Anna i Paweł Jesieniowie, czyli jedno z najbardziej znanych lekkoatletycznych małżeństw, wspominają Święta Bożego Narodzenia, które przez kilka lat spędzali w Nowej Zelandii.
Anna i Paweł Jesieniowie, czyli jedno z najbardziej znanych lekkoatletycznych małżeństw, wspominają Święta Bożego Narodzenia, które przez kilka lat spędzali w Nowej Zelandii.
Aż sześciokrotnie latali do Auckland, by w tamtejszej okolicy trenować w upale, podczas gdy w Polsce panowały siarczyste mrozy. Cztery razy spędzali tam Święta Bożego Narodzenia i Sylwestra. Od pewnego czasu nie latają już w tamte rejony świata. Tegoroczne Święta spędzają więc w rodzinnym domu.
- Zazwyczaj jeździmy naprzemian, raz do moich rodziców, raz do rodziców Ani – mówi Paweł. – Teraz przyszła pora na Święta w domu moich teściów, w niewielkim, 10-osobowym gronie rodzinnym.
Państwo Jesieniowie preferują w Wigilię tradycyjną polską kuchnię. Ania przygotowała na tę okazję pyszną faszerowaną rybę. – Według bardzo dobrego przepisu cioci – mówi brązowa medalistka mistrzostw świata i mistrzostw Europy w biegu na 400 m pł. – Moją specjalnością są jednak słodkości, ciasta, desery. Na Święta robię makówkę, piernik, ciasto z czekoladą.
Jednak przez kilka lat Święta spędzali z dala od rodziny. Nowa Zelandia oddalona jest od Polski o 17 tysiecy kilometrów. W czteromilionowym państwie przeważają ateiści, albo wyznawcy innych niż chrześcijańska religii. Ale niektórzy obchodzą Święta Bożego Narodzenia bardzo uroczyście. – Na początku spędzaliśmy Święta u naszych znajomych, Polaków, którzy tam mieszkali – opowiada Ania. – Mieliśmy jednak problemy z przygotowaniem niektórych wigilijnych potraw. Nie ma tam na przykład kiszonej kapustu, z której możnaby przygotować bigos. Nie ma też szans, by ją samemu ukisić. Sprzedawana jest w małych puszkach. Raz udało nam się przyrządzić coś na wzór bigosu. Tłukliśmy kapustę wałkiem do ciasta i próbowaliśmy ją zakisić. Było ciężko...
Dużo łatwiej było z rybami. – Oczywiście o karpiu można w Nowej Zelandii zapomnieć, ale przyrządzaliśmy potrawy z morskich ryb. Stosowaliśmy wię zamienne składniki... – śmieje się Ania. – Później, kiedy mieszkaliśmy u innych przyjaciół, Nowozelandczyków, przygotowywaliśmy im uroczystą kolację. Oni nie przywiązywali wagi do wigilijnej tradycji. U nich funkcjonuje uroczysty obiad 25 grudnia i Boxing Day, czyli polowanie na przeceny w sklepach i obdarowywanie się prezentami w drugi dzień Świąt. Tamtejsza tradycyjna świąteczna potrawa? Pieczona szynka.
W tamtejszym klimacie najbardziej znaną rośliną jest drzewo kauri. Niektóre okazy osiągają niesamowity wiek i ogromne rozmiary. W Nowej Zelandii ciężko o klasyczną choinkę, ale... – Nasi polscy znajomi mieli sztuczną choinkę, a później udało nam się kiedyś ustroić jakąś żywą sosenkę – opowiada Ania. - Czego nam najbardziej brakowało w tym czasie? Rodziny i śniegu. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że w Boże Narodzenie jest mroźno i dookoła pełno śniegu. To ma swój klimat. A w Nowej Zelandii jedliśmy wieczerzę wigilijną przy stole na zewnątrz, w koszulce i w spodenkach.
Jesieniowie, którzy są bardzo przywiązani do tradycji, nie mogli opuścić nowozelandzkiej pasterki. – W Auckland jest polonia. Emigranci, którzy jako dzieci zostali przyjęci przez Nową Zelandię po II wojnie światowej – mówi Paweł. – Wędrowali z Rosji przez Iran do Nowej Zelandii. Teraz zostały tam ich dzieci. W Auckland jest polski ksiądz, kościół.
Obecnie w Polsce Ania i Paweł Jesieniowie bardzo intensywnie spędzają okres świąteczno-noworoczny. – W Wigilię mieliśmy trening, przerwa tylko pierwszy i drugi dzień Świąt. Trenujemy również w Sylwestra, a 1 stycznia wylatujemy na zgrupowanie do RPA – wylicza Paweł. W jaiej formie będzie Ania w sezonie 2011? – Trenujemy z myślą o medalu mistrzostw świata, a podstawowym celem jest finał w Daegu. Jak będzie? To się okaże. Ważne, żeby mieć poczucie dobrze spełnionego obowiązku w okresie przygotowawczym i w sezonie – kończy Ania.
rb