Reprezentantki Polski w sztafecie 4x800 metrów wywalczyły dla Polski trzeci medal w Nassau, podczas imprezy pod nazwą IAAF World Relays. Syntia Ellward, Katarzyna Broniatowska, Angelika Cichocka i Sofia Ennaoui zdobyły srebro.
Reprezentantki Polski w sztafecie 4x800 metrów wywalczyły dla Polski trzeci medal w Nassau, podczas imprezy pod nazwą IAAF World Relays. Syntia Ellward, Katarzyna Broniatowska, Angelika Cichocka i Sofia Ennaoui zdobyły srebro.
To był rewelacyjny bieg całej naszej czwórki. Rozpoczynała go Syntia Ellward. - Było dość ciasno, tym bardziej, że moje rywalki zaczęły bardzo szybko. Troszkę straciłam pod ten duży wiatr, oddałam pałeczkę piąta, ale i tak jestem zadowolona z tego biegu - powiedziała Syntia, która przekazała pałeczkę Katarzynie Broniatowskiej. Ta zaciekle walczyła, do upadłego (po przekazaniu pałeczki Angelice Cichockiej przewróciła się na kratach). - Już nie miałam siły zrobić nawet kroku więcej, dałam z siebie wszystko. 800 metrów jest dla mnie bardzo szybkim dystansem, zawsze się tego boję – stwierdziła Kasia.
Kolejna z biało-czerwonych, Angelika Cichocka pobiegła znakomicie, wyprowadzając naszą sztafetę na drugą lokatę, za Amerykankami. - Chciałam wypracować jak najlepszą pozycję. Przyznam, że nie wierzyłam, że z dwiema ośmiusetmetrówkami i dwiema specjalistkami od dłuższych dystansów damy radę zdobyć medal w tej sztafecie – przyznała Angelika.
Po Cichockiej na trasę ruszyła Sofia Ennaoui, która – tak jak dzień wcześniej – kończyła polską sztafetę. Znów wytrzymała presję. 200 metrów do mety obejrzała się i widząc zbliżającą się Australijkę przyśpieszyła. Udało jej się utrzymać drugą pozycję i Polki zdobyły srebro! - Szczerze mówiąc, 100 metrów przed metą zaczęłam się modlić,żebyśmy dotrwały i zdobyły to srebro. Okazuje się, że jesteśmy już w dobrej formie, a to znakomity prognostyk na lipiec i sierpień – oceniła. Rezultat Polek: 8:11.36.
O medalu myśleli też nasi panowie w sztafecie mieszanej (1200+400+800+1600 m). Rozpoczął ją Mateusz Demczyszak, który na ostatnich 200 metrach musiał się popisać umiejętnościami sprinterskimi, bo nie chciał pozwolić rywalom na ucieczkę. Przekazał pałeczkę Łukaszowi Krawczukowi, który miał do pokonania 400m. Po nim na trasę ruszył Adam Kszczot. - Wydaje mi się, że dałem z siebie więcej niż w sobotę. Drugi bieg z rzędu, to mnie trochę kosztowało. Ale z drugiej strony troszkę łatwiej się biegało, bo dzień wcześniej organizm się trochę rozprężył – powiedział. Kiedy Marcin Lewandowski odebrał pałeczkę od Kszczota, jego strata do trzecich – Australijczyków, wynosiła około 35 metrów. - Wiedziałem już wtedy, że moim głównym celem jest utrzymanie czwartej pozycji, bo do podium było bardzo daleko. Niemiec cały czas napierał, niełatwo było, również ze względu na silny wiatr – mówił „Lewy”. Biało-czerwoni zajęli 4. miejsce z czasem 9:24.07.
Jeśli ktoś miał wątpliwości, czy naszej żeńskiej sztafecie 4x400 m należy się awans na igrzyska wywalczony w Nassau, po finale takich wątpliwość z pewnością już nie ma. Polki walczyły jak lwice. Na pierwszej zmianie znów pobiegła Ewelina Ptak, podała pałeczkę Malgorzacie Hołub, ta przekazała ją Joannie Linkiewcz, a ostatnie okrążenie pokonywała Justyna Święty. Czas Polek to:3:29.30. - Dałam z siebie 120 procent. Na łuku misiałam się przepychać z Jamajką, to kosztowało mnie trochę sił. Ale start bardzo udany, zrobiłyśmy dobrą robotę. To chyba dzięki dobrej atmosferze w drużynie - powiedziała Linkiewicz. - Udowodniłyśmy, że nie trafiłyśmy do tego finału przypadkowo. Chciałyśmy powalczyć, ale ja się czułam o wiele gorzej niż w sobotę. Bardzo wiało, czułam to szczególnie na ostatniej setce, gdzie "odcinało nogi" na maksa. Ważne, że pokazałyśmy, że wciąż jesteśmy w czołówce i w Rio też możemy powalczyć - dodała Hołub.
"Piątka" od naszych specjalistek 400 m za piąte miejsce sztafety 4x400 m w Nassau.
Od lewej: Małgorzata Hołub, Joanna Linkiewicz, Ewelina Ptak i Justyna Święty.
