Ostatni dzień Halowych Mistrzostw Europy w Turynie okazał się szczęśliwy dla biało-czerwonych. Medale zdobyli: kulomiot Tomasz Majewski (złoto), skoczek w dal Marcin Starzak (brąz) i męska sztafeta 4x400 m (brąz).
Ostatni dzień Halowych Mistrzostw Europy w Turynie okazał się szczęśliwy dla biało-czerwonych. Medale zdobyli: kulomiot Tomasz Majewski (złoto), skoczek w dal Marcin Starzak (brąz) i męska sztafeta 4x400 m (brąz).
Tomasz Majewski (FOT. Adam Nurkiewicz http://www.mediasport.pl/)
Mistrz olimpijski z Pekinu nie zawiódł. Rozpoczął spokojnie, od pchnięcia na 20.05 m. Kiedy jednak zobaczył, że żaden z rywali nie przekroczył 20 metrów, rozkręcił się na dobre. Kolejna próba i 20.76. To był już wielki cios dla pozostałych uczestników finału i stało się jasne, że Majewski nie da sobie wydrzeć zwycięstwa. W piątej kolejce Polak dołożył do tego jeszcze 26 centymetrów. Zachwiał się na prawej nodze, ale utrzymał w kole. Gdy kula padła poza granicą 21 metrów Tomek wykonał gest triumfu. W ostatniej kolejce 20.46 uzyskał Francuz Yves Niare, co dało mu srebro. Majewski zwyciężył więc z większą przewagą niż w Pekinie. Ostatnie pchnięcie – na wiwat – było spalone.
Tomasz Majewski (FOT. Adam Nurkiewicz http://www.mediasport.pl/)
Fantastyczny przebieg miał konkurs skoku w dal mężczyzn. Marcin Starzak przystępował do niego bez żadnej presji. Tę swobodę potwierdzał na rozbiegu. Już w drugiej próbie poprawił własny halowy rekord Polski (z 8.07 na 8.10). W piątej kolejce pofrunął jeszcze dalej – na 8.18! Przesunął się z czwartej na drugą pozycję (tyle samo skoczył Niemiec Nils Winter, ale miał krótszą długą odległość – 7.98). Popis Polaka zmobilizował jednak Niemca, który zaliczył w tej samej kolejce 8.22 m. Od początku prowadził drugi z Niemców, Sebastian Bayer. Już w pierwszej próbie uzyskał 8.29 m. Jednak to co zrobił w ostatniej kolejce (gdy było już wiadomo, że ma złoto) przeszło najśmielsze oczekiwania. Trafił w belkę i pofrunął na odległość 8.71 m! To halowy rekord Europy poprawiony o 15 centymetrów i drugi wynik w historii uzyskany pod dachem (dalej skoczył tylko Amerykanin Carl Lewis – 8.79 m w 1984 roku).
Marcin Starzak (FOT. Adam Nurkiewicz http://www.mediasport.pl/)
Brąz – tak jak dwa lata temu w Birmingham – wywalczyła nasza męska sztafeta 4x400 m. Halowy mistrz Polski, Jan Ciepiela oddał pałeczkę Marcinowi Marciniszynowi jako piąty. Następnie do walki ruszył Jarosław Wasiak. Przekazał pałeczkę Piotrowi Klimczakowi, który zaprezentował się fantastycznie. Walczył do ostatnich metrów. Zmierzono mu czas 46.17 sek. Tuż przed metą wyprzedził Rosjanina Maksyma Dyldina i odparł atak Niemca Miguela Rigau. Ukończył bieg równo z Brytyjczykiem Philipem Taylorem, ale okazał się wolniejszy od rywala o tysięczne części sekundy. Biało-czerwoni uzyskali czas 3:07.04. Zwyciężyli rewelacyjni Włosi – 3:06.68.
