Menu
1 / 0
Aktualności /

ME W BARCELONIE: Brąz Wiśniewskiej, piąte miejsce Ziółkowskiego

Dyskobolka Joanna Wiśniewska zdobyła pierwszy medal dla Polski w 20. Mistrzostwach Europy w Barcelonie. Nigdy do tej pory nie stawała na podium międzynarodowej imprezy mistrzowskiej.

Dyskobolka Joanna Wiśniewska zdobyła pierwszy medal dla Polski w 20. Mistrzostwach Europy w Barcelonie. Nigdy do tej pory nie stawała na podium międzynarodowej imprezy mistrzowskiej.

 

 

Rzut dyskiem trenuje od ponad 20 lat. Była druga na Uniwersjadzie, trzecia w Pucharze Europy, startowała w finałach igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata. Ale nigdy jeszcze nie stanęła na podium tak wielkiej imprezy. Do Barcelony przyleciała przeziębiona, brała antybiotyki. Jednak w finale mistrzostw Europy pokazała klasę. – Pasuje mi tutejsze koło, cieszę się, że jest takie śliskie, na pewno sobie poradzę – mówiła po eliminacjach. I potwierdziła to w środę wieczorem. Rzut na 62.37 (tak daleko nie rzucała od 2007 roku) dał jej brąz. W szóstej kolejce posłała dysk jeszcze dalej (na 64 metr – to dałoby srebro), ale minimalnie postawiła stopę poza kołem i próba nie została uznana. – To niesamowite! Spełniło się moje marzenie, po tylu latach treningów wreszcie mam medal. Dedykuję go mojej przyjaciółce, Kamili Skolimowskiej, której niestety nie ma już wśród nas – powiedziała wyraźnie wzruszona Joanna Wiśniewska. Druga z naszych finalistek, Wioletta Potępa, zajęła dwunaste miejsce (55.48).

 

Joanna Wiśniewska (fot. Adam Nurkiewicz)

 

Joanna Wiśniewska (fot. Adam Nurkiewicz)

 

W innej konkurencji rzutowej (męski młot) też liczyliśmy w czwartek na medal. Według trenera Krzysztofa Kaliszewskiego, na podium stać było zaledwie Szymona Ziółkowskiego jak i Wojciecha Kondratowicza. Po trzech rzutach „Ziółek” rzeczywiście był trzeci (z wynikiem 77.99), ale chwilę później wyprzedził go Włoch Nicola Vizzoni. Później Polaka zepchnął jeszcze Witalij Swiatocha i Ziółkowski po raz trzeci w karierze zajął w finale ME piąte miejsce. Kondratowicz był siódmy (75.30). – Cieszę się z najlepszego wyniku w sezonie, a jednocześnie muszę przyznać, że w formie, w jakiej jestem, nie było mnie dziś stać na rzuty ponad 79 metrów, a tyle trzeba było uzyskać, żeby mieć medal – stwierdził mistrz olimpijski z Sydney.

 

Wojciech Kondratowicz (fot. Adam Nurkiewicz)

 

Rewelacyjnie spisał się w biegu na 400 metrów Kacper Kozłowski. Trzy lata temu, podczas mistrzostw świata w Osace, był mocnym punktem naszej brązowej sztafety 4x400 metrów. Później mniej było o nim słychać. Teraz wrócił w wielkim stylu. W półfinale na Stadionie Olimpijskim w Barcelonie poprawił życiówkę o 0.56 sek. Wynik 45.24 dał mu trzecie miejsce w drugiej serii i awans do finału. W piątek wystartuje z drugiego toru. – Na ostatnich 150 metrach poczułem moc w nogach, to pozwoliło mi walczyć do końca. Ten wynik to dla mnie wielkie zaskoczenie. W finale dam z siebie wszystko. Teraz wiele zależy od fizjoterapeutów, chciałbym czuć się za 2 dni tak jak dziś – mówił Kozłowski.

 

Kacper Kozłowski (fot. Adam Nurkiewicz)

 

Jego dwaj koledzy – Marcin Marciniszyn i Piotr Klimczak – również startowali w półfinale. Marciniszyn był czwarty w swojej serii (45.58), a Klimczak siódmy (46.68). Obaj odpadli z dalszej rywalizacji. – Przed sztafetą jestem dobrej myśli. Z takimi wynikami możemy myśleć o medalu. Poza zasięgiem będą Brytyjczycy, ale z pozostałym ekipami możemy powalczyć – powiedział Klimczak.

Nie powiodło się ich koleżance po fachu, Agacie Bednarek. Pobiegła ponad sekundę gorzej od rekordu życiowego (54.16) i nie miała szans na awans do finału. W tej samej rundzie, ale w innej konkurencji (400 m pł) odpadła inna kandydatka do sztafety 4x400 m, Marzena Kościelniak (56.72). – Ta dziewczyna ma potencjał. W tym sezonie bardzo poprawiła życiówkę, właściwie to jej pierwszy rok tak poważnego treningu na płotkach. Myślę, że za dwa lata w Londynie polska lekkoatletyka może mieć z niej pociechę – chwalił podopieczną Stanisława Szudrowicza trener kadry naszych „czterystumetrówek”, Paweł Jesień. W półfinałach odpadli też wszyscy trzej nasi stumetrowcy (Paweł Stempel 10.53, Dariusz Kuć 10.65 i Robert Kubaczyk 10.55).

20-letnia Anna Jagaciak nie zaprezentowała się już tak dobrze jak dzień wcześniej. W finale skoku w dal zajęła dziesiąte miejsce. – Chciałam zbliżyć się do wyniku z eliminacji, czyli 6.74, ale nie udało się. Wiatr trochę pokrzyżował mi szyki. Mimo wszystko cieszę się, że znalazłam się w dwunastce najlepszych europejskich skoczkiń w dal. I to przed słynną Caroliną Kluft – powiedziała. W czwartek czekają ją eliminacje trójskoku. Jej tata, a jednocześnie trener, Jarosław Jagaciak uważa, że w tej konkurencji Ania ma większe rezerwy. Być może więc i tu awansuje do finału.

 

Anna Jagaciak (fot. Adam Nurkiewicz)

 

 

W decydującej fazie jest już Mateusz Demczyszak, który zajął czwarte miejsce w drugiej serii półfinałowej na 1500 m (3:42.15). – Biegło mi się dość ciężko, tym bardziej cieszę się z miejsca i z awansu – mówił tuż po przekroczeniu linii mety.

 

 

Z Barcelony

Rafał Bała

Powrót do listy

Więcej