Reprezentanci Polski zdominowali rywalizację młociarek i młociarzy w Ostrawie, podczas mityngu IAAF World Challenge.
Reprezentanci Polski zdominowali rywalizację młociarek i młociarzy w Ostrawie, podczas mityngu IAAF World Challenge.
W konkursie kobiet równych sobie nie miała Anita Włodaczyk, która rzuciła 79.72 m (Malwina Kopron była piąta -73.39 m, a Joanna Fiodorow szósta - 72.03 m). W rywalizacji panów Paweł Fajdek rzucił 83.44, a Wojciech Nowicki po raz pierwszy w karierze złamał granicę 80 m (80.31).
Oto komentarze, płynące na gorąco z Ostrawy tuż po znakomitym starcie biało-czewonych.
Krzysztof Kaliszewski, trener Anity Włodarczyk: - To na pewno był konkurs podwyższonego ryzyka. Natomiast cieszę się bardzo, że Anita się zmobilizowała i miała kilka dalekich rzutów. Wciąż czekamy na wyniki badań, kiedy je poznamy na pewno będziemy mogli się zastanawiać, jak dalej pracować. W każdym razie mogę zapewnić, że nie odpuszczaliśmy sezonu poolimpijskiego. Trenowalismy równie ciężko jak do tej pory. Jeśli chodzi o Drużynowe Mistrzostwa Europy, wycofaliśmy Anitę dzień przed wyjazdem do Francji, bo do końca mieliśmy nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Okazało się jednak, że musi zrobić dodatkowe badania i nie mogliśmy ryzykować. Przez dwa dni odpuściliśmy trening, ale kiedy usłyszeliśmy od lekarza, że możemy trenować, wróciliśmy do ćwiczeń. W każdym razie, na pewno nie przygotowywaliśmy się specjalnie do startu w Ostrawie. Zdrowie jest najważniejsze. Na szczęście mamy młociarki, które są w stanie godnie zastąpić Anitę w reprezentacji.
Paweł Fajdek: - Wczoraj po przyjeździe do Ostrawy prosto z drużynowych mistrzostw Europy byłem bardzo zmęczony. Położyłem się spać i spałem chyba ze 12-13 godzin. Wstałem, zjadłem obiad. Później trochę sie ponudziłem, wypiłem kawkę z kolegami i ruszyłem na zawody. W konkusie zmobilizowałem się od pierwszego rzutu, zaryzykowałem i to się opłaciło. Wiedziałem, ze stać mnie na 82 metry, ale nie spodziewałem się wyniku 83.44. Aczkolwiek coś w tym sezonie wisiało w powietrzu. Już w Stanach Zjednoczonych rzuciłem daleko. Później caly czas nie grało coś z pogodą, czy z kołem. Czułem, że jeśli wiele rzeczy się złoży, mogę rzucić daleko. W Ostrawie w trakcie konkursu dopadło mnie zmęczenie, technika nie pozwalała na dalekie rzuty, rękawiczka mi się ślizgała. Walczyłem sam ze sobą. Ale ten konkurs pokazuje, że tak daleką próbą na początku można pobudzić rywali. Wojtek dostał zastrzyk energii. Powtórzył mój wyczyn, bo ja kiedyś też w Ostrawie rzuciłem po raz pierwszy 80 metrów po 10 latach treningu.
Wojciech Nowicki: - Czuję się szczęśliwy, spełniłem swoje marzenie, bo nie ukrywam, że marzyła mi się ta 80-tką. Dziś czułem się dobrze, zrobiłem dokładnie to, co ostatnio na treningach i poleciało. Nie musiałem się specjalnie mobilizować. Podobno w Ostrawie próbne rzuty miałem po 77 metrów, więc od początku było dobrze. Postaram się powtórzyć 80-tkę również w kolejnych konkursach. Wiadomo, czasem to jest kwestia dnia, pogody. Akurat dziś mieliśmy znakomite warunki, widać to po rzucaniu innych zawodników. Bardzo się cieszę z tego wyniku, spełniłem swoje marzenie, ale pracujemy dalej. Najważniejsze są mistrzostwa świata. Taki wynik rzeczywiście powinien dać medal w Londynie. Chodzi jednak o to, by go powtórzyć w najważniejszym momencie. Jestem w stanie to zrobić, a jak wyjdzie, zobaczymy. Teraz wracam z Ostrawy i biorę się do pracy. Na świętowanie przyjdzie czas po sezonie. Do 10 lipca jesteśmy w domu, a później jedziemy na zgrupowanie. Już wkrótce mistrzostwa Polski w moim rodzinnym Białymstoku, na które zapraszam. Chciałbym również tam rzucić daleko, ale na razie jeszcze nie wiem, jak będzie wyglądało koło. W każdym razie nie osiądę na laurach. Do ideału jeszcze mi daleko, ale w końcu jest dobrze!
rav