Mistrzostwa Świata w Berlinie zbliżają się milowymi krokami. Które z naszych sztafet mogą być już pewne udziału w tej imprezie, które mają jeszcze szansę, a które nie są brane pod uwagę?
Mistrzostwa Świata w Berlinie zbliżają się milowymi
krokami. Które z naszych sztafet mogą być już pewne udziału w tej imprezie,
które mają jeszcze szansę, a które nie są brane pod uwagę?
Najbardzej komfortową sytuację
mają sprinterki. W Leirii, podczas Drużynowych Mistrzostw Europy wypełniły
normę PZLA (pobiegły 43.57 sek). Teraz pozostaje tylko kwestia składu sztafety
na Berlin. Najprawdopodobniej znajdą się tam medalistki biegu na 100 m podczas
Mistrzostw Polski, zawodniczka z najlepszym czasem na 200 m i zawodniczka,
którą wybierze trener kadry. Jeśli któraś z zawodniczek zostanie
dopuszczona do startu w biegu indywidualnym, być może do Berlina pojedzie też
szósta sprinterka.
Wśród sprinterów sytuacja jest
niepewna. Podopiecznym Tadeusza Osika zabrakło do wypełnienia minimum 0.01 sek
(w Leirii uzyskali 39.11). Zostaną włączeni do ekipy na Berlin, ale to nie
znaczy, że wystartują w mistrzostwach świata. Mają jeszcze zaplanowany start na
8 sierpnia w Cottbus. Jeśli tam uda im się wypełnić normę, zostaną w składzie
reprezentacji. Jeśli nie – będą z niego wykreśleni.
Najwięcej emocji – tradycyjnie
– towar zyszy eliminacjom sztafety 4x400 m mężczyzn. Polacy nie
uzyskali w tym sezonie wskaźnika kwalifikującego na MŚ. Warunkiem wyjazdu do
Berlina jest więc średnia najlepszych wyników. Jeśli zawodnicy osiągną ją na
poziomie 46.00 sek, wystartują w MŚ. – Wtedy zabiorę do stolicy Niemiec
czterech pierwszych zawodników z finału mistrzostw Polski, kolejnego
z najlepszym czasem sezonu oraz szóstego zawodnika według mojego uznania –
mówi trener Józef Lisowski. Nie wykluczone jednak, że będzie musiał sobie
radzić tylko z pięcioma zawodnikami.
Sztafeta 4x400 metrów kobiet
nie jest już brana pod uwagę w perspektywie startu w Berlinie.
rb