Rafał Sikora okazał się najlepszym z Polaków w chodzie na 50 km podczas mistrzostw świata w Daegu. 24-letni zawodnik zajął 13. miejsce.
Rafał Sikora okazał się najlepszym z Polaków w chodzie na 50 km podczas mistrzostw świata w Daegu. 24-letni zawodnik zajął 13. miejsce.
Sikora w pierwszej części dystansu szedł na odległej pozycji. Od początku ruszyli Rosjanie i Australijczycy. W grupie pościgowej był Grzegorz Sudoł, a nieco dalej Rafał Fedaczyński. Jednak między 20 a 25 kilometrem Fedaczyński otrzymał od sędziów trzeci wniosek o dyskwalifikację (wszystkie trzy na brak wyprostu w kolanie) i musiał zejść z trasy. A wtedy wyraźnie przyspieszył i zbliżał się do czołowej dziesiątki. - Szkoda mi tego, ale nie zamierzam komentować decyzji sędziów. Czułem się dziś dobrze, miałem szansę na wysokie miejsce. Niestety, nie udało się - powiedział (cała rozmowa z Rafałęm Fedaczyńskim na www.youtube.pl/PZLAwideo).
Po 30 kilometrach Sudoł wyglądał znakomicie i maszerował na 3. pozycji. Jednak kilka minut później poczuł ostry ból w pachwinie i nie dał rady kontynuować rywalizacji. - To wielki pech, bo wszystkie parametry fizjologiczne na trasie były w porządku. Niestety, odnowiła się kontuzja i nie mogłem kontynuować chodu. Komplikuje mi się teraz droga na igrzyska olimpijskie, bo tutaj miałem uzyskać dobry wynik, który gwarantowałby mi start w Londynie. W tej sytuacji będę musiał wystartować na tym dystansie na przełomie zimy i wiosny 2012 - powiedział wicemistrz Europy z ubiegłego sezonu (cała rozmowa z Grzegorzem Sudołem na www.youtube.pl/PZLAwideo).
Do końca na trasie pozostał najmłodszy z całej naszej trójki, Rafał Sikora. Na kilkanaście kilometrów do mety krzyknał do trenera Stanisława Marmura, że ma trzy wnioski o dyskwalifikację. - Takie dane odczytałem z tablicy przy trasie - powiedziął później. Okazało się jednak, że spojrzał na numer startowy innego zawodnika, już zdyskwalifikowanego. Przy kolejnej wizycie w okolicach tablicy stwiedził, że ma jednak tylko dwa wnioski. Mógł więc maszerować dalej. Ukończył rywalizację na 13. pozycji (na 44 startujących i 25, którzy doszli do mety) z czasem 3:50:24. - Cieszę się, że ukończyłem zawody, ale miałem nadzieję na wyższą pozycję. Cóż, trzeba włożyć jeszcze sporo pracy, między innymi w przygotowanie od strony technicznej - powiedział Sikora (cały wywiad na www.youtube.pl/PZLAwideo).
Czterokrotny mistrz olimpijski, Robert Korzeniowski, który obserwował rywalizację chodziarzy w Daegu, tak podsumował start naszych reprezentantów: - Z pewnością wynik nie może być satysfakcjonujący, trzeba go ocenić negatywnie. Dwaj Polacy nie ukończyli zawodów, jeden był trzynasty. Nie takie były założenia. Sikorze gratuluję, choć od najlepszych dzieli go jeszcze sporo. Fedaczyńki jest bardzo utalentowany, jednak znów ma problemy z techniką, powinien się przypatrywać najlepszym. A Sudoł? Chyba nie zdołał się odpowiednio zregenerować po sezonie "barcelońskim", w którym zdobył srebrny medal. Realizował tu założenia taktyczne, miał być w strefie medalowej w Daegu. Przeszkodziła mu kontuzja. Z pokorą i optymizmem należy patrzeć w przyszłość - powiedział Korzeniowski (wywiad na www.youtube.pl/PZLAwideo).
Z Daegu
Rafał Bała
Wyniki na str.: