Menu
1 / 0
Aktualności /

WOJCIECH PRACZYK: Od fortepianu do rzutu dyskiem

WOJCIECH PRACZYK: Od fortepianu do rzutu dyskiem

Podczas niedawnych mistrzostw świata juniorów w Barcelonie reprezentanci Polski zdobyli 3 medale - wszystkie srebrne. Jeden z nich wywalczył dyskobol Wojciech Praczyk.

Podczas niedawnych mistrzostw świata juniorów w Barcelonie reprezentanci Polski zdobyli 3 medale - wszystkie srebrne. Jeden z nich wywalczył dyskobol Wojciech Praczyk.

Pochodzący ze Szprotawy (woj. lubuskie) zawodnik w ostatniej kolejce osiągnął rezultat 62.75 m i przegrał złoto z Jamajczykiem Fedrrickiem Dacresem zaledwie o 5 centymetrów (!). Jest jednak bardzo zadowolony z tego, że udało mu się stanąć w Katalonii na podium.


- Byłem spokojny, chociaż w dniu startu bardzo się denerwowałem. Przyznam, że w nocy nie mogłem zmrużyć oka. Ale czułem, że dam radę.
- O losach złotego medalu zdecydowało 5 centymetrów. Byłeś bardzo blisko zwycięstwa...
- Szczerze mówiąc, jestem zadowolony z tego, co osiągnąłem. Jechałem do Barcelony z myślą, żeby go zdobyć i zrealizowałem plan. 5 centymetrów - no trudno, zdarza się. Jamajczyk był faworytem, to mistrz swiata juniorów młodszych. Miał doświadczenie i psychologiczną przewagę.
- Ty też masz już za sobą kilka międzynarodowych imprez, na których zbierasz doświadczenie.
- To prawda, ale jestem dopiero na początku sportowej kariery. Medal z Barcelony jeszcze zmobilizuje mnie do dalszej pracy.
- W tym roku miałeś już na koncie rzut ponad 64-metrowy. W Hiszpanii trochę do tego wyniku zabrakło. Jaki był powód?
- W Barcelonie zaskoczyło mnie koło na tamtejszym stadionie. Było bardzo śliskie, niektórzy zawodnicy nie potrafili sobie tam poradzić. Ciężko było się przystosować, nigdy jeszcze nie miałem do czynienia z takim kołem. Ślzgałem się i bałem się "iść" za dyskiem, bo mogłem spalić rzut, albo co gorsza doznać kontuzji.
- Jesteś jeszcze juniorem, Twój talent na razie się rozwija. A ja wyglądasz jeśli chodzi o przygotowanie siłowe?
- W tej dziedzinie na pewno mam dużo do zrobienia. Wydaje mi się, że jestem strasznie słaby. Kiedy porównywałem się z rywalami, wypadałem raczej słabo. Dostosowując się do cięższego, dwukilogramowego dysku będę musiał popracować nad siłą, nabrać masy. Na razie ważę poniżej 100 kilo przy wzroście 190 cm.
- Pochodzisz ze Szprotawy, która ma tradycje w konkurencjach rzutowych.
- To niewielkie, piętnastotysięczne miasto, w którym każdy o każdym wszystko wie. W naszym klubie było sporo dyskoboli, którzy rzucali około 60 metrów. Ostatnio Kamil Grzegorczyk, Marcin Sołtys itd.
- A jak zaczęła się Twoja przygoda z dyskiem?
- To dość skomplikowana historia. Od pierwszej klasy podstawówki chodziłem do szkoły muzycznej. Jednak po pięciu latach stwierdziłem, że to nie dla mnie. Szukałem jakiegoś sportu, żeby robić cokolwiek. Poszedłem na trening do pana Zygmunta Szwarca. Każdy kto przychodzi tam na zajęcia czymś rzuca - dyskiem, oszczepem, młotem. Nie spotkałem tam nikogo, kto by na przykład biegał. Ja wziąłem się za dysk.
- Ciekawa sprawa z tą szkołą muzyczną. Na jakich instrumentach grałeś?
- Na fortepianie. Na początku bardzo mi się to podobało, ale z czasem zacząłem się męczyć. Poświęcałem na ćwiczenia dużo więcej czasu niż dziś na sport. Teraz chyba nic bym już nie zagrał.
- A jakie są Twoje najbliższe plany? Przeprowadzasz się do Wrocławia.
- Tak, przejdę też do trenera Czesława Kotwicy. Jeździłem z nim już na kilka obozów kadrowych. Powinno być dobrze. Dostałem się na studia ekonomiczne na tamtejszym Uniwersytecie Przyrodniczym.
- A Twoje sportowe marzenia? Kolejne rekordy Polski? Może kiedyś ten seniorski?
- Piotr Małachowski bardzo wyśrubował ten wynik. Nie wiem, co trzeba zrobić, żeby rzucić jako senior ponad 69 metrów. Na razie brakuje mi do tego 10 metrów. To oznacza sporo pracy nad techniką, siłą. Na razie, w przyszłym sezonie chciałbym pokonać barierę 60-61 metrów, a może udałoby się nawet rzucić 62. Liczę na stabilizację na poziomie 60 metrów.
- Co na razie jest Twoim atutem?
- Mam bardzo luźne barki. Wszyscy się dziwią, jak to jest, że daję radę dotknąć się z tyłu łokciami. Szybki w kole też trochę jestem, technikę chyba mam nie najgorszą.
- Rzucałeś już w konkursach z Piotrem Małachowskim. Starty z mistrzem Europy, wicemistrzem olimpijskim to dla Ciebie dodatkowa mobilizacja?
- Pewnie, tylko na razie czuję niedosyt, że nie mogę do niego dorzucić (śmiech).
- Bedziesz więc oglądął jego start w igrzyskach w Londynie. Ale na kolejne igrzyska - do Rio de Janeiro - już chyba się wybierzesz...
- Bardzo bym chciał tam wystartować. Może nawet uplasować się gdzieś w okolicach podium. To byłby wielki sukces.
- Kto spośród wspaniałych dyskoboli jest Twoim idolem?
- Bardzo mi się podoba jak rzuca Alekna, jak kiedyś rzucał Riedel. Oczywiście rzuty Piotrka też robią na mnie duże wrażenie. Jest bardzo szybki. Mam nadzieję, że zdobędzie medal w Londynie, będę mu kibicował.

------------------------------------
Wojciech Praczyk urodził się 10 stycznia 1993 roku w Szprotawie.
Jego największym sukcesem jest srebrny medal mistrzostw świata juniorów w Barcelonie (2012). W 2010 roku Praczyk wygrał europejskie kwalifikacje igrzysk olimpijskich młodziezy, a w tym samym roku w tej docelowej imprezie w Singapurze zajął 6. miejsce. Jego pierwszy międzynarodowy start na dużej imprezie miał miejsce w 2009 roku, kiedy to Wojtek był 11. w MŚ juniorów młodszych. Dwa lata później zajął identyczne miejsce w ME juniorów w Tallinie.
Jest dwukrotnym mistrzem Polski juniorów, a w sezonie 2012 zajął 4. pozycję w MP seniorów w Bielsku-Białej.
Praczyk jest rekordzistą Polski juniorów w rzucie dyskiem (64.22).

Powrót do listy

Więcej