Drugiego dnia mistrzostw Europy w Leirii Polacy przesunęli się z szóstej na piątą pozycję. Oto, co mówili po niedzielnych startach:
Drugiego dnia mistrzostw Europy w Leirii Polacy przesunęli się z szóstej na piątą pozycję. Oto, co mówili po niedzielnych startach:
Anita Włodarczyk (1. w rzucie młotem – 75.23 m)
Bardzo się cieszę, że pomogłam reprezentacji wspiąć się nieco w klasyfikacji generalnej. Pod tym względem jestem zadowolona. Wynikowo czuję lekki niedosyt, ale więcej dziś nie mogłam rzucić. Stać mnie na lepsze próby, jednak to chyba nie był mój dzień. Starałam się zaliczyć poprawnie pierwszy rzut. Kiedy udało się to zrobić, rzucałam już na luzie. Jestem taką zawodniczką, że zaczynam od słabszego wyniku i w miarę rozwoju sytuacji rozkręcam się. Heidler rzuciła ponad 74 metry, ja się zmobilizowałam i wyprzedziłam ją. Myślami byłam nawet przy rekordzie Polski, warunki pogodowe temu sprzyjały. Jednak dziś się nie udało i trzeba zaczekać do następnej okazji. W Leirii startowała czołówka światowa. Wygrałam, umocniłam się psychicznie. To na pewno spory plus w perspektywie sierpniowych mistrzostw świata.
Artur Noga (6. na 110 m ppł – 13.78)
Dość ładnie wyszedłem z bloków, ale niestety, na pierwszym płotku walnąłem tzw. „samolocika“. Rywale automatycznie mi odskoczli. Zacząłem jednak gonić. Zbliżałem się do nich, ale chyba za bardzo chciałem. Widocznie nie jestem jeszcze gotowy na takie biegi. Pojawiły się błędy techniczne, uderzałem stopą w płotki. Miałem jeszcze nadzieję, że uda się trochę nadgonić. Niestety, ostatni płotek był katastrofalny. Nie czułem bólu po kontuzji. Po prostu na razie brakuje mi „obiegania“. Przed startem liczyłem na większą liczbę punktów dla zespołu. W końcu to zawody drużynowe. Jednak wyraźnie jeszcze brakuje mi formy. Dwa tygodnie przerwy po kontuzji robi swoje.
Kamila Stepaniuk (9. w skoku wzwyż – 1.87 m)
Popełniałam dziś masę błędów. Do 1.87 m wszystko wyglądało nieźle, ale później coś się posypało. Wiem, że stać mnie na skoki powyżej 190 centymetrów, szkoda, że nie tym razem. Już po rozgrzewce czułam się bardzo dobrze, nie denerwowałam się. Ale przyszło 191 cm – inne bieganie, inne skakanie – tragedia. Cieszę się, że nie „dałam zerówki“. Gdybym skoczyła 3 centymetry więcej pewnie nie dałoby mi to dużo lepszego miejsca, ale na pewno większą satysfakcję.
Adam Kszczot (9. na 800 m – 1:49.41)
Na ostatnim wirażu któryś z rywali nadepnął mi na nogę i spadł mi but. Ponad 100 metrów biegłem boso. To był ciężki bieg, sporo w nim przepychanek. Niestety, nie wszystko ułożyło się tak, jak przewidywałem. Szkoda, z powodu tej przygody z butem straciłem około 5 metrów do rywali. A musiałem włożyć w końcówkę mnóstwo sił. Jestem strasznie zmęczony.
Joana Kocielnik (6. na 100 m ppł – 13.16)
Miałam nadzieję na rezultat w granicach 13.20, a udało się pobiec jeszcze lepiej. Super. Cieszę się, że wytrzymałam obciążenie psychiczne, związane z rywalizacją drużynową, a przy tym uzyskałam bardzo dobry czas. Przyznam, że nerwy były. Oczywiście zdaję sobie sprawę, żę ciężko będzie się zakwalifikować do mistrzostw świata, ale postaram się wypełnić normę na Berlin.
Piotr Małachowski (1. w rzucie dyskiem – 66.24 m)
Jeśli chodzi o miejsce i punkty dla zespołu to plan wykonałem w stu procentach. Ale wynik jest bardzo słaby. Było mnie stać na więcej niż te 66 metrów. Nie udało się, szkoda. Czuję się dobrze, jednak nie potrafię tego wykorzystać. Rzucając w Leirii 67-68 metrów na pewno bardziej przestraszyłbym swoich przeciwników w perspektywie mistrzostw świata. W rzucie, którym wygrałem dysk leciał jak kartofel. Gdybym wykonał go poprawnie technicznie dołożyłbym pewnie ze 2,5 metra. Byłby to przyzwoity wynik. Nie da się ukryć, że nowe przepisy są sporym obciążeniem psychicznym dla niektórych zawodników.
Lidia Chojecka (6. na 1500 m – 4:11.71)
Najlepiej się czułam na pierwszym kole, które było dość szybkie. Nie lubię zrywów w trakcie biegu i w końcówce, to zazwyczaj mnie wykańcza. Liczyłam na to, że na całym dystansie będzie trochę szybsze tempo. Jestem w stanie wypełnić minimum na mistrzostwa świata, potrzebuję tylko szybszego biegu. W Leirii strasznie doskwierał mi upał. Lubię ciepło, ale nie aż takie.
Łukasz Michalski (3. w skoku o tyczce – 5.70 m)
Cieszę się z miejsca i z wyniku. Przy nowych przepisach trzeba było oszczędzać każdą próbę. Udało mi się, zatrzymałem się dopiero na 5.80. Do tej pory poprzeczka zawieszona na tej wysokości pozostawała w sferze marzeń, ale teraz okazuje się, żę rzeczywiście mogę to skoczyć. Przy następnej okazji podejdę do prób na 5.80 chyba z jeszcze większą wiarą. Myślę, że ten start to dobry prognostyk zarówno na młodzieżowe mistrzostwa Europy jak i na mistrzostwa świata seniorów. W pierwszej próbie pękła mi tyczka. Później bolał mnie nagdarstek, ale okleiłem go sobie i skakałem dalej.
Teresa Dobija (3. w skoku w dal – 6.45 m)
Te zawody to straszny stres. Dwie pierwsze próby miałam tragiczne, odbijałam się sprzed belki, pogubiłam się technicznie. Chciałam otworzyć konkurs z wynikiem 6.50, tylko że w stresie zmienia się cały plan i cała strategia. Bałam się tej pierwszej próby. Ale chyba ktoś nade mną czuwał, bo weszłam do szóstki. Później było już spokojniej. Udało się skończyć konkurs z wynikiem 6.45, ale i tak się cieszę. Trzecie miejsce i 10 punktów dla drużyny – to ma swoją wartość. Liczę na minimum na Berlin. Chciałam je uzyskać już tutaj, ale po wejściu na skocznie w zawodach o takim znaczeniu, punkt widzenia zmienia się o 180 stopni.