Reprezentacja Polski zajmuje szóste miejsce po pierwszym dniu Drużynowych Mistrzostw Europy w Bergen. Jedyne zwycięstwo dla biało-czerwonych odniósł kulomiot Tomasz Majewski.
Reprezentacja Polski zajmuje szóste miejsce po pierwszym dniu Drużynowych Mistrzostw Europy w Bergen. Jedyne zwycięstwo dla biało-czerwonych odniósł kulomiot Tomasz Majewski.
W sobotnie popołudnie niebo nad stadionem Fana rozpogodziło się. Nie padało, za to wiatr wyczyniał cuda. Narzekali wszyscy - skoczkowie, sprinterzy, dyskobolki, oszczepniczki.
Rywalizację w II DME rozpoczęli młociarze i tyczkarki. Wojciech Kondratowicz oddał w pierwszej kolejce ładny rzut, w okolice 76 m, ale sędziowie orzekli, że podczas ostatniego obrotu otarł piętą i krawędź koła. - Nie zgadzam się z tą interpretacją, to była dobra i daleka próba - kręcił po konkursie głową nasz młociarz. Ostatecznie był piąty z wynikiem 73.77 m.
Anna Rogowska (fot. Rafał Bała)
Z kolei Anna Rogowska tradycyjnie rozpoczęła konkurs tyczkarek od wysokości 4.40. Niestety, już na tym poziomie miała trudności. Nie zaliczyła pierwszej próby, w drugiej poszybowała jednak bardzo wysoko nad poprzeczką. Ale wyżej już skoczyć nie zdołała. Kolejne wysokości (4.55 i 4.60) strącała. Uplasowała się na trzeciej pozycji, za Swietłaną Fieofanową i Silke Spiegelburg (obie po 4.65). Okazało się, że naszej mistrzyni świata dokuczał ból w okolicy ścięgna Achillesa (tuż po starcie wyleciała z Bergen i udała się na badania).
Następnie na start ruszył młody płotkarz, Rafał Omelko. Z czasem 52.70 został sklasyfikowany na przedostatniej pozycji (pod nieobecność Hiszpana i Fina). - Nie jestem zadowolony, stać mnie było na więcej, ale trochę się pogubiłem przez ten szalejący wiatr - powiedział 21-latek.
Podobne powody słabszego występu podawała też Anna Jesień. Rekordzistka Polski w biegu na 400 m pł zajęła 4. miejsce, ale liczyła na znacznie więcej. - To był jeden z moich słabszych startów - powiedziała. - Mocne uderzenie wiatru spowodowało, że zgubiłam rytm i w dalszej części dystansu nie mogłam odzyskać tempa. Strasznie mi przykro - stwierdziła zawodniczka, która broniła wywalczonego przed rokiem w Leirii zwycięstwa.
Joanna Wiśniewska (fot. Rafał Bała)
W kobiecym konkursie rzutu dyskiem, podobnie jak w rywalizacji oszczepniczek, "karty rozdawał wiatr". Wystarczy powiedzieć, że żadna z oszczepniczek nie przekroczyła granicy 60 metrów (mimo że niektóre legitymują się przecież "życiówkami" ponad 70 m!). Magdalena Czenska i Joanna Wiśniewska zajmowały odpowiednio - miejsca 11. i 5.
Na dystansie 800 m Agnieszka Leszczyńska robiła co mogła, ale widać było, że jest na innym etapie treningowym i nie wytrzymała całego biegu (zajeła dopiero 11. miejsce). - O tym, że startuję w Bergen dowiedziałam się późno, przyleciałam prosto z obozu w Font Romeu, gdzie ciężko trenuję - mówiła, tłumacząc swoją słabszą postawę. Mocno rywalizację na 400 m rozpoczął Piotr Klimczak, ale nie wytrzymał tego tempa i ukończył bieg ze słabym czasem 47.00 sek.