Panowie ze sztafety 4x400 m, którzy w sobotę nie zdołali się zakwalifikować do finału A, pobiegli w finale B. Celem było zwycięstwo w tej serii i ten cel został zrealizowany. Trener Józef Lisowski zmienił skład. Bieg rozpoczął Kacper Kozłowski. - Dobrze mi się biegło pierwszą zmianę, nie postawiło mnie na końcu, a nawet musiałem trochę odpuścić, żeby zmiana wyszła płynnie, więc jestem zadowolony. Nie udało nam się na razie awansować na igrzyska, będziemy musieli walczyć dalej. Będziemy mocno trenować i przygotowywać się do kolejnych startów – skomentował. Pałeczkę oddał Michałowi Pietrzakowi, ten przekazał ją Mateuszowi Fórmańskiemu, zdolnemu czterystumetrowcowi, który wraca do sztafety po przerwie spowodowanej problemami zdrowotnymi. W Nassau zaprezentował się z dobrej strony. W polskiej ekipie finiszował – i to bardzo skutecznie – Rafał Omelko, który wygrał próbę sił z Kubańczykiem Lescayem. Biało-czerwoni wygrali bieg B z rezultatem znacznie lepszym niż w eliminacjach (3:03.23). Finał A wygrali Amerykanie (2:58.43) – poniżej 3 minut zeszli jeszcze biegacze z Wysp Bahama i Belgowie.
Naszej żeńskiej ekipie 4x100 metrów nie udał się start na Bahamach. Polki biegły w pierwszej, mocnej serii. Z bloków ruszyła mocno Marika Popowicz i przekazała pałeczkę w dobrym tempie Annie Kiełbasińskiej. Ta z całych sił próbowała dobiec do ruszającej Marty Jeschke, ale nie udało jej się. Polki nie zmieściły się w strefie zmian i nie ukończyły biegu. Karolina Zagajewska, która miała finiszować na ostatniej prostej, nie doczekała się koleżanki, która miała przekazać jej pałeczkę. - Czekałam do ostatniej chwili, ale zobaczyłam, że coś stało się na poprzedniej zmianie i było po wszystkim. Ale nie możemy się załamywać, trzeba myśleć pozytywnie, następnych razem będzie lepiej – mówiła nowa postać w naszej sztafecie. - Jesteśmy drużyną, wygrywamy i przegrywamy razem. Jednostki się tutaj nie liczą. Każdy byłby rozczarowany, to po nas widać. Wydłuża nam się droga na igrzyska. Będziemy gonić czas, trzeba coś zrobić w te półtora roku. Na pewno się nie poddamy – oceniła Marika Popowicz. Anna Kiełbasińska dodała: - Miałam problem, żeby dogonić Martę. Tak to jest w sztafetach, to loteria. Chciałyśmy zaryzykować, kto nie ryzykuje nie pije szampana... - powiedziała. - Nie potrafię sobie odtworzyć, co się stało. Nie wiem, czy ja uciekłam, czy nie... Podczas zgrupowania na Teneryfie byłyśmy wyśmienicie przygotowane, wychodziły nam zmiany, a tu nagle coś się wydarzyło... - mówiła ze łzami w oczach Jeschke.
Sprinterzy rywalizowali w niedzielę na efektownym dystansie 4x200 m. Biało-czerwoni wypadli w tej rywalizacji naprawdę nieźle. Rozpoczynał Jakub Adamski, który przekazał pałeczkę Remigiuszowi Olszewskiemu, który wyraźnie zmobilizowany sobotnią porażką na 4x100 m tym razem pobiegł bardzo dobrze i w odpowiednim tempie oddał pałeczkę Karolowi Zalewskiemu. Karol wystrzelił jak rakieta. Ostatni w naszej drużynie, Adam Pawłowski już chyba czuł, że jest szansa na drugie miejsce w serii i kwalifikację do finału. Ruszył mocno, ale musiał minimalnie zwolnić, żeby Zalewski mógł go dogonić i przekazać pałeczkę. Bezkonkurencyjni w tej serii byli Amerykanie, za nimi ekipa Saint Kitts and Nevis, do której Polacy stracili zaledwie 0.02 sekundy i zajęli trzecie miejsce. Po dwóch seriach z czasem 1:22.38 byli na ostatniej pozycji dającej kwalifikację do finału. Trzecia seria okazała się najwolniejszą. Jej zwycięzcy – Kenijczycy mieli czas o kilka setnych gorszy od Polaków, więc to biało-czerwoni awansowali do finału. W decydującym biegu, pełnym zwrotów akcji i dramatycznych sytuacji (Amerykanie zgubili pałeczkę, potem podnieśli ją z bieżni, ale ostatecznie i tak zostali zdyskwalifikowani) Polacy w nieco zmienionym składzie (Adamski, Olszewski, Masztak i Zalewski) zajęli 4. miejsce, przegrywając medal o 0.2 sekundy (ich czas to 1:22.85).
- Przeczuwałem, że będę biegał w tej sztafecie, ale nie wiedziałem, czy w eliminacjach, czy w finale. Jechaliśmy tutaj do sztafety 4x100, głównym naszym celem było wejście do finału. 4x200 miało być przetarciem. A okazało się, że ajęliśmy czwarte miejsce - powiedział Masztak. Cała rozmowa z Kamilem na kanale YouTube PZLA: KAMIL MASZTAK NA BAHAMACH
Polska sztafeta 4x200 m w finałowym składzie: Zalewski, Olszewski, Adamski i Masztak.
W klasyfikacji drużynowej Polska zajęła 3. miejsce – za Stanami Zjednoczonymi i ekipą Jamajki.