Niczym Szwedzi na Polskę w XVII wieku, tak teraz Polacy najechali na Szwecję. Oczywiście cel dzisiejszej wizyty naszych reprezentantów jest zdecydowanie inny niż ówczesne zamiary Skandynawów względem Rzeczypospolitej. Zamiast wojny na muszkiety i arkebuzy, nastawiamy się na sportową rywalizację o medale Halowych Mistrzostw Europy.
Niczym Szwedzi na Polskę w XVII wieku, tak teraz Polacy najechali na Szwecję. Oczywiście cel dzisiejszej wizyty naszych reprezentantów jest zdecydowanie inny niż ówczesne zamiary Skandynawów względem Rzeczypospolitej. Zamiast wojny na muszkiety i arkebuzy, nastawiamy się na sportową rywalizację o medale Halowych Mistrzostw Europy.
W środę Polacy lecieli do Szwecji w trzech grupach. Najwcześniej Anna Rogowska z trenerem Wiaczesławem Kaliniczenką (bezpośrednio), później najliczniejsza grupa – z prezesem Jerzym Skuchą oraz m.in. Adamem Kszczotem, a innym lotem (przez Helsinki) do Szwecji dotarli bracia Marcin i Tomasz Lewandowscy oraz Bartosz Nowicki
Lotnisko Landvetter usytuowane jest w odległości 20 km od centrum Goteborga, a dojazd (głównie autostradą) zajmuje kilkanaście minut. Szwecja przywitała naszą ekipę (zresztą, nie tylko nasza, bo tym samym samolotem – z Kopenhagi – do Goteborga leciała całkiem spora grupa Rosjan, w tym samym czasie lądowali też Francuzi) przenikliwym chłodem i koszmarnym zachmurzeniem.
Biało-czerwoni – podobnie jak reprezentanci innych krajów – zakwaterowani są w ogromnym hotelu Gothia Towers. Stanowi on część kompleksu, w którym znajdują się sale konferencyjne, centra handlowe i… olbrzymia hala lekkoatletyczna – Scandinavium Arena. Wieczorem, po całodziennej podróży, nasi zjedli kolację. Smaczną, urozmaiconą (dużo warzyw, makaron, ryba, delikatne mięso, owoce itd.).
Lekki trening miała dziś Anna Rogowska. Tyczkarka, która w Goteborgu będzie broniła złotego medalu HME, wywalczonego 2 lata temu w Paryżu, ćwiczyła pod okiem Wiaczesława Kaliniczenki. – Byliśmy w hali treningowej. Oczywiście nie było skakania, bo technikę przed dużą imprezą robi się kilka dni wcześniej. Teraz tylko pobudzenie siłowe, rozruch. To w zupełności wystarczy. Jest dobrze – zapewnił szkoleniowiec. W czwartek, czyli na dzień przed eliminacjami, Rogowska jak zwykle ma wolne. Będzie odpoczywała i koncentrowała się na starcie. Na liście zgłoszonych zawodniczek przy jej nazwisku widnieje wynik 4.63 z obecnego sezonu (czwarty rezultat ze startujących w Goteborgu). Dużo niżej w klasyfikacji jest rewelacyjna szwedka, do niedawna juniorka (dwukrotna mistrzyni świata w tej kategorii wiekowej), Angelica Bengtsson, która jednak w tym roku prezentuje się poniżej oczekiwań (4.45). Faworytką jest Brytyjka Holly Bleasdale, która niedawno skoczyła 4.77.
Wieczorem fizjoterapeuci naszej ekipy – Michał Robakowski i Romuald Giegiel – mieli pełne ręce roboty (efekt ich pracy można obejrzeć na http://www.youtube.com/user/PZLAwideo). Na dwóch stołach do masażu, ustawionych na korytarzu w tzw. „polskim narożniku”, „gośćmi” byli m.in. Lewandowski, Kszczot, Bochenek, czy Rostkowska. Romek Giegiel już stał się bohaterem tych mistrzostw i – miejmy nadzieję – wzorem dla naszych zawodników. Wielu z nich doskonale zdaje sobie sprawę z tego, czego dokonał 29 lat temu w Goteborgu, zdobywając w tej samej hali złoto HME na 60 m pł. – To były niesamowite czasy, byłem piękny i młody. Teraz już tylko piękny pozostałem – śmiał się, uciskając łydki swoich następców.
Romuald Giegiel podczas pracy z lekkoatletami. Na "stole tortur" - Anna Rostkowska
Niektórzy z naszych zawodników po przylocie zrobili sobie wolne, żeby wypocząć, inni postanowili zapoznać się z halą treningową. Po kolacji grupa średniodystansowców (m.in. Bartosz Nowicki, Mateusz Demczyszak, Katarzyna Broniatowska i Angelika Cichocka) wsiadła w autokar i udała do oddalonej o 20 minut jazdy hali. Zasadnicza część treningów jutro – w głównym obiekcie, w którym odbędą się mistrzostwa. Niektórzy wybierają się tam rano (wtedy zaplanowany jest oficjalny trening ze starterami) inni popołudniu. Adam Kszczot weźmie też udział w oficjalnej konferencji prasowej gwiazd HME – obok Francuza Renaud Lavillenie i Brytyjczyka Robbiego Grabarza.
- Jestem spokojny, bo wiem, że jeśli takie osoby jak Ania Rogowska, Adam Kszczot czy Marcin Lewandowski wybierają się na dużą imprezę międzynarodową to właśnie po to, żeby walczyć o medale. Poza tym, mamy liczną grupę biegaczy na średnich dystansach, poza wymienioną dwójką i tu mogą być jakieś miłe niespodzianki – powiedział prezes PZLA, Jerzy Skucha.
W czwartek w Goteborgu inauguracja imprezy – pierwsza konkurencja, czyli eliminacje pchnięcia kulą mężczyzn (bez naszych reprezentantów). Poza tym spotkanie techniczne wszystkich ekip, oficjalne treningi i… ostatnie godziny przed startem! Trwa końcowe odliczanie do najważniejszej imprezy halowego sezonu 2013!