W poprzednim sezonie sprawiła ogromną niespodziankę, bijąc w Barcelonie młodzieżowy rekord Polski w skoku w dal. Teraz przygotowuje się do kolejnego sezonu.
W poprzednim sezonie sprawiła ogromną niespodziankę, bijąc w Barcelonie młodzieżowy rekord Polski w skoku w dal. Teraz przygotowuje się do kolejnego sezonu.
- Cały wrzesień miałam przerwę w poważnym treningu. Robiłam tylko rozruchy, żeby nie wypaść z rytmu. Ale od października ruszyłam z treningami, a po obozie w Spale mogę już powiedzieć, że wszystko jest na dobrej drodze – mówi Anna Jagaciak, finalistka konkursu skoku w dal ostatnich ME. Utalentowana zawodniczka spędziła w Spale ponad 10 dni w... okresie sylwestrowym. – Co prawda to było zgrupowanie kadry juniorów, ale pojawiłam się na nim, bo mój tata, z którym trenuję, jest też szkoleniowcem tej grupy wiekowej. Tradycyjnie w Spale jest organizowana impreza sylwestrowa dla uczestników zgrupowania. W każdym razie było miło. Wcześniej, na przełomie listopada i grudnia zaliczyłam jeszcze zgrupowanie w Szklarskiej Porębie. Teraz jestem w domu, ale 5 lutego wracam do Spały. Spędzę tam kilkanaście dni, do mistrzostw Polski. Po zakończeniu sezonu halowego prawdopodobnie wyjadę na zgrupowanie klimatyczne na Lanzarote, tak jak przed rokiem.
Anna Jagaciak podczas treningu przed ME w Barcelonie (fot. rb)...
20-letnia zawodniczka Juvenii Puszczykowo w tym sezonie halowym zamierza wystartować kilka razy. Pierwsze zawody ma już za sobą – w Kaliszu skoczyła w dal 6.11 m, a w trójskoku 12.90 m (przed rokiem w tym mityngu uzyskała odpowiednio 5.95 m i 12.88 m). – Startuję w tych zawodach co roku. To jedyna hala w Wielkopolsce, w której zimą można się sprawdzić. Niestety, nawierzchnia jest tam bardzo twarda, więc po trójskoku odczuwałam spore zmęczenie. Tym bardziej, że na razie na treningach nie przywiązywałam jeszcze szczególnej wagi do tej konkurencji. Ale w tym roku traktuję halę jako zabawę, przerywnik w ciężkim treningu. Nie za bardzo mam gdzie trenować. W Poznaniu nie ma hali lekkoatletycznej, mogę więc trenować, rozkładając materac w sali gimnastycznej.
Po zakończeniu udanego sezonu 2010 Ania Jagaciak trafiła pod skrzydła znanej menedżerki, Very Michallek (Niemka organizuje też starty m.in. Joannie Wiśniewskiej, Igorowi Janikowi, Betty Heidler i Robertowi Hartingowi). Pierwszym startem młodej Polki w mityngu w Europie Zachodniej będzie prawdopodobnie udział w mityngu w Wiedniu, 12 lutego. – To jeszcze nic pewnego. Oczywiście nie oczekuję wielkich propozycji startowych, bo nie jestem przecież światową gwiazdą. Cieszę się, że będę miała okazję rywalizować z zawodniczkami na podobnym poziomie jak mój. Wysokie miejsca powinny spowodować dodatkową mobilizację. Na razie stosuję metodę małych kroków. Na więcej przyjdzie czas. Wolę się przyzwyczajać do zagranicznych startów. Do tej pory wyjeżdżałam na zawody z tatą-trenerem. Teraz czekają mnie indywidualne wyjazdy.
Jagaciak zdaje sobie sprawę, że ubiegłoroczne mistrzostwa Europy były dla niej niezwykle szczęśliwe (a przynajmniej pewna ich część). Zapewnia, że woda sodowa nie uderzyła jej do głowy. – To, co wydarzyło się w Barcelonie to był piękny sen, trochę kwestia przypadku – mówi skromnie młodzieżowa rekordzistka Polski. – Chciałabym, żeby to była zapowiedź udanych startów w historii. Chcę to osiągnąć powoli. Najważniejszą dla mnie imprezą w sezonie 2011 będą młodzieżowe mistrzostwa Europy. O mistrzostwach świata w Daegu na razie nie myślę. Fajnie byłoby, gdybym ustabilizowała się na poziomie 6.50. Z tego wyniku możnaby zrobić coś więcej.
... i w trakcie rewelacyjnych w jej wydaniu eliminacji skoku w dal (fot. rb)
Kto będzie największą gwiazdą światowego skoku w dal w sezonie 2011? – Myślę, że lista najlepszych nie będzie się specjalnie różniła od tej, którą mieliśmy w ubiegłym roku – twierdzi Jagaciak. – Portugalka Naide Gomes, kilka Rosjanek. Co prawda nasze wschodnie sąsiadki chyba powoli zaczynają się wypalać, ale może będą się chciały zrewanżować po nieudanych mistrzostwach Europy. W każdym razie możemy się spodziewać siedmiumetrowych skoków, być może nawet w wykonaniu młodszej ode mnie o rok Darii Kliszynej, która już w poprzednim sezonie ustanowiła rekord życiowy 7.03 m.
Ania jest studentką drugiego roku Technologii żywności i Żywienia Człowieka na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu. – Na razie udaje się pogodzić treningi z nauką ale nie jest łatwo – mówi. – Muszę przecież wyjeżdżać na zgrupowania. Dlatego staram się o indywidualny tok nauczania. Na moim kierunku wszystkie ćwiczenia odbywają się w laboratorium. Ciężko później odrobić takie zaległości. Na razie zbliża się sesja, mam trochę cieżkich egzaminow, ale mam nadzieję, że sobie poradzę.
Rafał Bała