Anita Włodarczyk i Adam Kszczot mistrzami Europy, Artur Kuciapski ze srebrem, Joanna Fiodorow z brązem - tak w skrócie wyglądał niesamowity biało-czerwony piątkowy wieczór na stadionie Letzigrund w Zurychu.
Anita Włodarczyk i Adam Kszczot mistrzami Europy, Artur Kuciapski ze srebrem, Joanna Fiodorow z brązem – tak w skrócie wyglądał niesamowity biało-czerwony piątkowy wieczór na stadionie Letzigrund w Zurychu.
Troje polskich średniodystansowców stanęło na starcie finałowego biegu na 800 metrów. Już od początku rywalizacji na czele biegu widać było Adama Kszczota i Marcina Lewandowskiego. Nieco z tyłu biegł trzeci z naszych zawodników Artur Kuciapski. Na wysokości rowu z wodą, 150 metrów przed metą, po profesorsku zaatakował Kszczot. Biegacz z Łodzi systematycznie powiększał przewagę nad rywalami i na metę wpadł samotnie uzyskując świetny czas 1:44.15. Do dwóch tytułów halowego mistrza Europy podopieczny Zbigniewa Króla dodał dziś wreszcie tytuł na stadionie.
Za plecami Kszczota rozegrała się pełna dramaturgii walka. Na początku ostatniej prostej rywale przyblokowali Marcina Lewandowskiego. Mistrz Europy z 2010 roku wypadł z rytmu i nie zdołał się już włączyć się do walki o medale. Tymczasem wszystkich zaskoczył Kuciapski. Zawodnik trenowany przez Andrzeja Wołkowyckiego ruszył po drugim torze do walki. Polak mijał kolejnych rywali i z przedostatniej pozycji przesunął się na pozycję medalową. Na metę wpadł za Kszczotem z czasem 1:44.89, poprawiając o ponad sekundę rekord życiowy. Marcin Lewandowski był piąty – 1:45.78.
Złoto Kszczota i srebro Kuciapskiego to historyczny sukces polskiej lekkoatletyki. Pierwszy raz w historii Polacy zdobyli dwa najcenniejsze medale w jednej konkurencji podczas mistrzostw Europy. Od 1990 roku, gdy na podium stało dwóch Brytyjczyków i Polak Piekarski, nie byliśmy świadkami, by w biegu na 800 metrów przedstawiciele jednego kraju zajęli pierwsze dwa miejsca w finale czempionatu Starego Kontynentu.
Artur Kuciapski i Adam Kszczot na podium mistrzostw Europy (foto: Marek Biczyk)
Niemniejsze emocje zapewniły nam młociarki. Konkurs rozpoczynał się w trudnych warunkach atmosferycznych – nad stadionem Zurychu padał deszcz, było zimno. Jako pierwsza z Polek do koła weszła Joanna Fiodorow. Zawodniczka z Poznania posłała młot na 72.24 i objęła prowadzenie. Fiodorow utrzymywała się w czołówce, a tymczasem wielką nerwówkę zafundowała sobie, trenerowi Kaliszewskiemu i wszystkich kibicom Anita Włodarczyk. W mokrym kole Polka miała dwie nieważne próby. Na szczęście w trzeciej próbie zawodniczka warszawskiej Skry rzuciła 75.88 i wysunęła się na prowadzenie. Świetne przygotowanie do zawodów nasza młociarka pokazała także w czwartej próbie, w której uzyskała 76.18. Kropkę nad i Włodarczyk postawiła w piątej próbie, w której rzutem na 78.76 poprawiła rekord mistrzostw Europy, rekord Polski oraz swój własny najlepszy w tym sezonie wynik na świecie. Anita, która po złoto sięgnęła także w 2012 roku w Helsinkach, jest pierwszą w historii zawodniczką, która obroniła mistrzostwo Europy w rzucie młotem.
Rywalki przerzucały tymczasem Joannę Fiodorow. Polka nie dała jednak za wygraną i w szóstej próbie posłała młot na 73.67 i zdobyła brązowy medal. Sukces Fiodorow jest tym cenniejszy, żę jeszcze rok temu utalentowana zawodniczka zmagała się z poważną kontuzją. Dotychczas Fiodorow miała na koncie jedynie medal z mistrzostw Europy młodzieżowców z 2011 roku.
Anita Włodarczyk wróci do Polski już jutro. Polską mistrzynię Europy będzie można powitać na warszawskim Lotnisku Chopina późnym wieczorem. Anita wraz z trenerem Krzysztofem Kaliszewskim wyląduje w Warszawie o 21:50 (rejs LH 1352 z Frankfurtu).
Radość Anity Włodarczyk i Joanna Fiodorow po konkursie (foto: Marek Biczyk)
Świetnym finiszem popisała się Renata Pliś. W biegu na 1500 metrów Polka była bliska zdobycia medalu jednak ostatecznie musiała zadowolić się czwartym miejscu. Zawodniczka Maratonu Świnoujście uzyskała czas 4:06.55.
Także na czwartym miejscu rywalizację w Zurychu zakończył Jakub Krzewina. Polak niestety biegł po trudnym pierwszym torze. Sprinter wrocławskiego Śląska nie poddał się i ambitnie walczył przez całe 400 metrów. Czas 45.52 pozwolił Polakowi na zajęcie czwartego miejsca.
Ponownie znakomicie zaprezentowała się na stadionie Letzigrund Małgorzata Hołub. Koszalinianka, w silnie obsadzonym finale biegu na 400 metrów była piąta i czasem 51.84 poprawiła rekord życiowy oraz, drugi raz w tym sezonie, rekord Polski młodzieżowców (zawodników w wieku 20, 21, 22 lata).
Ósmy, z czasem 20.58, był w finale biegu na 200 metrów Karol Zalewski. Niestety Polak biegł po niekorzystnym drugim torze. W wywiadzie dla Telewizji Polskiej przyznał po finale, że na dogodniejszym torze z pewnością uzyskałby lepszy rezultat.
Zaliczenie w trzeciej próbie wysokości 2.26 pozwoliło Wojciechowi Theinerowi zająć dziesiątą lokatę w finale skoku wzwyż.
Na jedenastym miejscu, z dorobkiem 6132 punktów, zakończyła rywalizację w siedmioboju Karolina Tymińska. W dwóch ostatnich konkurencjach zawodów Polka uzyskała 40.60 w rzucie oszczepem oraz 2:11.84 na 800 metrów (był to drugi najlepszy czas wśród wszystkich startujących). Najlepsza obecnie polska wieloboistka przyznała w wywiadzie telewizyjnym, że po zmianie trenera jeszcze nie doszła do najwyższej dyspozycji, a jej głównymi celami są teraz mistrzostwa globu w Pekinie w przyszłym sezonie oraz igrzyska w Rio za dwa lata.
Tomasz Jaszczuk z wynikiem 7.83 i Adrian Strzałkowski z rezultatem 7.80 awansowali do finału skoku w dal. Rywalizacja o medale w tej konkurencji w niedzielę.
Po piątkowych finałach Polska z siedmioma krążkami (2-2-3) zajmuje piąte miejsce w klasyfikacji medalowej. W klasyfikacji punktowej nasza reprezentacja – z dorobkiem 75 punktów – także jest piąta.
Wyniki IV dnia zawodów: Zurych
Maciej Jałoszyński