Oto, co powiedzieli członkowie polskiej ekipy przed wylotem na HME do Paryża:
Oto, co powiedzieli członkowie polskiej ekipy przed wylotem na HME do Paryża:
Jerzy Skucha (prezes PZLA): Możemy się spodziewać dobrego występu. Szans medalowych mamy pięć, więc jeśli wrócimy z trzema, będę bardzo zadowolony. Liderem ekipy jest na pewno najbardziej utytułowana wśród osiemnastu zawodniczek i zawodników Ania Rogowska, która w tym sezonie ma bardzo dobrą, równą formę. Pod nieobecność rekordzistki świata Rosjanki Jeleny Isinbajewej i jej rodaczki Swietłany Fieofanowej powinna powalczyć o złoto. Mamy w ekipie sporo średnio- i długodystansowców. Nie mówię, że jesteśmy potęgą na skalę światową, ale mam nadzieję, że to ożywienie idzie w dobrym kierunku i w Paryżu dobrze się zaprezentują. Specyfika mistrzostw ma to do siebie, że nie będą to szybkie biegi, a nasi zawodnicy mają dobry finisz, dlatego liczę tutaj na niespodzianki. Wszystkich zaskoczyć może na 1500 m Bartosz Nowicki, który po latach słabszych występów wyraźnie znalazł się ponownie w wysokiej dyspozycji. Znając jednak jego charakter, wiem, że będzie mocno walczyć. Przyzwyczajeni jesteśmy do licznej ekipy, ale tym razem postanowiliśmy być konsekwentni i trzymaliśmy się twardo wskaźników, które PZLA ustaliło na jesieni. Wraz ze sponsorami nagrodzimy medalistów: 15 000 zł za złoto 10 000 za srebro i 5 000 za brąz.
Sylwia Ejdys (Śląsk Wrocław, 1500 m): Samopoczucie mam bardzo dobre. Cieszę się, że w końcu uda mi się wsiąść do samolotu lecącego na halowe mistrzostwa Europy. W ostatnich sezonach dwukrotnie tuż przed wyjazdem zmogła mnie grypa i mimo wysokiej dyspozycji musiałam zostać w kraju. Może teraz wybierając się do stolicy Francji startowałabym z innej pozycji. Mam wprawdzie najlepszy wynik w Europie, ale z wieloma z tych dziewczyn jeszcze bezpośrednio się nie spotkałam, dlatego dla mnie fakt, że jestem liderką tabeli nic nie znaczy. Jeszcze nigdy nie startowałam z pozycji jednej z faworytek, dlatego sama jestem ciekawa jak to będzie. Najtrudniejsze będą eliminacje, bo one zawsze mają swoje prawa, potem może być już łatwiej. Cały czas jeszcze korci mnie 3000 m, ale chyba na 1500 m lepiej jestem przygotowana psychicznie. Najbardziej obawiam się Rosjanek i Hiszpanek, które nie mają tegorocznych wyników.
Tomasz Lewandowski (trener Marcina Lewandowskiego, mistrza Europy w biegu na 800 m): Starty w hali traktujemy treningowo i nie przygotowujemy się na nie specjalnie. Jest to raczej przygoda. Nawet zgrupowanie w Kenii w listopadzie miało na celu bardziej przygotować Marcina na rywalizację latem. Efekty są bardzo dobre, ale zajęcia były bardzo ogólne. Ostatni okres spędziliśmy w Portugalii i stamtąd bezpośrednio Marcin uda się do Paryża. Mityng pod koniec lutego w Sztokholmie miał nam dać odpowiedź, czy jest w stanie wystartować w halowych mistrzostwach Europy. Choroba i ośmiodniowa przerwa w treningach spowodowała, że nie byliśmy pewni jego dyspozycji. Na pewno medal jest marzeniem każdego sportowca, który udaje się na imprezę rangi mistrzowskiej, ale my podchodzimy do tego ze stoickim spokojem. Nie mamy wielkich oczekiwań. Dwa ostatnie tygodnie były trudne. Z powodu choroby nie można było w ostatnich dniach przeprowadzić intensywnych treningów, bo Marcina czekają trzy mocne biegi i energię, która mu jeszcze została postanowiliśmy raczej kumulować, a nie zużywać na treningu.
Małgorzata Trybańska (AZS AWF Kraków, trójskok): Niestety, nie da się pogodzić rywalizacji skoku w dal z trójskokiem, dlatego zdecydowałam się na start wyłącznie w tej drugiej konkurencji. Najważniejsze będzie, by oddać w eliminacjach i finale dobre skoki. Formę szykowaliśmy na ten start i mam nadzieję, że się uda. W hali każda z nas będzie miała takie same warunki. Wiatr nikomu nie pomoże, ani nie przeszkodzi. Jeżeli nie popełnię technicznych błędów, powinno być dobrze. Nie ma faworytki, poziom jest bardzo wyrównany.
Marcin Marciniszyn (Śląsk Wrocław, 4x400 m): W hali obowiązuje prawo dżungli. Trzeba umieć się przepychać, zwłaszcza, że mamy tylko jeden bieg - od razu finałowy. W składzie zabrakło doświadczonych zawodników: Daniel Dąbrowski jest po operacji kolana, Piotr Klimczak miał zapalenie ścięgna Achillesa, a Kacper Kozłowski odpuścił sezon zimowy. Są za to młodzi, dla których będzie to debiut na takiej imprezie, więc wszystko może się wydarzyć. Ważne będzie, by nie spanikowali i nie przestraszyli się publiczności, kamer i fleszy.
źródło: PAP