Jan Ciepiela przekazuje pałeczkę Marcinowi Marciniszynowi (FOT. Adam Nurkiewicz http://www.mediasport.pl/)
Z bardzo dobrej strony pokazał się w Turynie tyczkarz Łukasz Michalski. 20-letni, świeżo upieczony halowy mistrz Polski w eliminacjach zaliczył skok na 5.70. W niedzielnym finale skakał ładnie na wysokościach 5.41 i 5.61, Nie udało mu się pokonać poprzeczki zawieszonej na 5.71, ale zajął dobre jak na debiutanta, szóste miejsce. Zwyciężył – dość niespodziewanie – Francuz Renaud Lavillenie (5.81).
Równą formę prezentowała w Turynie Kamila Stepaniuk. Podopieczna Janusza Kuczyńskiego płynnie pokonała 1.82 i 1.87 m. Do wysokości 1.92 podchodziła trzykrotnie. Udało się w ostatniej próbie. Tym samym białostocczanka wyrównała rekord życiowy. Mistrzyni świata i wicemistrzyni olimpijska, Blanka Vlasić, nie miała swojego dnia. Chorwatka skoczyła tyle co Stepaniuk, czyli 1.92 m. Trzykrotnie strąciła 1.96 m i zajęła dopiero piątą lokatę. Wygrała Niemka Ariane Friedrich (2.01 m).
Wielkie nadzieje wiązaliśmy z występem ośmiusetmetrowców. Marcin Lewandowski i Adam Kszczot wystartowali w finale z myślą o medalach. Obaj jednak nie najlepiej rozegrali bieg taktycznie. Na całym dystansie trwała zacięta walka o zwycięstwo. Nasi zostawali raczej z tyłu. Nawet gdy atakowali, robili to bez przekonania, po chwili się wycofując. Co innego Jurij Borzakowski. Wyszedł na prowadzenie w połowie dystansu i utrzymał przewagę do mety. Na ostatnim 19-letni Kszczot próbował jeszcze wskoczyć do trójki, ale nie udało się. Był więc czwarty z czasem 1:49.52. Lewandowski uplasował się na szóstym miejscu (1:49.86). Borzakowski triumfował z czasem 1:48.55.
W finale 60-tki mieliśmy jednego reprezentanta – Dariusza Kucia. Zawodnik AZS AWF Kraków wbiegł na metę jako szósty z rezultatem 6.62 sek. Bezapelacyjnie najlepszy był Dwain Chambers. Brytyjczyk, który ma za sobą przerwę związaną z dyskwalifikacją za doping, w półfinale ustanowił rekord Europy (6.42 sek). W decydującym biegu był nieco wolniejszy (6.46), ale drugiego, Włocha Fabio Cerutti wyprzedził aż o 0.1 sekundy. Na pierwszych pięciu miejscach mieliśmy tylko Brytyjczyków i Włochów.
Sztafeta 4x400 m (FOT. Adam Nurkiewicz www.mediasport.pl)
- Cieszy mnie to, że z dobrej strony pokazało się w Turynie kilkoro młodych zawodników – komentował na gorąco z Turynu prezes PZLA, Jerzy Skucha. - Wspaniałe skoki Łukasza Michalskiego i Kamili Stepaniuk, która była bliska pokonania poprzeczki na wysokości 1.96 m. Udział Adama Kszczota i Marcina Lewandowskiego w finale to sukces tych młodych zawodników. Szkoda, że Adamowi zabrakło doświadczenia, ale wszystko przed nim. Ci zawodnicy to nasze nadzieje na igrzyska w Londynie.
Komplet wyników pod adresem
http://www.sportresult.com/sports/la/framework/eaa2.asp
Reprezentacja Polski wraca z Turynu w poniedziałek, 9 marca o godz. 12.20. O 13.00 w hotelu Courtyard Marriott na Okęciu odbędzie się konferencja prasowa z bohaterami mistrzostw.
rb
press@pzla.pl