W Londynie w piątkowy wieczór 4 sierpnia rozpoczęły się 16. IAAF Mistrzostwa Świata – najważniejsza, jak zauważa miejscowa prasa, sportowa impreza w stolicy Wielkiej Brytanii od igrzysk 2012 roku. Czempionat udanie rozpoczął się dla Polaków, Piotr Małachowski i Robert Urbanek awansowali do jutrzejszego finału rzutu dyskiem.
W Londynie w piątkowy wieczór 4 sierpnia rozpoczęły się 16. IAAF Mistrzostwa Świata – najważniejsza, jak zauważa miejscowa prasa, sportowa impreza w stolicy Wielkiej Brytanii od igrzysk 2012 roku. Czempionat udanie rozpoczął się dla Polaków, Piotr Małachowski i Robert Urbanek awansowali do jutrzejszego finału rzutu dyskiem.
W rejonie londyńskiego stadionu, w dzielnicy Stratford, już w godzinach popołudniowych można było zaobserwować tłumy ludzi. Kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem czempionatu ponad 55 000 widzów zmierzało ku trybunom olimpijskiego stadionu na pierwszą sesję lekkoatletycznych mistrzostw świata IAAF – sesję, która optymizmem mogła także napawać polskich sympatyków Królowej Sportu.
Świetnie londyńskie mistrzostwa dla Polaków rozpoczął Piotr Małachowski. Nasz wicemistrz olimpijski w grupie A eliminacji rzutu dyskiem startował jako 13., ale liczba ta nie okazała się dla niego pechowa i jako pierwszy z grona startujących uporał się – z nawiązką – z wynoszącym 64.50 minimum kwalifikującym do sobotniego finału. Miotacz wrocławskiego Śląska szybko zakręcił w kole i posłał dysk na odległość 65.13. Po tym rzucie mógł spokojnie założyć dres i skoncentrować się na jutrzejszej walce o medale.
- Wszedłem do finału, to jest dla mnie najważniejsze. Musiałem podejść ze spokojem, nie mogło się powtórzyć to co zrobiłem w Pekinie (wówczas awans do finału Polak uzyskał dopiero w trzeciej serii – przyp. MJ). Jeśli zrobimy coś takiego jak w Cetniewie to mogą być świetne zawody dla miotaczy, ale ma kto walczyć o medale także w innych konkurencjach. – przyznał Piotr Małachowski, pełniący w Londynie wspólnie z Anitą Włodarczyk funkcję kapitana biało-czerwonej reprezentacji.
Piotr Małachowski, obrońca tytułu mistrza świata, bez problemu awansował do sobotniego finału (foto: Marek Biczyk)
Gdy w drugiej próbie grupy B Robert Urbanek rzucił 63.67 praktycznie zapewnił sobie udział w finale, a jednocześnie pozbawił szans na walkę o medal wicemistrza świata z 2015 roku Belga Philipa Milanova. Później nasz zawodnik machnął jeszcze 63.04 i do sobotniego finału awansował z ósmym rezultatem całych eliminacji (Małachowski z czwartym). Dodajmy, że najlepszy wynik piątkowych kwalifikacji uzyskał Daniel Ståhl, Szwed w swojej drugie próbie na olimpijskim stadionie w Londynie rzucił 67.64.
Do kolejnej rundy rywalizacji na dystansie 1500 metrów awansowały w piątek Angelika Cichocka oraz Sofia Ennoaui. Pierwsza z naszych zawodniczek, Cichocka, udanie nawiązała walkę m.in. Caster Semenyą zajmując w swoim biegu czwarte miejsce, uzyskując czas 4:03.27 oraz awansując do półfinału.
- Starłam się skupić na sobie. Nie powiem było trochę nerwów, bieg był szarpany, no ale jestem w półfinale i jutro walka o finał. – mówiła po swoim eliminacyjnym starcie mistrzyni Europy z Amsterdamu Angelika Cichocka.
Bez problemu do kolejnej fazy awansował także Sofia Ennaoui. Wicemistrzyni Europy do lat 23 z Bydgoszczy przed ostatnim okrążeniem była siódma, a pewny awans dawało miejsce w pierwszej szóstce. Podopieczna Wojciecha Szymaniaka zaimponowała jednak na ostatniej prostej i finiszowała jako trzecia z najlepszym wynikiem w sezonie – 4:03.35.
Niestety w finale skoku w dal nie zobaczymy Tomasza Jaszczuka. Polak w najlepszej próbie uzyskał 7.64 i zajął odległe 26. miejsce w eliminacjach. Minimum do finału wynosiło 8.05, a najdalej w eliminacjach skoczył Czech Radek Juška – 8.24.
- Dobrze się czułem na stadionie, ale trochę nie wychodził mi rozbieg. W trzeciej próbie chciałem pójść na maksa, cofnąłem rozbieg pół stopy, ale nie wyszło. Szkoda tego. – mówił Tomasz Jaszczuk.
Niesamowity entuzjazm wzbudził natomiast kończący piątkowa sesję występ Mo Faraha. Brytyjski czempion biegów długich, dla którego londyńskie mistrzostwa świata są ostatnimi w karierze, przy ogłuszającym dopingu wygrał, niebywale emocjonujący, bieg na 10 000 metrów. Nie mniejszy entuzjazm wzbudził start Usaina Bolta – Jamajczyk z czasem 10.07 bez problemów awansował do sobotniego półfinału sprintu. Najlepszy wynik eliminacji uzyskał jednak nie rekordzista globu, ale jego rodak Julian Forte, który jako jedyny złamał w piątek barierę 10 sekund pokonując 100 metrów w 9.99.
Należy jeszcze odnotować, że przed rozpoczęciem zmagań wręczono medale zawodnikom promowanym na wyższe lokaty mistrzostw świata po anulowaniu wyników sportowców z Berlina, Daegu i Moskwy złapanych na dopingu.
Wyniki I dnia: Londyn
Londyn, Maciej Jałoszyński & rav