Komentarze Polaków z III dnia Mistrzostw Europy w Barcelonie
Komentarze Polaków z III dnia Mistrzostw Europy w Barcelonie
Sylwester Bednarek (10. w skoku wzwyż – 2.19)
Rozgrzewka była całkiem dobra, ale później deszcze wybił mnie trochę z rytmu. Pogoda była fatalna. Tonęliśmy w zeskoku, tak był nasiąknięty. Odczuwałem też dyskomfort związany z kontuzją kolana. Czy jestem rozczarowany? Nie. Cieszę się, że wszedłem do finału. Oczywiście czuję pewien dyskomfort, ale nie rozpatruję tego startu w kategorii porażki. Czas naprawić kolano i brać się do ciężkiej pracy. To był mój ostatni start w sezonie. Po powrocie do domu musze zebrać diagnozy lekarzy i prawdopodobnie poddam się operacji. Podsumowując cały sezon - trochę pojeździłem po świecie, ale w sumie brakowało techniki, oskakania się na poważnych wysokościach no i… szczęścia.
Kamil Kryński (5. w II serii półfinałowej na 200 m – 20.81)
Ten sam wynik co w eliminacjach, a więc można chyba powiedzieć, że startuję z zegarmistrzowską precyzją. Przyznam, że wymęczył mnie trochę przeciwny wiatr, który miałem w porannym biegu. Wieczorem zabrakło już trochę sił, żeby poprawić życiówkę. Teraz czas na sztafetę, zobaczymy, czy trener będzie mnie widział w składzie. W półfinale startowałem w jednej serii z Christophem Lemaitrem. To wielka sprawa, bo – co tu dużo mówić – chłopak jest trochę szybszy ode mnie. Ale kiedyś, w przyszłości… Trzeba go gonić i kiedyś przegonić.
Marcin Lewandowski (2. w I serii półfinałowej na 800 m – 1:48.15)
Byłem drugi, ale wiem, że nie miałbym żadnych problemów ze zwycięstwem w tym biegu. Chciałem jednak awansować do finału jak najmniejszym nakładem sił. Oczywiście przed biegiem odczuwałem trochę stresu, ale nie było obaw. Miałem pewność, że wejdę do czołowej ósemki. Jestem w niesamowitej dyspozycji. To była tylko formalność. Kolejny raz zastosowałem taktykę biegu na końcu stawki i znów okazało się to trafne. W tak wolnych biegach zdarzają się spore przepychanki w środku stawki, nie chciałem ryzykować, choć i tak mam trochę poobijane nogi przez rywali. Jestem tak mocny, że nie boję się finiszu nie tylko z dwustu, ale nawet z 80 metrów. Nie myślałem jeszcze o taktyce na finał, ale nie wykluczam, że to ja będę dyktował tempo tego biegu. Teraz czas na koncentrację, wyciszenie przed finałem. Na pewno nie wybieram się na zakupy. Zresztą, to może się tutaj zakończyć nieciekawie. Sylwia Ejdys poszła na spacer i skradziono jej telefon komórkowy.
Adam Kszczot (3. w II serii półfinałowej na 800 m – 1:47.84)
Pierwsze 200 metrów było poprowadzone bardzo szybko, później tempo siadło. Rozegrałem ten bieg dobrze taktycznie. Przesunąłem się na czołowe pozycje, żeby uniknąć przepychanek i niepewności. Ostatnie 200 metrów to był mocny finisz. Nasz trójka pewnie dobiegła do mety, aczkolwiek rywale z tyłu naciskali. Czułem się bardzo dobrze i mam nadzieję, że tak będzie w finale. Teraz czeka mnie odpoczynek i koncentracja przed decydującą rozgrywką.
Marcin Dróżdż (18. w dziesięcioboju – 7637 pkt)
Miałem kilka przygód w trakcie tych dwóch dni, ale dotrwałem do końca. Pierwszego dnia najpierw zdyskwalifikowano mnie po biegu na 400 m, ale w czwartek rano dowiedziałem się, że dyskwalifikacja została jednak cofnięta. Nie zdołałem jednak odpowiednio nastawić się do biegu płotkarskiego, stąd tak słaby czas. Później goniłem, ale skończyło się na 18 pozycji. Analiza poszczególnych konkurencji – 100 metrów: 11.31, w tym sezonie miałem 11.28, więc całkiem nieźle. W dal słabo, tylko 6.85. Miałem odbicia stopę sprzed belki, więc straciłem jakieś 30 centymetrów. W pchnięciu kulą najlepszy wynik w sezonie, wzwyż 2.04, ale stać mnie było na więcej. Jestem zadowolony z biegu na 400 m. Na płotkach pobiegłem słabo. W dysku kolejny najlepszy wynik sezonu. Problemy pojawiły się w kolejnym skoku – tym razem o tyczce. Na rozbiegu kręcił straszny wiatr. Jestem zadowolony z rzutu oszczepem – tu znów rekord sezonu, no i 1500 m. Przed biegiem miałem małe przygody, o których jednak lepiej nie mówić. Ogólnie to był niezły start, uzyskałem drugi wynik w karierze, chociaż mogłem zdobyć więcej punktów. Nabrałem doświadczenia, rywalizowałem z najlepszymi. Trochę dzieli nie od czołówki europejskiej. Czeka mnie sporo pracy, prawie w każdej konkurencji. Mam większe możliwości, niż wskazują na to osiągane wyniki. W przyszłym roku będzie już dużo lepiej, a za dwa lata igrzyska, w których chcę wystartować.
Notował Rafał Bała