29 - tyle medali w sumie zdobyli w tym roku Polacy w młodzieżowych imprezach mistrzowskich (wliczając Uniwersjadę). O analizę ich tegorocznych startów poprosiliśmy Jacka Zamecznika, który przez wiele lat był odpowiedzialny w PZLA za szkolenie młodzieży.
29 - tyle medali w sumie
zdobyli w tym roku Polacy w młodzieżowych imprezach mistrzowskich (wliczając w
to Uniwersjadę). O analizę ich tegorocznych startów poprosiliśmy Jacka
Zamecznika, który przez wiele lat był odpowiedzialny w PZLA za szkolenie
młodzieży.
Mistrzostwa świata kadetów w
Bressanone – 1 (srebro),
Mistrzostwa Europy juniorów w
Nowym Sadzie – 7 (4 srebra, 3 brązy),
Młodzieżowe Mistrzostwa Europy
w Kownie – 15 (4 złota, 3 srebra, 8
brązów),
Uniwersjada w Belgradzie – 6 (4 srebra, 2 brązy).
To imponujący dorobek Polaków,
którzy startowali w sezonie 2009 w imprezach w swoich (młodzieżowych)
kategoriach wiekowych (podsumowanie dotyczy tylko zawodów rozgrywanych na
stadionie).
Zacznijmy od najmłodszych. Tegoroczne mistrzostwa świata
kadetów odbyły się w Bressanone. Medal przywiózł stamtąd kulomiot Krzysztof
Brzozowski.
JACEK ZAMECZNIK: To był bardzo
przyzwoity start całej ekipy . Wprawdzie na listach światowych na pozycjach
medalowych widniały nazwiska dwóch naszych zawodników – oszczepnika Marcina aKrukowskiego i kulomiota
Krzysztofa Brzozowskiego, ale wiadomo, że nie zawsze takie teoretyczne
przymiarki znajdują potwierdzenie w rzeczywistości. W sumie z ponad 20 osób do
szerokiego finału nie weszły tylko dwie.
Mówi się, że w tej kategorii wiekowej rywalizacja jest
trudniejsza niż w kolejnych etapach sportowej kariery.
Rzeczywiście. Ma to związek z
tym, że młodzież z krajów południowych szybciej dojrzewa, a zdarza się, że w
niektórych przypadkach ciężko zweryfikować wiek takiego zawodnika.
Krzysztof Brzozowski to nasz jedyny medalista z Bressanone.
Wywalczył tam wicemistrzostwo świata w konkursie kulomiotów.
Później, w trakcie Olimpiady
Młodzieży pchnął 21.60. To ogromny talent. W ogóle coś mi podpowiada, że za
parę lat będziemy mieli dużą pociechę z tych, którzy reprezentowali nasz kraj w
Bressanone. Moimi faworytami na przyszłość, oprócz Brzozowskiego, są skoczek w
dal – Tomasz Jaszczuk, oszczepniczka Marta Kąkol i oszczepnik Marcin Krukowski,
sprinter Tomasz Kluczyński. Oczywiście ciężko przewidzieć, czy talenty się
rozwiną. Ale na przykład z pierwszych mistrzostw, które w 1999 roku
odbywały się w Bydgoszczy, zostało kilka osób. Z drugiej strony, niektórzy
pokazują się w starszym wieku. Sukcesów na tego typu imprezie nie odnieśli
przecież Bednarek, Michalski, Noga, a dziś są silnymi punktami dorosłej
reprezentacji.
Przejdźmy do starszej kategorii wiekowej – juniorzy. Z
Nowego Sadu nasi przywieźli już dużo więcej, bo aż siedem medali.
