Firma PKN ORLEN S.A. została Sponsorem Generalnym PZLA. Tuż po ogłoszeniu tej decyzji zapytaliśmy dyrektora wykonawczego firmy ds. marketingu, Leszka Kurnickiego, o powody takiej decyzji i plany związane z lekkoatletyką.
Firma PKN ORLEN S.A. została
Sponsorem Generalnym PZLA. Tuż po ogłoszeniu tej decyzji zapytaliśmy dyrektora
wykonawczego firmy ds. marketingu, Leszka Kurnickiego, o powody takiej decyzji
i plany związane z lekkoatletyką.
Dlaczego umowa z PZLA została podpisana na rok i co będzie
warunkiem, by przedłużyć współpracę?
To praktyka zdrowego biznesu:
nie zobowiązywać się w okresie dłuższym niż rok. W tym czasie partner ma możliwość
wykazania, że ta współpraca przynosi mu wymierne korzyści, a dla nas jest to
optymalny czas, by na koniec sezonu obliczyć wartości mediowe, które uzyskujemy
z tej współpracy, odbiór rynku, konkretne efekty w postaci rozpoznawalności
marek, które reklamujemy. Około października-listopada dokonujemy takiego
podsumowania, zliczamy - korzystając z usług profesjonalnych agencji – jaką
wartość finansową uzyskujemy poprzez ekspozycję naszych logotypów. Później porównujemy
koszty sponsoringu z wartością mediową. Mamy też badania na temat tego,
jak się zmienia rozpoznawalność i emocje, percepcja marki. To jest analizowane,
nakłada się na trendy rynku. Na koniec jest twarda, biznesowa kalkulacja: jest
sens, czy nie ma sensu kontynuowanie danych działań?
Mimo wszystko okres niespełna roku to chyba zbyt krótki czas
na związanie swojej marki z tak wielkim obszarem, jakim dysponuje lekka
atletyka.
Dlatego nikt nie zakłada, że
ta współpraca będzie trwała jedynie rok. To tylko taki wentyl bezpieczeństwa,
zabezpieczenie naszych intresów. Gdyby na przykład radykalnie zmieniły się
warunki makroekenomiczne, w sytuacji gdyby okazały się konieczne inwestycje na
innych polach będziemy mieli możliwość rozdawania kart według własnego uznania.
Ale spokojnie, przecież Orlen Team, który trwa już 11 lat, czy niemal
trzyletnia współpraca z Tomkiem Majewskim pokazują, że do takich tematów
podchodzimy strategicznie, długofalowo. A więc kwestia tego, że kontrakt z PZLA
został podpisany tylko na rok to po prostu procedura biznesowa. A nie
deklaracja wycofania się po roku. Sukcesy sportowców dają nam wymierne korzyści.
To nie tylko emocje związane z ich występami, ale również z naszymi markami. A
zatem, jeśli faktycznie będą sukcesy, zainteresowanie mediów, nie będzie żadnego
powodu, by nie kontynuować tak owocnej współpracy. Zakładamy, że lekkoatletyka
będzie się rozwijała i dla nas to będzie prosty sygnał, żeby pozostać tu, gdzie
jesteśmy.
Rozumiem, że głównym wyznacznikiem tego, czy będziecie
kontynuować współpracę będzie oglądalność Mistrzostw Europy w Barcelonie.
Jesteśmy firmą działającą na
wolnym rynku, musimy pokazywać swoim akcjonariuszom, że to co robimy przynosi
konkretne efekty, podnosi wartość społki. Dlatego potrzebne są analizy
ekonomiczne, konkretne dowody na to, że działania marketingowe idą w
odpowiednim kierunku.
Ważnym punktem waszego zaangażowania ma być opieka nad młodymi
lekkoatletycznymi talentami.
Pewnie nie ma instytucji, zwłaszcza
w środowisku sportowym, która do sfery poszukiwania młodych talentów byłaby w
stanie podejść sama w sposób kompleksowy. Zawsze w tym temacie są jakieś przestrzenie
do zagospodarowania. My – poprzez środki, które przekazujemy PZLA – dajemy Związkowi
możliwość, by ten proces był bardziej komplementarny, a przez to
skuteczniejszy.
Czy to oznacza, że ze środków przekazanych PZLA przez
firmę PKN Orlen nie będą korzystali zawodnicy, którzy już wcześniej mieli
indywidualne kontrakty z waszą firmą?
To zupełnie niezależne od
siebie przedsięwzięcia. Mamy podpisane umowy indywidualne z Anitą Włodarczyk,
Piotrkiem Małachowskim i Tomkiem Majewskim. Te środki przeznaczamy na to, by dać
im większy komfort rozwoju sportowego. Jeśli mają zabezpieczone podstawowe
potrzeby finansowe mają jednocześnie większą moywację, swobodę. To cel, który
chcieliśmy osiągnąć. Natomiast jeśli chodzi o PZLA, głównym powodem, z którego
zdecydowaliśmy się podjąć tę współpracę jest możliwość występowania zawodników
reprezentacji Polski podczas Mistrzostw Europy z emblematami naszych marek. To
ta najbardziej wymierna korzyść, do tej pory nie mieliśmy takiego przywileju,
bo tego nie zapewniały kontrakty indywidualne. Roztoczyliśmy więc opiekę nad całą
reprezentacją. Jesteśmy koncernem narodowym, nie bez powodu nasze barwy są
takie a nie inne, mamy też symbol orła w logotypie. To działanie nastawione na
to, by pokazywać, że jesteśmy firmą polską, największą w naszym kraju i jedną z
największych w tej części Europy jeśli chodzi o rynek paliwowy. Chcemy budować
emocje związane z naszą marką wykorzystując w swojej polityce również aspekt
marketingu sportowego.
Jak do tej pory wykorzystywaliście wizerunek trójki
naszych lekkoatletycznych gwiazd: Włodarczyk-Majewskiego-Małachowskiego?
Ta kampania była odebrana
bardzo pozytywnie jeśli chodzi o rynek. Przy ich pomocy promowaliśmy projekt „Stop
Cafe“. Mieliśmy kampanie na stacjach, które pokazywały ich jako ambasadorów tej
marki, przykładem jest również ostatnia aktywność Anity Włodarczyk w programie „Śniadanie
Mistrzów“, billoboardy na stacjach – to wszystko jest spójne, przemyślane.
Czy teraz, gdy jesteście sponsorem generalnym związku
zamierzacie też wykorzystać wizerunek innych lekkoatletów do promowania swoich
produktów?
Z pewnością Barcelona i
oczekiwanie tam dużego sukcesu to dobry moment, żeby rociągnąć naszą kampanię
nie tylko na trzech członków lekkoatletycznej reprezentacji, ale również na
innych kadrowiczów.
rb