Ma już w dorobku brązowy i srebrny medal halowych mistrzostw świata w biegu na 800 metrów, ale w tym roku nie powiększy tej kolekcji o złoto - mimo że zdecydowanie wygrał ostatnio prestiżowe mityngi w Duesseldorfie i Karlsruhe. Adam Kszczot nie wybiera się do Portland, bo jego celem numer jeden są igrzyska w Rio de Janeiro. Będzie go można jednak zobaczyć już w piątek w Toruniu, podczas mityngu Copernicus Cup.
Ma już w dorobku brązowy i srebrny medal halowych mistrzostw świata w biegu na 800 metrów, ale w tym roku nie powiększy tej kolekcji o złoto - mimo że zdecydowanie wygrał ostatnio prestiżowe mityngi w Duesseldorfie i Karlsruhe. Adam Kszczot nie wybiera się do Portland, bo jego celem numer jeden są igrzyska w Rio de Janeiro. Będzie go można jednak zobaczyć już w piątek w Toruniu, podczas mityngu Copernicus Cup.
- Początek sezonu znakomity - na 800 metrów wygrałeś w Duesseldorfie 1:46.00, teraz w Karlsruhe poprawiłeś się o 4 setne sekundy. Widać, że jesteś wspaniale przygotowany, mimo że nie celujesz w sezon halowy.
- Forma przyszła powoli, naturalnie. Faktycznie, przygotowania są inaczej skrojone. Nie trenowaliśmy do biegów turniejowych - jak to zwykle mamy w planie. Kończę sezon halowy 20 lutego w Glasgow, więc już niebawem.
- Jak wyglądały te biegi? Były w pełni kontrolowane przez Ciebie?
- Pierwszy bieg żeby się przetrzeć. Bardzo mocne otwarcie 200-400 metrów. Później - niestety - gasnąca prędkość. Ale 46.00 na pierwszy bieg to rekordowo szybkie rozpoczęcie w moim wydaniu. Natomiast bieg w Karlsruhe zdecydowanie inny, spokojny, wyważony, tylko na wygraną. I faktycznie szybciej, ale za to dużo, dużo łatwiej.
- Bardzo dobre otwarcie sezonu. Czy w związku z tym nie żałujesz, że nie będzie startował w tym roku w halowych mistrzostwach świata. W imprezach tej rangi masz dwa medale.
- Nie, nie żałuję. Za mało czasu na przygotowania do igrzysk olimpijskich. Dzięki temu zyskam dodatkowe trzy tygodnie.
- Byłbyś głównym faworytem, kandydatem do złota. Masz brąz, masz srebro - nie chcesz złota?
- Innym razem.
- Zmienialiście coś z trenerem przed tym sezonem?
- Tak, były poczynione drobne zmiany. Kolejny etap przygotowań. W 2014 pierwsza część przygotowań, w 2015 kolejna i teraz kończymy ten cykl przygotowań do igrzysk. Jeszcze parę drobnych zmian i będziemy u celu.
- Kilka dni temu było dokładnie pół roku do igrzysk w Rio de Janeiro. Czy masz te igrzyska na celowniku? Może na treningach często wszystko podporządkowujesz igrzyskom, czy jeszcze podchodzisz do tego spokojnie?
- Do Rio jeszcze bardzo dużo czasu. Oczywiście plan ramowy mamy przygotowany, są wdrażane pewne zmiany. Ale to jest zbyt odległy termin. Nie mogę nic zaplanować dalej niż trzy tygodnie w przód. Jeszcze wiele ciężkiej pracy i potu wylanego na treningach.
- W piątek Copernicus Cup, czyli Twój jedyny ważny start w hali w kraju. W zeszłym roku tam biegałeś, mówiłeś o fajnej atmosferze. Nie często biega się w Polsce w hali przy takiej publiczności.
- Tak, to jedyny halowy mityng z biegami okrężnymi. Mam nadzieję, że Łódź pewnego dnia dołączy do tego grona.
- Już zapowiadali, że może specjalnie "pod Ciebie" położą bieżnię. Ale do tego potrzeba kilku milionów złotych...
- No niestety, pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. Być może znajdzie się jakiś sponsor, który zechce dołożyć do tego wydarzenia. Mam fajne wspomnienia z Copernicusa z zeszłego roku. Szykuje się fajny bieg, mam nadzieję, że również widownia dopisze.
- Rywale znakomici - Kitum i Amman to medaliści igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata. Znasz ich doskonale, ich słabe strony, ale jesteś przekonany o własnej sile.
- Celuje w zwycięstwo. Ale sezon halowy nie ma znaczenia. Większość z nas - w tym prawdopodobnie obaj wymienieni zawodnicy - nie pojedzie do Portland, więc ciężko mówić o ich przygotowaniach.
- Za kilka dni miną cztery lata od Twojego halowego rekordu życiowego i rekordu Polski na 800 m - 1:44.57 - fantastyczny wynik. Nie myślałeś, żeby w tym sezonie pokusić się o jego poprawienie? Z drugiej strony, nie przygotowujesz się pod halę i trudno oczekiwać takiego wyniku...
- Ciężko powiedzieć... Na pewno w tym roku są ważniejsze rzeczy do zrobienia niż kolejny halowy rekord Polski. Jeżeli nadarzyłaby się taka okazja i forma będzie rosła, to być może pod koniec sezonu w Glasgow... kto wie. Wtedy też się tego nie spodziewałem, byłem równie dobrze przygotowany. Zobaczymy!