Mistrz olimpijski i wicemistrz świata w pchnięciu kulą przegrał w Bydgoszczy w mityngu Pedro’s Cup z trzema Amerykanami, ale pchnął daleko – 20.86 m. W Dausze zamierza poprawić halowy rekord Polski.
Mistrz olimpijski i wicemistrz świata w pchnięciu kulą przegrał w Bydgoszczy w mityngu Pedro’s Cup z trzema Amerykanami, ale pchnął daleko – 20.86 m. W Dausze zamierza poprawić halowy rekord Polski.
- Z wyniku jestem zadowolony – z miejsca, nie bardzo – przyznał Majewski. - Zabrakło mi trochę do podium. Chciałem podtrzymać dobrą serię, ale nie udało się, taki jest sport.
- Sezon zacząłeś z wynikiem 20.55, w Bydgoszczy było 20.86. Widać więc dynamiczną poprawę, choć do rekordu Polski – należącego przecież do Ciebie, 21.10 m, jeszcze trochę brakuje.
- Przed rokiem w sezonie letnim byłem bliski pokonania granicy 22 metrów. Ale takiego wyniku nie pcha się z niczego. Konieczne są długie przygotowania. Żeby być w takiej formie potrzeba czasu. Wracając do halowego rekordu, w obecnym sezonie on wciąż jest w moim zasięgu. Chciałbym pobić go podczas mistrzostw świata w Dausze, bo taki wynik będzie potrzebny, żeby zdobyć medal. Ale do tego startu jeszcze miesiąc, mam nad czym pracować.
Tomasz Majewski podczas HMŚ w Walencji (2008), w których zdobył brązowy medal (fot. rb)
- Po Twoich ostatnich sukcesach wydawało się, że mogą Ci zagrozić jedynie Amerykanie. Tymczasem w formie jest Niemiec Ralf Bartels, do czołówki dołącza już rekordzista świata juniorów, David Storl.
- Spokojnie, na odległościach, na których będzie się toczyła walka o medale, czyli ponad 21 metrów, już tylu zawodników nie będzie. Tam spotkają się starzy znajomi, którzy zawsze są w czołówce.
- Jak będą wyglądały Twoje ostatnie tygodnie przed halowymi mistrzostwami świata?
- Mam w planach jeden start zagraniczny – w niedzielę, 14 lutego w Walencji. Później dwa tygodnie treningu i halowe mistrzostwa Polski w Spale i wylot do Kataru. Wiem, że moja forma może być jeszcze wyższa, muszę ten czas dobrze wykorzystać.
- Czy zdołasz się uporać z problemami zdrowotnymi? Chodzi o ból pleców.
- Poradzę sobie z tym. Kontuzje to jest coś wpisanego w życie sportowca. Niestety, czasem nie da się ich uniknąć. Jestem pewien, że z moim zdrowiem wszystko jest już w porządku.
- Masz już brąz halowych mistrzostw świata sprzed dwóch lat. Czy jest szansa, by w Dausze wskoczyć na podium przynajmniej stopień wyżej?
- W Dausze startowałem już w mityngach dwukrotnie i za każdym razem byłem drugi. Mam nadzieję, że zdołam przynajmniej utrzymać tą pozycję.