Przed imprezą oceniałem, że w
składzie nie mamy tzw. „armat“, jak choćby w przeszłości na mistrzostwa świata
w tej kategorii wiekowej – Noga, Bednarek, Szpak. I to, że mamy 7 medali, w tym
4 srebrne, jest bardzo dobrym wynikiem. Niestety, zabrakło złota. Najbliżej
tego wyczynu była... tyczkarka Olga Frąckowiak, która w pierwszej i drugiej
próbie na 4.20 praktycznie cała była po drugiej stronie poprzeczki. Jak ta
poprzeczka spadała? Nie sposób to określić. Złoto miała już niemal na szyi. Ale
przegrała i zajęła czwarte miejsce. Bardzo podobał mi się start oszczepniczki
Karoliny Mor. No i przede wszystkim skoczka w dal, Łukasza Masłowskigo.
Poprawić rekord życiowy na imprezie głównej o 20 centymetrów to niesamowite.
Młodzieżowe mistrzostwa Europy, czyli wysyp medali.
Polacy stawali na podium aż 15-krotnie!
I... prawie wszysto nam się
udało. Prawie, bo zakładaliśmy, że pewnym kandydatem do medalu jest Łukasz
Michalski. Zajął jednak piąte miejsce. Wszystko przez uraz nadgarstka, którego
nabawił się podczas Drużynowych Mistrzostw Europy w Portugalii. Wtedy złamała
mu się tyczka, a w efekcie spuchła mu dłoń. Przez dwa tygodnie nie mógł
przeprowadzić treningu technicznego. Wpadek nie zanotowaliśmy. Mówi się, że na
10 szans medalowych powinno być 5 medali. Tam wliczyłem 16 szans medalowych i
przywieźliśmy aż 15 krążków! To ewenement.
Ktoś z naszych reprezentantów zrobił dużą niespodziankę?
Tak. Największą – jeśli chodzi
o wynik – sprawiła Ewelina Ptak. Na 200 metrów, pod wiatr 1,4 m/s, uzyskała
23.07 sek. Bardzo dobre wrażenie pozostawił też po sobie Krystian Zalewski,
który zdobywając brąz na 3000 metrów z przeszkodami poprawił rekord życiowy o 6
sekund. No i sztafeta 4x400 metrów. Wynik 3:03.74 jak na młodzieżowców to duży
wyczyn. Pozostali medaliści po prostu wypełnili swoje zadanie. W większość
ustanawiali rekordy życiowe.
Ile z tych osób jest już gotowych, by stać się
„zawodowcem“, znaczyć coś w Europie i na świecie w seniorskiej lekkoatletyce?
Niektórzy już osiągnęli taką
pozycję, jak choćby Michalski, Noga, Bednarek, sprinterki. Wszyscy oni potrafią
już rywalizować z najlepszymi.
A propos sprinterek. Pojawiła się grupa zawodniczek,
które dają nadzieję na dobre występy naszej sztafety w przyszłości.
Zdecydowanie. Na przykład
jedna z juniorek jechała na mistrzostwa z rekordem 11.99, a wróciła z
nich z rezultatem 11.64. Poprawić się w jednych zawodach o 35 setnych to
olbrzymi postęp. Mamy sporo uzdolnionych dziewcząt. Oczywiście nie będziemy
rywalizować z Jamajką, ale w Europie wygrywają z nami tylko Brytyjki,
ewentualnie Francuzki, czasem Niemki, czyli sztafety, w których występują
ciemnoskóre zawodniczki. Gdyby nie choroba Eweliny Ptak, na pewno dziewczyny
wygrałyby „młodzieżówkę“ bez problemu.
Na koniec kilka słów o Uniwersjadzie i ekipie
lekkoatletycznej, która wywalczyła tam szesć medali – cztery srebrne i dwa
brązowe.
Z powodu zbliżających się
imprez młodzieżowych i mistrzostw świata na Uniwersjadę pojechał trochę
rezerwowy skład. Najlepsi przygotowywali się do mitrzostw świata, ja choćby
czterystumetrowcy, sprinterzy. Tym bardziej cieszy fakt, że tym, którzy
wystartowali w Belgradzie udało im się odnieść taki sukces.
Rozmawiał Rafał Bała