Menu
1 / 0
Aktualności /

DARIUSZ KUĆ - jedyny polski sprinter w Berlinie

W ostatnich latach wielu emocji dostarczała polskim kibicom rywalizacja naszych sprinterów w sztafecie 4x100 m. Tym razem – w Berlinie – jej zabraknie. Jedynym przedstawicielem naszego męskiego sprintu będzie Dariusz Kuć.

W ostatnich latach wielu emocji dostarczała polskim kibicom rywalizacja naszych sprinterów w sztafecie 4x100 m. Tym razem – w Berlinie – jej zabraknie. Jedynym przedstawicielem naszego męskiego sprintu będzie Dariusz Kuć.

 

Pierwsza runda stumetrówki zaplanowana jest na piątek, na godz. 11.40. Kuć wystartuje na 4. torze w VI serii. Obok niego (3 tor) w blokach klęknie Marc Burns z Trynidadu. Siódmy zawodnik ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich legitymuje się życiówką 9.96 sek.

 

Oto, co Dariusz Kuć powiedział w przeddzień startu w Berlinie:

„Początek sezonu był średni, nie byłem zadowolony z biegania podczas Uniwersjady w Belgradzie. Wyszło wreszcie na Mistrzostwach Polski. 10.21 to mój trzeci wynik w karierze. Co prawda na bydgoskim stadionie biegałem już trochę szybciej, bo w 2006 roku miałem tam 10.20, ale jestem zadowolony z takiego rezultatu. W biegu finałowym na 100 metrów na starcie wstrzeliłem się idealnie, fotofinisz pokazał czas 10.201. Czyli tylko 0.001 sekundy zabrakło do wyniku 10.20. Muszę przyznać, że nie spodziewałem się takiego wyniku. Ale teraz czuję, że może być jeszcze lepiej.

Na początku sezonu miałem problemy w trakcie biegania. Usztywniałem się około 70-80 metra. Najlepiej widać to było podczas Memoriału Janusza Kusocińskiego. Do 80 metra prowadziłem z Azizem Zakarim, ale dopadł mnie i przegrałem o 0.02 sekundy. Teraz jest już lepiej.

Szkoda, że nie udało się wystartować w Berlinie w sztafecie. Na pewno mielibyśmy szansę na finał. Już kilka dni temu w Cottbus można było pobiec w granicach 38.80 w składzie, w którym właściwie wcześniej nie trenowaliśmy. Na pierwszej zmianie był Michał Bielczyk, ja na drugiej, czyli tam, gdzie ostatni raz startowałem w 2005 roku, kiedy z juniorami zdobyliśmy srebro mistrzostw Europy. Tym razem jednak nie udało się, Mikołaj uciekł na ostatniej zmianie i nie ukończyliśmy biegu.

Pozostał mi start indywidualny. Mój cel to rekord życiowy, wynik w granicach 10.15. Jeśli to pozwoliłoby awansować do półfinału, byłoby znakomicie. Ale nie wiem, czy któremukolwiek z białych uda się zakwalifikować do półfinału.

Od kilku lat rywalizuję z ciemnoskórymi zawodnikami w wielkich imprezach. Są szybsi, ale nie mam z tego powodu jakichś kompleksów. Czasem udaje się nawet pokonać tych bardzo szybkich. W finale ME 2006 byłem lepszy od Dwaina Chambersa. Walczę więc na tyle na ile mogę. Marzę oczywiście o tym, by kiedyś przy moim nazwisku pojawiły się cyfry 9.99, ale czy się uda? Wszystko musiałoby się ułożyć idealnie – pogoda, forma, reakcja, wiatr, zero błędów. Zobaczymy.

W czwartek w Spale zrobiłem ostatni trening, dzień przed startem zawsze mam wolne, więc w piątek odpoczywałem. Czekam więc i koncentruję.

Usain Bolt ma zupełnie inne parametry fizyczne niż ja. Biega bardzo luźno. Ktoś kiedyś powiedział mu, że nie będzie dobrym sprinterem, bo jest za wysoki. A tu proszę, jest rekordzistą świata. Miło się patrzy jak biega, szczególnie na 200 metrów. Czy ktoś jest w stanie zagrozić mu w Berlinie? Asafa Powell raczej nie. Być może Tyson Gay. Amerykanin jest mocny psychicznie, ale ma kłopoty zdrowotne. W półfinale chciałbym pobiec z Boltem. Z Powellem biegałem już w Osace. Miałbym już obu wielkich Jamajczyków z głowy…

 

Z Berlina Rafał Bała

Powrót do listy

Więcej