W środowe przedpołudnie w Spale Anna Rogowska - po raz pierwszy od 29 czerwca, czyli konkursu w Sopocie, kiedy to doznała urazu dłoni – przeprowadziła trening, w trakcie którego wykonywała skoki z tyczką.
W środowe przedpołudnie w Spale Anna Rogowska - po raz pierwszy od 29 czerwca, czyli konkursu w Sopocie, kiedy to doznała urazu dłoni – przeprowadziła trening, w trakcie którego wykonywała skoki z tyczką.
Mistrzyni świata z 2009 roku jest bardzo zadowolona z tego, co udało jej się zrobić w podczas ćwiczeń po tak długiej przerwie. - To był dla mnie bardzo ważny dzień, bo przecież od momentu, kiedy ostatni raz trzymałam tyczkę w ręce minęły trzy tygodnie – mówi Ania - Pierwszy trening, na którym robiłam technikę od pamiętnego konkursu w Sopocie. Przyznam, że bardzo brakowało mi skakania. Nie wiedziałam, jak będzie reagowała moja dłoń w zetknięciu z tyczką. Poszło jednak lepiej niż się spodziewałam. Oczywiście czułam pewien dyskomfort, zacieśniając uścisk. Ale przezwyciężyłam ból i skoki wyglądały naprawdę w porządku. Teraz małymi kroczkami będę wracała do dyspozycji sprzed kontuzji. Potrzeba mi czasu. Wysokie skakanie w Daegu jest jak najbardziej realne.
Środowy trening w Spale trwał godzinę. – Niby to tylko godzina, ale biorąc pod uwagę tak długą przerwę to aż godzina – kontynuuje Ania. – Najważniejsze, że kończyłam go z uśmiechem, a nie z grymasem bólu. Skakałam z opatrunkiem na dłoni, do rany miałam przyłożoną specjalną gąbkę, która trochę amortyzowała ciężar tyczki oraz siłę, jaką wytwarza w trakcie skoku. Z takim opatrunkiem zaliczę jeszcze dwa treningi, a później go zdejmę. W każdym razie, rana goi się znakomicie.
Rogowska przyznaje, że kiedy w środę po raz pierwszy tyczka wyniosła ją w Spale na wysokość kilku metrów, kamień spadł jej z serca. – Ostatnie tygodnie to była dla mnie szkoła charakteru. Ten, kto zna się na sporcie wie, jak ciężko jest zawodnikowi przerwać treningi i starty na trzy tygodnie w środku sezonu. Ale udało mi się wykonać ten pierwszy krok na drodze do powrotu i jestem dobrej myśli.
W środę Ania po raz pierwszy trenowała, używając nowych tyczek, które dotarły do Spały z fabryki Pacer’a ze Stanów Zjednoczonych. – Są nieco cięższe i pracują trochę inaczej niż poprzedni model – opisuje właściwości nowego sprzętu mistrzyni świata. – Ale szybko się do nich przyzwyczaję, trzeba po prostu oddać na nich odpowiednią liczbę skoków. No i mieć do nich zaufanie. Ja, mimo tego zdarzenia z Sopotu, wciąż to zaufanie mam.
Do mistrzostw Polski Rogowska wraz z mężem i trenerem – Jackiem Torlińskim – zostanie w Spale. – Kontynuuję tu rehabilitację i mam dobre warunki do treningu – mówi. – Chciałabym szybko wrócić do poziomu skakania sprzed kontuzji. Pierwszy start mam zaplanowany na 11 sierpnia, czyli mistrzostwa Polski w Bydgoszczy. Nie ma sensu przyspieszać mojego powrotu na skocznię, chcę by cały proces rehabilitacyjno-treningowy był przeprowadzony optymalnie. Pod względem psychologicznym wszystko jest w porządku. Ludzie pytają mnie: jak to teraz będzie? Odpowiadam im, że będzie tak samo jak przedtem. Najważniejsze, że wciąż kocham sport.