Simret Restle (Niemcy) i Renata Pliś (fot. Rafał Bała)
Dużo powodów do radości dała natomiast Polakom Renata Pliś. Przez większość dystansu 3000 m biegła w środku stawki, ale na 800 metrów przed metą odważnie ruszyła do przodu. Minęła Rosjankę Jelenę Zadorożną i wydawało się, że jest w stanie uciec faworytce. Jednak brązowa medalistka ME 2002 (na 5000 m) - posiadaczka brązowego pasa w karate - zachowała siły na końcówkę i wyprzedziła Polkę. Pliś wbiegła na metę jako druga, ustanawiając rekord życiowy na otwartym stadionie (9:08.94). - Czułam się dziś bardzo dobrze, postanowiłam zaatakować i prawie się udało - powiedziała Renata. - Na takich zawodach mam szansę zrobić krok do przodu. Nie jestem już przecież juniorką i wreszcie muszę pokazać na co mnie stać. Cieszę się i zwyniku i z punktów wywalczonych dla drużyny.
Na skoczni wzwyż zawiódł Sylwester Bednarek. Brązowy medalista MŚ zaliczył tylko 2.18. - Na rozgrzewce Sylwek wyglądał wyśmienicie, spokojnie mógł dziś skoczyć 2.30 i wyżej. Ale w tej konkurencji trzeba jeszcze dobrze biegać, a z tym są na razie problemy - tłumaczył trener Lech Krakowiak. - Nie ukrywam, że swoje zrobił też wiatr, który co chwila wiał w różnych kierunkach. Dlatego pojawiły się problemy z odbiciem przed zeskokiem - dodał Bednarek.
Tomasz Majewski (fot. Rafał Bała)
Jak na kapitana przystało, Tomasz Majewski zwyciężył w konkursie pchnięcia kulą i dorzucił do skromnego dorobku biało-czerwonych komplet 12 punktów. Jednak ze swojego wyniku - 20.63 m - nie był zadowolony. - Szkoda gadać, sam przeszkadzałem sobie dziś w pchaniu, więc nie mogło z tego być dobrego rezultatu - stwierdził. - Teraz muszę ciężko popracować, żeby w kolejnych startach sezonu wyglądało to znacznie lepiej.
Joanna Skibińska - 7. miejsce w trójskoku z wynikiem 13.89 (fot. Rafał Bała)
Bardzo ambitnie potraktował swój seniorski debiut reprezentacyjny Mateusz Demczyszak. 24-letni średniodystansowiec prowadził nawet w biegu na 1500 m, ale na ostatniej prostej wyprzedzili go trzej rywale. Czwarta lokata to jednak i tak sukces zawodnika Śląska Wrocław. Jedno miejsce wyżej uplasowała się na dystansie 3000 m z przeszkodami Katarzyna Kowalska i zainkasowała 10 pkt.
W niedzielę 19 konkurencji. Biało-czerwoni tracą do piątego miejsca (Francja) 7,5 pkt, a do trzeciego (Włochy) 17,5 pkt. Nasze największe nadzieje na drugi dzień DME to: Piotr Małachowski, Marcin Lewandowski, Sylwia Ejdys, Tomasz Szymkowiak, Artur Noga i Przemysław Czerwiński.
Bardzo szybki bieg na 100 m - Dwain Chambers uzyskał 9.99, a Christophe Lemaitre 10.02. Paweł Stempel piąty (łącznie z dwóch biegów - siódmy) z czasem 10.48 (fot. Rafał Bała)
Klasyfikacja po pierwszym dniu zawodów:
1. Rosja 209 pkt
2. Wielka Brytania 188
3. Włochy 160,5
4. Ukraina 153
5. Francja 150,5
6. Polska 143
7. Niemcy 141,5
8. Białoruś 109,5
9. Hiszpania 105
10. Grecja 100
11. Norwegia 94
12. Finlandia 79
Komplet wyników na stronie
http://www.sportresult.com/sports/la/framework/eaa2.asp
Z Bergen
Rafał Bała