Wicemistrz olimpijski w rzucie dyskiem, Piotr Małachowski, miał ostatnio sporo wrażeń. Tuż po powrocie ze zgrupowania w Portugalii otrzymał nagrodę dla najlepszego sportowca-żołnierza, a dzień później był bohaterem telewizyjnego reportażu.
Wicemistrz olimpijski w rzucie dyskiem, Piotr Małachowski, miał ostatnio sporo wrażeń. Tuż po powrocie ze zgrupowania w Portugalii otrzymał nagrodę dla najlepszego sportowca-żołnierza, a dzień później był bohaterem telewizyjnego reportażu.
Na przełomie lutego i marca Małachowski ostro trenował. Podczas zgrupowania w Portugalii wykonał ogromną pracę. – Dużo rzucałem, dysk latał na odległość 66-67 metrów. O tej porze roku jeszcze nigdy tak dobrze mi to nie wychodziło – mówi Piotr. – Do treningów używałem też dysku o wadze 2,5 kilograma oraz dwukilowej kuli. Czułem się bardzo dobrze. Forma rośnie szybko, bo przecież, ze względu na kłopoty zdrowotne, poważny trening zacząłem dopiero niespełna trzy miesiące temu. Jeśli dopisze mi zdrowie, latem spokojnie mogę się pokusić o rzuty w granicach 69-70 metrów.
Piotr Małachowski (fot. ga)
Małachowski wrócił z Portugalii (razem z grupą dyskoboli) w niedzielę, 8 marca. Trzy dni później stawił się w siedzibie Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, gdzie odebrał nagrodę dla najlepszego sportowca-żołnierza kwalifikowanego (nasz dyskobol ma stopień starszego szeregowego) w 2008 roku. – Było bardzo miło, na uroczystości pojawiło się wielu oficjeli związanych z wojskiem – opowiada dumny Piotr. Drugą nagrodę otrzymał srebrny szpadzista z Pekinu, Robert Andrzejuk.
W czwartek Małachowski był „śledzony” przez ekipę telewizyjną stacji Orange sport. Został bowiem zaproszony do udziału w programie „Dzień z Mistrzem”. Ekipa telewizyjna towarzyszyła mu od rana (nagrywano nawet śniadanie!). – Filmowali mój trening, później spacerowaliśmy po Starówce. Następnie miałem okazję pierwszy raz w życiu zobaczyć Warszawę ze szczytu Pałacu Kultury. Potem kolacja, wywiad i na tym koniec – wylicza Piotr. Emisja reportażu w kanale Orange sport ma nastąpić w najbliższych tygodniach.
Podczas gdy Małachowski pakował torbę przed wyjazdem na kolejne zgrupowanie, tym razem do Turcji (Polacy przylecieli do Antalyi w poniedziałek, 16 marca), Estończyk Gerd Kanter startował na Teneryfie w Zimowym Pucharze Europy. Mistrz olimpijski z Pekinu zwyciężył, uzyskując znakomity wynik – 69.70 m. Na Polaku zrobiło to wrażenie, ale nasz zawodnik stara się tonować emocje. – Widziałem już ponad 70-metrowe rzuty Kantera na rozgrzewce, a później, w konkursie okazywało się, że zajmował dopiero 5-6 miejsce. Liczy się przecież to, jak jesteśmy w stanie wytrzymać obciążenie psychiczne, gdy startujemy z całą światową czołówką. Dopiero wtedy widać nasza prawdziwą siłę – twierdzi Małachowski i dodaje: - Wynik Kantera jest imponujący przede wszystkim dlatego, że został uzyskany właściwie przy bezwietrznej pogodzie. A rzucić wtedy prawie 70 metrów to naprawdę kosmos.
Gerd Kanter (fot. ga)
Pierwszy start Polak ma zaplanowany na 8 maja w Doha (Super Grand Prix IAAF). – Zaplanowany, ale nie potwierdzony, bo nie wiadomo, czy organizatorzy ostatecznie zdecydują się na umieszczenie w programie konkursu dyskoboli – wyjaśnia Małachowski.
rb
press@pzla.pl