Reprezentanci 35 krajów wzięli udział w 25. Mistrzostwach Świata w Biegach Górskich, będących jednocześnie pierwszymi, które doczekały się oficjalnego uznania przez IAAF. Odbyły się w przepięknym zakątku Lombardii, na górze Madonna d’Europa.
Reprezentanci 35 krajów wzięli udział w 25. Mistrzostwach Świata w Biegach Górskich, będących jednocześnie pierwszymi, które doczekały się oficjalnego uznania przez IAAF.
Odbyły się w przepięknym zakątku Lombardii, na górze Madonna d’Europa, otoczonej przez 5 trzytysięczników, na trasie będącej typowym dla biegów odbywanych we Włoszech umiejętnym skrzyżowaniem biegu górskiego z przełajowym, z niepodważalną dominacją tego pierwszego, na pętli liczącej 4340 m z przewyższeniem + 275 m – 275 m.
Reprezentacja Polski liczyła przede wszystkim na udany start juniorek, które rozpoczynały zawody. Przez większą część dystansu, zgromadzeni na dole przy starcie/mecie słyszeli o prowadzących Turczynkach, Rosjankach, Amerykance i Nowozelandce. Jednak polscy trenerzy rozmieszczeni na trasie nie próżnowali i zmotywowana przez nich Angelika Mach zrozumiała, że poloneza czas zacząć i zaczęła wyprzedzać kolejne biegnące przed nią zawodniczki. Po koło 15 minutach od startu usłyszeliśmy od spikera, że na czwarte miejsce wyszła i atakuje „Angelica Mac, di Polonia, la pupilca di Izabela Zatorska”. Po trwającej wieki chwili następna informacja, że „Angelica Mac” dogoniła biegnącą na trzeciej pozycji Turczynkę, a potem „e la terza positione Angelica Mac”. Ostatecznie Angelika Mach dobiegła do mety na trzeciej pozycji i najzabawniejsze było to, że dopiero na mecie dowiedziała się, że jest trzecia, bo myślała raczej o 10 pozycji. Tak kręta w pionie i w poziomie była ta trasa. Po niezbyt długiej chwili ogłoszono, że brązowy medal w drużynie przypadł Polsce, dopiero jednak na dekoracji zwycięzców, okazało się, że 3 reprezentacje przegrały z Polską o jeden punkt, co oznacza, że przegrana o jedno miejsce którejkolwiek z dwóch punktujących zawodniczek Angeliki Mach i Katarzyny Dulak pozbawiłaby nas medalu. Nasza wspaniała medalistka może od tej pory liczyć na to, że jeżeli pojawi się we Włoszech na jakichkolwiek zawodach obsługiwanych przez spikera tegorocznych mistrzostw, usłyszy przed startem „la favorita di Polonia, Angelica Mac”. O zwycięstwo zaciętą walkę stoczyły Turczynka Yasmine Çan i Amerykanka Megan Morgan. Çan biegła niemal cały czas z kilkusekundową przewagą. Na kilometr przed metą Amerykanka zdołała ją dogonić i wyprzedzić, na finiszu jednak Turczynka ponownie objęła prowadzenie i jako pierwsza przekroczyła linię mety.
Angelika Mach na podium podczas Flower Ceremony,
20 minut po dobiegnięciu do mety
Start juniorek. Z numerem 28 Katarzyna Dulak
(wzrost 172cm, ur. 28.03.1993)
W rywalizacji juniorów liczył się przede wszystkim faworyt gospodarzy Xavier Chevrier, który nie dał szans pozostałym i wyprzedził następnego na mecie Turka Muzaftera Bayrama o 56 sekund. Najlepszy z naszych reprezentantów Jarosław Stec ostro walczył z zawodnikiem tureckim o 14 miejsce, wyprzedził go na samym końcu zbiegu, na 40 m przed metą i „zaliczył” groźnie wyglądający upadek, po którym wyglądał, jakby przyjął nokautujący cios lewym prostym bez ochraniacza na szczękę. Ale, że biegi górskie to nie tylko dziedzina lekkiej atletyki, ale i sztuka walki, dlatego po pierwszym szoku szybko wrócił mu dobry humor uzasadniony bardzo dobrym występem. Zajął 17 miejsce, a trzech juniorów zmieściło się w pierwszej trzydziestce, co dało im w drużynie 6 miejsce, najlepsze od 5 lat.
