Piotr Małachowski był piąty, a Robert Urbanek siódmy w stojącym na niesamowicie wysokim poziomie finale rzutu dyskiem, który zakończył się triumfem Litwina Andrius Gudžiusa. Do biegu finałowego na 1500 metrów, w którym niestety zabraknie Sofii Ennaoui, awansowała Angelika Cichocka.
Piotr Małachowski był piąty, a Robert Urbanek siódmy w stojącym na niesamowicie wysokim poziomie finale rzutu dyskiem, który zakończył się triumfem Litwina Andrius Gudžiusa. Do biegu finałowego na 1500 metrów, w którym niestety zabraknie Sofii Ennaoui, awansowała Angelika Cichocka.
Konkurs dyskoboli rozpoczął się od mocnego akcentu – Amerykanin Mason Finley poprawił w pierwszym rzucie finału rekord życiowy wynikiem 67.07. Chwilę później pod 70 metrów rzucił Daniel Ståhl, ale próba była przekroczona. Daleko dysk posłał Andrius Gudžius i z rezultatem 67.52 został liderem konkursu. Tymczasem Polacy zaczęli zmagania od słabszych prób – Małachowski rzucił 63.96, Urbanek, startujący w pożyczonych od Wojciecha Nowickiego butach, 61.93. Świetne i dalekie rzuty przyniosła druga seria – Finley uzyskał 68.03, ale na jego próbę kapitalnie odpowiedzieli Ståhl (69.19) oraz Gudžius (69.21). Biało-czerwoni również poprawili się osiągając 65.14 (Małachowski) i 64.15 (Urbanek). Dla brązowego medalisty poprzedniego czempionatu był to najdalszy rzut w londyńskim finale, który dał mu w Wielkiej Brytanii ostatecznie siódme miejsce. Obrońca mistrzowskiego tytułu poprawił się jeszcze na 65.24, a to pozwoliło mu zająć piątą lokatę. W stojącym na świetnym poziomie konkursie złoto zdobył Litwin Andrius Gudžius, który finał zakończył jeszcze próba na 67.89.
- Kompletnie mi dziś nie szło, nie było we mnie walki. Wolałbym być ósmy, ale ze świadomością tej walki niż piąty z tymi zaledwie poprawnymi rzutami. – ocenił swój londyński start Małachowski.
Świetny bieg półfinałowy ma za sobą Angelika Cichocka, która awansowała do finału zajmując znakomite czwarte miejsce z czasem 4:03.96. Zawodniczka SKLA Sopot finiszowała tuż za Caster Semenyą i wyprzedzając m.in. jedną z najbardziej utytułowanych zawodniczek w stawce, czyli multirekordzistkę Etiopkę Genzebę Dibabę.
- Dzisiaj czułam się zdecydowane lepiej niż w eliminacjach, a nie wrzuciłam jeszcze ostatniego biegu. Teraz wszystko jest możliwe, na szczęście jest dzień odpoczynku i regeneracji. Stawka jest bardzo mocna, ale jestem pozytywnie nastawiona. – komentowała swój sobotni start Cichocka, obecna mistrzyni Europy na 1500 metrów.
Angelika Cichocka w drodze do finału londyńskich mistrzostw świata (foto: Marek Biczyk)
W drugim półfinale Sofia Ennaoui jak zwykle popisała się waleczną końcówką, ale metę minęła jako szósta – czas 4:05.80 był słabszy o 0.05 sekundy od dającego awans do finału. Na pocieszenie naszej biegaczce zostało pokonanie dziś Niemki Konstanze Klosterhalfen, która niezwykle mocno zaatakowała na okrążenie przed metą i nie wytrzymała tempa finiszując blisko sekundę za podopieczną Wojciecha Szymaniaka.
- Coś jest nie tak, dwa lata temu tak samo przegrałam. Coś się dzieje, na igrzyskach też tak było, że w drugim biegu nie udaje mi się przyspieszyć na 300 metrów przed metą. Jestem przecież przygotowana na naprawdę szybkie bieganie. Na ostatnich 150 metrach wszyscy zaczęli przyśpieszać, byłam ciągle obok nich bo nie dawałam rady wyprzedzić rywalek. Zabrakło mi tylko 0.05 do wejścia do finału, miała nadzieję, ale jednak zabrakło. – mówiła smutna Sofia Ennaoui.
Bezapelacyjnie wydarzeniem sobotniego wieczoru w Londynie był finał biegu sprinterskiego mężczyzn na 100 metrów. Kończący karierę Jamajczyk Usain Bolt w półfinale musiał uznać wyższość Christiana Colemana, chociaż na metę wbiegł, zwalniając, wspólnie z Amerykaninem. W finale Bolt został blokach i nie dał rady dogonić rywali finiszując jako trzeci. Ku gigantycznemu niezadowoleniu trybun wygrał Justin Gatlin –zwycięstwo reprezentanta USA zostało odebrane gromkim buczeniem, a po chwili 55 000 tłum na olimpijskim stadionie w Stratford skandował „Usain Bolt, Usain Bolt” jakby nie przyjmując do wiadomości, że mistrzem świata został – z czasem 9.92 –zupełnie ktoś inny. Srebro zdobył Coleman (9.94), Bolt musiał zadowolić się „tylko” brązem i wynikiem 9.95. Swoistym podsumowaniem atmosfery stadionu był fakt, że po biegu to Jamajczyk udzielał wywiadów, a złoty Gatlin – który po triumfie popłakał się na bieżni – pozostał całkowicie w cieniu medialnym.
Wyniki: Londyn
Londyn, Maciej Jałoszyński & rav