Kibice lekkoatletyki dobrze znają problemy zdrowotne Marka Plawgi datujące się od 1998 r. Ostatnią operację przeszedł 12 kwietnia w Göteborgu. W kilka dni później zgodził się szczegółowo o niej opowiedzieć. Warto przeczytać.
Kibice lekkoatletyki dobrze znają problemy zdrowotne Marka Plawgi datujące się od 1998 r. Ostatnią operację przeszedł 12 kwietnia w Göteborgu. W kilka dni później zgodził się szczegółowo o niej opowiedzieć. Warto przeczytać.
Serdecznie życzymy Markowi, aby jego nadzieje na powrót do pełni zdrowia szybko ziściły się.
"Od operacji stawu skokowego w listopadzie 2004 właściwie nie było dnia bez dolegliwości bólowych. Zwiększały sie one proporcjonalnie do upływu czasu. W ubiegłym sezonie stan stawu pośrednio doprowadził do naderwania mięśnia dwugłowego na chwilę przed Mistrzostwami Świata w Helsinkach, wykluczając mnie z nich. W tegorocznym, halowym - ból osiągnął poziom przeszkadzający w chodzeniu, nie mówiąc o bieganiu. Po pełnym przygotowaniu do sezonu halowego, na trzy tygodnie przed Mistrzostwami Świata w Moskwie podjąłem decyzje o zakończeniu treningów i poddaniu się leczeniu.Według wstępnych diagnoz przyczyną problemu były osteofity kości stawu skokowego. Była to dokładnie ta sama przyczyna, która doprowadziła do, mającej pomóc, poprzedniej operacji. Dalsze badania wskazały także złamanie jednej z kości stopy (łódkowatej). Nie było wątpliwości, że konieczny będzie kolejny zabieg. Mając na uwadze dotychczasowe doświadczenia rozpocząłem poszukiwania odpowiedniej kliniki, gdzie najważniejszym kryterium doboru była skuteczność w operacjach stawów skokowych wykonywanych na sportowcach wracających do sportu na najwyższym poziomie. I tak z pomocą menadżera dotarliśmy do dr. Leifa Svärda, lekarza reprezentacji Anglii w piłce nożnej, u którego skutecznie operowali sie m.in. David Beckham czy Kajsa Bergqvist.
Operacja została zaplanowana na 12 kwietnia w klinice Carlanderska w Göteborgu. Do dziś nie mogę wyjść z podziwu dla rzeczy, jakie miały tam miejsce. Tym bardziej, że wciąż mam w pamięci 4-miesięczny rozbrat z bieganiem i miesięczna "walkę" z kulami po poprzedniej operacji. 12 kwietnia znalazłem sie w klinice o godzinie 11. Od razu zostałem skierowany do szatni, którą opuściłem w operacyjnym szlafroku. Później zostałem umieszczony w czymś w rodzaju poczekalni, gdzie została podana mi kroplówka i 2 tabletki. O godzinie 12 zostałem poproszony o przejście do znajdującej sie obok sali operacyjnej. Na stół kładłem się sam.
Podłączono mi następną kroplówkę, podczas której odpowiedziałem na pytania dotyczące ostatniego posiłku i znanych mi uczuleń. Ostatnią rzeczą, jaką pamiętam była maska z tlenem...
… Przebudziłem sie o godzinie 14. Właściwie to zostałem obudzony pytaniem: "Ma pan ochotę na kanapkę z serem czy z szynka? Kawę czy herbatę?". Spoglądając na zegar nad moim łóżkiem nie dowierzałem, że może już być po operacji. Na stopie był opatrunek, lecz nie było pamiętnego z poprzedniego zabiegu drenażu i wielkiej opuchlizny. Tylko skromny bandaż. Pierwsza myślą było to, że coś jest nie tak, że operacja nie odbyła się. Szybko jednak zostałem uspokojony: "Operacja trwała 40 minut, nie ma komplikacji. Lekarz oczekuje pana u siebie". Nie byłem w stanie uwierzyć, że tak szybko po zabiegu i narkozie mam opuścić swoje łóżko. Po posiłku ponownie znalazłem sie w szatni, i przebrany, z pomocą kul, dotarłem do gabinetu dr. Svärda. Pierwsze jego pytanie brzmiało: "Dlaczego chodzę o kulach?". Zostałem poproszony o stanięcie na operowanej stopie. To był dla mnie wielki szok! Nie było żadnego bólu, jedynie lekko ograniczona ruchliwość stawu. Żadnego gipsu, żadnych kul. O godzinie 15 opuściłem szpital na własnych nogach. Cztery godziny, tyle trwał mój cały pobyt w szpitalu. Wychodząc przypomniałem sobie słowa anestezjologa, który na moje stwierdzenie, że niestety nie zdążę wrócić do Göteborga na Mistrzostwa Europy odpowiedział: "Doktor sprawi, że zdążysz, on wszystko robi szybko". Słysząc to wątpiłem, wychodząc ze szpitala - zacząłem wierzyć.
Trzy tygodnie to wstępna prognoza na powrót do treningu biegowego. Do tego czasu zaplanowałem rehabilitację, podczas której mam obserwować reakcje stawu. Doświadczenie pokazuje, że jest ona równie ważna, co sam zabieg. Zamierzam to wykorzystać. Wprawdzie odzyskałem wiarę w uratowanie tego sezonu i start w Mistrzostwach Europy, nie mniej jednak na pewno nie odbędzie się to kosztem zdrowia i skracania okresu leczenia. Dlatego decyzję podejmę nie wcześniej niż za te trzy tygodnie ..."