Piotr Małachowski po raz drugi w karierze został wicemistrzem świata. W Moskwie nasz dyskobol przegrał tylko z Niemcem Robertem Hartingiem. W finale na 800 m Marcin Lewandowski – podobnie jak 2 lata temu w Daegu – był czwarty.
Piotr Małachowski po raz drugi w karierze został wicemistrzem świata. W Moskwie nasz dyskobol przegrał tylko z Niemcem Robertem Hartingiem. W finale na 800 m Marcin Lewandowski – podobnie jak 2 lata temu w Daegu – był czwarty.
Już przed zawodami było jasne jak słońce, że złoto w Moskwie może zgarnąć tylko ktoś z dwójki – Małachowski, Harting. Polak miał najlepszy wynik w tym sezonie (71.84), Niemiec mocne nerwy, które – jak się okazało – były decydujące w wielkim finale. Obaj zaczęli ostrożnie – Piotr 64.49, Harting 62.16. Dobrze konkurs rozpoczął innych z Polaków – Robert Urbanek (63.58). Ostatecznie, z wynikiem 64.32, uplasował się na 6. pozycji. - Jestem z niego zadowolony, choć wiem, że stać go na dalsze rzucanie. Już wkrótce powinien się ustabilizowac na poziomie 65-66 metrów - chwalił Urbanka trener Witold Suski.
Złoto miało się rozstrzygnąć między Małachowskim, a Hartingiem, bo Gerd Kanter był tego dnia zbyt słaby. W 4. kolejce Niemiec rzucił 69.11, Polak odpowiedział 68.36, ale nie dał już rady przerzucić wspaniałego rywala. – Drugie miejsce na świecie nie jest oczywiście złe, ale trochę żałuję, że nie zdobyłem tu złota. Byłem na to przygotowany. Coś zawiodło, popełniałem ten sam błąd techniczny i nie zdołałem rzucić tak daleko, jak mogłem. Zawiodła moja głowa, chyba zbyt pewnie się czułem na rozgrzewce, później szarpałem w konkursie. Świetna dramaturgia tego konkursu, ale wygrał Harting. Trudno, muszę poczekać parę lat – powiedział Machałek.
Tuż za podium – podobnie jak w 2011 roku w Daegu – uplasował się w biegu na 800 m Marcin Lewandowski. Rozpoczął z tyłu stawki, zaatakował 400 metrów przed metą, ale rywale, biegnący gęsta grupą, natychmiast go odepchnęli. Później próbował jeszcze na wejściu w ostatni wiraż. I znów atak został odparty. Resztkami sił zdołał utrzymać czwartą pozycję. Czas 1:44.08 – do brązu zabrakło 0.32 sekundy. Wygrał Mohammed Aman z Etiopii. - Forma przyszła wtedy, kiedy powinna przyjść, zrobiłem najlepszy wynik w sezonie. Nie wiem tylko, czy w odpowiednim momencie zaatakowałem. Czuje niedosyt, bo byłem bardzo blisko. Teraz muszę się przygotowywać do kolejnych zawodów Diamentowej Ligi. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, być może zaatakuję rekord Polski - powiedział Marcin.
W siedmioboju Karolina Tymińska ukończyła rywalizację na 9. pozycji (6270 pkt – w oszczepie miała 40.61, a na 800 metrów pobiegła znakomicie - 2:06.64). Nie wystarczyło to jednak do zajęcia miejsca w podstawowej ósemce, a do podium zabrakło 207 punktów. Gdyby "zakręciła się" wokół rekordu Polski, miałaby pewne złoto. - Jestem zawiedzona tym startem, pomijając bieg na 800 m. Płotki mogą być, wzwyż słaby, pchnięcie kulą również, 200 m też - trzeci wynik w sezonie, powinnam złamać barierę 24 sekund. W dal może gbyć, oszczep jak na mnie to na jakimś tam poziomie. Nie jestem zadowona z tego startu. Uratowałam swój honor startem na 800 m. Mam nadzieję, że z trenerem wyciągniemy wnioski, bo moja kariera powoli dobiega końca. Jeśli bardzo mocno czegoś nie zmienimy, to nigdy nie zdobędę medalu. Rozpoczynam współpracę z trenerem od skoku wzwyż, w kuli też będzie mi ktoś pomagał w kwestii techniki, poza tym sprawy organizacyjne. Ja ciągle wierzę, że w końcu będę miała medal - powiedziała Tymińska. Siedmiobój wygrała Żanna Mielniczenko z Ukrainy)
Renata Pliś nie zdołała awansować do finału na 1500 m (z czasem 4:08.02 zajęła 7. miejsce w swojej serii półfinałowej). - Zabrakło chyba zająca, bo nie miałam zamiaru prowadzić półfinału. To było wielkie ryzyko, nikt nie podjął się prowadzenia. 300 metrów przed metą powinnam chyba mocniej przebiec "stówę". Wtedy może bym się zbliżyła do czołówki. Ogólnie jestem zadowolona z tych mistrzostw, ale liczyłam na finał, który był w moim zasięgu - powiedziała.