem sobie więc pozwolić na falstart. Mam nadzieję, że ten sezon będzie mocny w moim wykonaniu. Chciałbym wrócić na poziom 10.17-10.20.
Tomasz Majewski (1. w pchnięciu kulą – 20.81)
Jestem zadowolony z 12 punktów dla drużyny. Reszta ekipy też startuje nieźle, więc mam nadzieję, że do końca zawodów pokażemy na co nas stać. Marzy mi się podium w klasyfikacji drużynowej. Miałem dziś zamiar pchnąć 21 metrów, ale nie udało się. Nie było tak jak zakładałem pod względem technicznym, na dodatek konkurs często był przerywany, brakowało w nim płynności. Zdecydowanie startuje mi się z silniejszymi rywalami, bo wtedy motywacja jest dużo większa, wyższy poziom adrenaliny no i oczywiście lepsze rezultaty. Do mistrzostw świata jeszcze dwa miesiące. Sporo przygotowań przede mną, ale mam nadzieję, że wszystko będzie szło tak dobrze jak do tej pory.
Sylwia Ejdys (2. na 3000 m – 8:58.26)
To był pierwszy bieg rozgrywany według nowych przepisów. Na początku stworzyła się ciasna grupa. Taktycznie to był dobry bieg, ale czas jaki uzyskałam nie jest jakiś nadzwyczajny. Warunki pogodowe na średnich i długich dystansach nie sprzyjały osiąganiu dobrych rezultatów.
Anna Jesień (1. na 400 m ppł – 54.82)
Miałam następującą taktykę: zacząć luźniej i w ostatniej chwili ścigać się z dziewczynami. Do tej pory mocno zaczynałam początek, a Anastazja Rabczeniuk dwa razy mnie goniła, spinałam się na końcówce i przegrałam z nią. Teraz było inaczej. Miejsce i czas, jakie uzyskałam w Leirii są bardzo dobre. Jak na początek sezonu to chyba nieźle. Teraz trzymam kciuki za resztę ekipy.
Monika Pyrek (1. w skoku o tyczce – 4.70)
„Drużynówka“ to bardzo trudne zawody, na każdym zawodniku ciąży duża odpowiedzialnosć – za całą ekipę. Dlatego podwójnie zależało mi na tym, żeby wygrać. Konkurs trochę się przedłużył, było potwornie gorąco, ciężko znoszę taki upał. Zawody, według nowych zasad, miały trwć krócej, ale stało się inaczej. Kiedy już wiedziałam, że zwyciężyłam zrezygnowałam ze skakania kolejnej wysokości, choć została mi jeszcze jedna próba. O początku sezonu mam problem z łydką. Poczułam ją też teraz przy skoku na 4.70, więc zdecydowaliśmy z trenerem, że odpuścimy. Mam nadzieję, żę 4.70 to takie moje minimum – granica przyzwoitości w tym sezonie.
Grzegorz Sposób (5. w skoku wzwyż – 2.28)
Jestem bardzo zadowolony z miejsca, bo początek konkursu nie zapowiadał się dla mnie dobrze. Zrzutka na 2.20 trochę mnie pobudziła. Udało się skoczyć 2.24 i 2.28 w pierwszych próbach. Niestety, 2.31 jest jeszcze trochę za wysoko. Ale jestem dobrej myśli, bo podobnie było przed mistrzostwami świata w Paryżu. Goniłem minimum i we Francji miałem szczyt formy. Wolę walczyć o kwalifikację i być w dyspozycji przez dłuższy czas. Sport sprawia mi coraz większą przyjemność. Chciałbym udowodnić, że w moim wieku można się jeszcze w to bawić i osiągać sukcesy. 2.30 to zawsze była dla mnie jakaś bariera, bardziej chyba w głowie. Ale ten sezon zapowiada się bardzo dobrze, postaram się wypełnić minimum na Berlin w trzech najbliższych startach.
Zebrał Rafał Bała
press@pzla.pl