Choć ma dopiero 17 lat już jest uważany za jedną z największych nadziei – nie tylko polskiej, ale i światowej lekkoatletyki. Krzysztof Brzozowski, kulomiot Płomienia Sosnowiec i podopieczny Andrzeja Kurdziela, to ogromny talent.
Choć ma dopiero 17 lat już jest uważany za jedną z największych nadziei – nie tylko polskiej, ale i światowej lekkoatletyki. Krzysztof Brzozowski, kulomiot Płomienia Sosnowiec i podopieczny Andrzeja Kurdziela, to ogromny talent.
Jesteś pierwszym w historii polskim mistrzem olimpijskim młodzieżowych igrzysk. Jakie emocje towarzyszyły Ci podczas zawodów w Singapurze?
Wygrać tę olimpiadę – taki był mój cel. Ale przyznam, że kiedy zakończył się finał mojej konkurencji, nie mogłem uwierzyć, że tego dokonałem. A co do rekordu świata – to również dla mnie duże zaskoczenie. To już trzecia impreza mistrzowska, którą kończę „życiówką”. Nie wiem skąd to się bierze, ale widocznie na takich wielkich zawodach potrafię się zmotywować.
Skąd taka siła u siedemnastolatka?
To chyba kwestia dobrego żywienia… Mama o mnie dba (śmiech). A tak na poważnie to oczywiście efekt ciężkiego, dostosowanego do moich możliwości treningu w trakcie długiego okresu przygotowań. Wszystko wyszło jak trzeba.
Zobacz, jak Krzysztof Brzozowski zdobywa złoto MIO w Singapurze!
http://www.youtube.com/watch?v=079dmMIAI-M
Ja rozpoczęła się Twoja przygoda z lekkoatletyką?
Wcześniej uprawiałem inne dyscypliny, między innymi tenis stołowy. Kiedyś wystartowałem jednak w pchnięciu kulą na małych zawodach, uzyskałem niezły rezultat i… wziąłem się za trening. Po krótkim czasie przyszły bardzo dobre wyniki. To zaczęło mnie wciągać i znalazłem się w tym miejscu, w którym teraz jestem. Decydujące było zdanie taty, który uznał, że jestem mocny i zawiózł mnie do Sosnowca. Poszliśmy do klubu Płomień, a później wszystko potoczyło się szybko. Tacie zawdzięczam więc zmotywowanie mnie do treningów, a mamie dobre żywienie…
Masz ogromny potencjał. Mistrz olimpijski, Tomasz Majewski w Twoim wieku pchał dużo bliżej.
Ale on zaczynał treningi kulomiota później niż ja. Wszystko toczy się tak, jak trzeba, na razie jestem na dobrej drodze, by w przyszłości pchać daleko seniorską kulą. Zobaczymy jednak, jak potoczy się moja kariera – za cztery, sześć lat. Wybieram się na igrzyska do Rio de Janeiro. Wtedy wszystko się okaże. Do igrzysk w Londynie zostały dwa lata. Na upartego mógłbym tam pojechać, ale nie mam zamiaru się przemęczać i nadmiernie eksploatować, żeby tylko wystartować w Londynie. Wolę optymalnie przygotować się do kolejnych igrzysk, w Brazylii.
Krzysztof Brzozowski ze złotym medalem I Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich (fot. rb)
Różnica między wiekiem kadeta, a seniora jest ogromna. Również jeśli chodzi o ciężar kuli, którą się pcha. Jesteś rekordzistą w „piątce”, wkrótce będziesz musiał się przyzwyczajać do „siódemki”.
To prawda. Ale ja seniorem będę dopiero za ponad dwa lata. Na razie będę pchał „szóstką” jako junior starszy.
Tomasz Majewski to Twój idol?
Imponuje mi tym, że bardzo daleko pcha kulą. Nie jest jednak specjalnie silnym miotaczem. Moim idolem jest Ulf Timmermann, Niemiec, który olśniewał swoją fenomenalną techniką. Marzę o tym, by kiedyś, w wieku seniorskim, pchać ponad 22 metry. To byłby ogromny wyczyn.
Pochodzisz z Będzina, trenujesz w Sosnowcu. Masz tam ku temu odpowiednie warunki?
Sosnowiec poczynił duże starania w ostatnim roku jeśli chodzi o lekkoatletykę. Mamy dobre warunki treningowe, zarówno na stadionie, jak i na siłowni, jest też fizjoterapia. To dobre miejsce, żebym dalej się rozwijał sportowo. A w przyszłości, kto wie, może będę wyjeżdżał zagranicę, żeby trenować.
Co czeka Cię po tak wyczerpującym sezonie?
Roztrenowanie, odpoczynek i lekkie podleczenie, bo mam mały problem z ramieniem. A kolejny sezon? To duży znak zapytanie. Będę zmieniał technikę – z doślizgowej na obrotową. Mam nadzieję, że się w niej odnajdę. Wstępne próby wypadły obiecująco, ale wszystko okaże się dopiero w przyszłym roku.