Bieg seniorek to popis Włoszek. Mistrzyni Włoch i Europy Valentina Belotti prowadziła niemal przez cały bieg, ale to nie ona została mistrzynią świata. Ubiegłoroczna mistrzyni Europy Elisa Desco, po zdobyciu brązowego medalu mistrzostw świata postanowiła poszukać sukcesów w maratonie. Nie udało się to jej ani jesienią ubiegłego, ani wiosną tego roku. Dlatego w drugiej połowie bieżącego roku wróciła w góry i stopniowo odzyskiwała formę. Tak samo stopniowo przesuwała się do przodu podczas mistrzowskiego biegu – siódma na półmetku pierwszego okrążenia, trzecia po pierwszym okrążeniu, druga na półmetku drugiego i numer jeden na mecie. Pod względem urody również kandydatka do tytułu Miss World Mountain Running Championships. Wicemistrzostwo dla Valentiny Belotti, a brąz dla Marii Grazii Roberti, która tytuł wicemistrzyni Europy zdobyła w 1996 roku, a obecny medal to Happy End jej pięknej kariery sportowej. Inne faworytki – Słowenka Mateja Kosovelj, która dwa tygodnie temu nie dała szans Włoszkom podczas mistrzostw Włoch w Domodossoli, Czeszka Anna Pichrtova, Brytyjki, mistrzynie świata z sprzed 2 lat Amerykanki, kiedy to rywalizowano na anglosaskiej trasie stanowiły tylko tło dla zawodniczek gospodarzy. Nasze dwie młode seniorki – Dominika Wiśniewska i Anita Wacławska zajęły odpowiednio 53 i 60 miejsce na miarę ich aktualnych możliwości.
Rywalizacja seniorów to dominacja reprezentantów Afryki. Dzielnie próbowali im dorównać Włosi i Turcy. Włochowi Bernardowi Dematteisowi do brązowego medalu zabrakło zaledwie 8 sekund. Nikt nie mógł dorównać mistrzowi świata juniorów sprzed 2 lat Ugandyjczykowi Geoffreyowi Kusuro. Na 6 kilometrze wyszedł na prowadzenie i zwyciężył z 54-sekundową przewagą. Drużynowe zwycięstwo dla Erytrei wywalczyło 5 zawodników, ale na podium wyszło tylko 3. Dwaj zapewne nie wrócili po biegu do hotelu i wybrali wolność. Nasi reprezentanci rozpoczęli wolno, potem jednak przesuwali się do przodu, najlepszym okazał się Marcin Świerc, który zajął 57 miejsce, ale największy podziw wzbudził 20-letni Miłosz Szcześniewski, który do ekipy dookoptowany został w ostatniej chwili, gdyż nie brał udziału w mistrzostwach Polski seniorów. 60 miejsce na 138 startujących w jego seniorskim debiucie w mistrzostwach świata, to wyczyn, którego nikt się nie spodziewał. Seniorzy sklasyfikowani zostali na 13 miejscu, a tylko 3 razy w historii było lepiej, z tego dwukrotnie podczas dalekich wyjazdów do Malezji i na Alaskę, gdzie siłą rzeczy frekwencja była niższa.
Reasumując start polskich reprezentantów należy uznać za bardzo udany. Po raz drugi polska juniorka zdobyła brązowy medal indywidualnie (srebrnego, ani złotego nie było nigdy), po raz drugi juniorki zdobyły brąz w drużynie, lepsze było tylko złoto w 2001 roku. Ciekawostką jest fakt, że juniorki wszystkie trzy medale w drużynie i oba indywidualne zdobyły właśnie we Włoszech. Dwa medale dały reprezentacji Polski ósmą pozycję w klasyfikacji medalowej, juniorzy i seniorzy zaliczyli jeden z najlepszych występów w 20-letniej historii udziału Polaków w mistrzostwach świata. I wszystko to w warunkach, gdy polska reprezentacja jako jedna z ostatnich przyjeżdża na mistrzostwa świata na warunkach wyjazdu sportowo-turystycznego.
Andrzej Puchacz