Treningi, wizytacja obiektów, przygotowanie na przyjęcie kolejnych biało-czerwonych grup - na tym m.in. minął polskiej ekipie drugi dzień pobytu w Barcelonie, gdzie już w poniedziałek rozpoczną się Mistrzostwa Europy.
Treningi, wizytacja obiektów, przygotowanie na przyjęcie kolejnych biało-czerwonych grup - na tym m.in. minął polskiej ekipie drugi dzień pobytu w Barcelonie, gdzie już w poniedziałek rozpoczną się Mistrzostwa Europy.
Dyrektor sportowy PZLA, Piotr Haczek, kierownik ekipy Piotr Długosielski oraz przedstawiciele sztabu medycznego jeździli od stadionu do stadionu i sprawdzali, jaki czas potrzebny jest do pokonania poszczególnych odległości. - Na główny stadion z naszego hotelu jedzie się ponad pół godziny, a jeśli będą korki może nawet godzinę. Wiele zależy od tego, czy oficjalny transport w trakcie mistrzostw będzie się odbywał buspasami - mówi Haczek.
W promieniu kilkuset metrów znajduje sie kilka hoteli, w których zakwaterowane są poszczególne ekipy (Polacy w hotelu Princess razem z Rosjanami, Irlandczykami, Szwedami, Francuzami).
Nasi zawodnicy, którzy dotarli do Barcelony w piątek, wczoraj przeprowadzili treningi (Adam Kszczot rano, pozostali popołudniu). Do drużyny dołączył w sobotę dziesięcioboista Marcin Dróżdż. - Na szczęście pogoda jest łaskawa dla lekkoatletów. Nieco chłodniej niż w Polsce, a przede wszystkim nie tak duszno, lekki wiaterek - opowiada Haczek.
Najliczniejsza grupa biało-czerwonych dotrze do Hiszpanii w niedzielę. Tego samego dnia o godz. 12.00 oficjalną konferencję w Barcelonie organizuje European Athletics (Europejska Federacja Lekkoatletyczna). Weźmie w niej udział wiele gwiazd, wśród nich nasz Adam Kszczot.
rb (fot. Piotr Długosielski)