Obie polskie sztafety 4x400 metrów awansowały do finałów mistrzostw świata. W sobotni poranek ponad 55 000 tłum (na sesję przedpołudniową sprzedano, wg. oficjalnego komunikatu 56 620 wejściówek!) był przede wszystkim rozentuzjazmowany startem Jamajczyka Usiana Bolta w eliminacjach sztafety 4x100 metrów.
Obie polskie sztafety 4x400 metrów awansowały do finałów mistrzostw świata. W sobotni poranek ponad 55 000 tłum (na sesję przedpołudniową sprzedano, wg. oficjalnego komunikatu 56 620 wejściówek!) był przede wszystkim rozentuzjazmowany startem Jamajczyka Usiana Bolta w eliminacjach sztafety 4x100 metrów.
Trener Aleksander Matusiński zdecydował się wystawić w eliminacjach zespół zestawiony z Małgorzaty Hołub, Patrycji Wyciszkiewicz, Martyny Dąbrowskiej oraz Igi Baumgart. Koszalinianka zaczęła bieg mocno i przekazała pałeczkę po pierwszej zmianie na jednej z czołowych pozycji. Po zejściu do krawężnika Polki były czwarte, ale Wyciszkiewicz nie zdołała poprawić lokaty zespołu. Na kolejną zmianę Polki ruszyły jako piąte – Martyna Dąbrowska choć początkowo nie dała odbiec rywalkom to niestety później osłabła. Iga Baumgart nie miała łatwego zadanie, ale przyprowadziła do mety nasz zespół na czwartym miejscu. Biało-czerwone do finału awansowały z czasem – 3:26.47 to ich najlepszy rezultat w tym roku.
- Cieszymy się bo to był nasz najlepszy bieg w sezonie. – komentowała na gorąco start w Londynie Patrycja Wyciszkiewicz. Wszystkie nasze zawodniczki zgodnie podkreśliły natomiast, że jutro dadzą się z siebie jeszcze więcej.
Niesamowitą moc już w rundzie eliminacyjnej pokazała sztafeta amerykańska – zawodniczki z USA wygrywając eliminacje w czasie 3:21.66 wysunęły się na pozycję liderek światowych tabel.
Polacy pobiegli w składzie Kajetan Duszyński, Łukasz Krawczuk, Tymoteusz Zimny i Rafał Omelko. Jak widać w naszym zespole wymieszało się doświadczenie oraz rutyna z powiewem młodości, który dał przede wszystkim Zimny, tegoroczny wicemistrz Europy do lat 20 w biegu indywidualnym na 400 metrów. Nasi zawodnicy biegli w mocnej stawce m.in. z ekipami Bahamów oraz Jamajki. Duszyński wystartował dobrze i nasi zawodnicy zmienili jako trzeci. Później Krawczuk biegł czwarty, ale bez start do rywali. Świetnie spisał się Tymoteusz Zimny – najmłodszy z naszych biegaczy – który z powodzeniem zaatakował na ostatniej prostej swojej zmiany Kubańczyka. Dzięki jego postawie Rafał Omelko swój odcinek zaczynał tuż za plecami Jamajczyka. Biegł blisko niego, ale ostatecznie zaatakował mniej więcej na 150 metrów przed metą. Polak minął zawodnika z Karaibów i nie dając się pokonać Kubańczykowi metę minął prawie w tym samym momencie co słabnący w oczach liderujący Hiszpan. Polacy awansowali z drugiego miejsca bezpośrednio do jutrzejszego finału uzyskując 3:01.78.
Tymoteusz Zimny świetnie spisał się w Londynie, mistrzostwa globu to jego debiut na tak wielkiej imprezie (foto: Marek Biczyk)
- Jesteśmy dobrze przygotowani. W finale możemy jeszcze poprawić czas. Jutro nie będzie Botswany, Jamajki. Przed mistrzostwami wydawało się, że to właśnie Botswana będzie walczyć z USA, a teraz okazuje się, że ich już nie zobaczymy. Chcielibyśmy zakończy te mistrzostwa z przytupem. – uśmiechał się lider polskiego zespołu Rafał Omelko.
Podobnie jak u pań także w biegu mężczyzn zaimponowali Amerykanie – wygrali z najlepszym czasem na świecie w sezonie 2017: 2:59.23.
Finały biegów rozstawnych jutro o 21:55 oraz 22:15 (czasu warszawskiego). Sztafety 4x400 metrów tradycyjnie zakończą lekkoatletyczne mistrzostwa świata IAAF.
Wyniki: Londyn
Londyn, Maciej Jałoszyński & rav