W sobotni wieczór na Stadionie Olimpijskim odbywały się m.in. eliminacje skoku o tyczce kobiet. Dwie z trzech naszych reprezentantek – Monika Pyrek i Anna Rogowska – zakwalifikowały się do finału. Odpadła Joanna Piwowarska.
W sobotni wieczór na Stadionie Olimpijskim odbywały się m.in. eliminacje skoku o tyczce kobiet. Dwie z trzech naszych reprezentantek – Monika Pyrek i Anna Rogowska – zakwalifikowały się do finału. Odpadła Joanna Piwowarska.
Fot. Adam Nurkiewicz (www.mediasport.pl)
Joanna Piwowarska skoczyła zaledwie 4.25 i zajęła 22. miejsce. Oto, co powiedziała po konkursie:
- Przy skoku na 4.40 trochę zabolało mnie kolano, chyba gdzieś przyblokowało od kręgosłupa. Już ten bieg nie był taki, jak powinien. Drugiego skoku nie pociągnęłam, a przy trzecim stojaki były za daleko. Miałam górę, ale nie trafiłam ze stojakami. Gdybym to samo zrobiła w pierwszej lub drugiej próbie, mogłabym się poprawić. A tak koniec. Czuję zawód. Na pewno stać mnie na wynik 4.50-55. Może jeszcze w to do końca nie wierzę, ale mam nadzieję, że przyjdzie taki moment, że się wybiję. Skoczę i udowodnię sobie i innym, że potrafię. Co dalej z moim skakaniem? Mam nadzieję, że będę zdrowa i uda mi się wystartować na igrzyskach igrzyskach Londynie.
Fot. Adam Nurkiewicz (http://www.mediasport.pl/)
Monika Pyrek be problemu skoczyła 4.40, ale na wysokościach 4.50 i 4.55 miała po jednej zrzutce. To jednak wystarczyło, by zająć 10. miejsce i wejść do finału:
- Ulżyło mi, ale przyznam, że było ciężko. Zawsze eliminacje są nerwowe, trwają długo. Stres w trakcie eliminacji jest większy. W finale będę walczyć. Ale o co? Nie wiem. Nie jestem tą samą Moniką, co na początku sezonu. Brak mi stabilności rozbiegu. Skupiliśmy się na motoryce, a ona zaburza mi trochę technikę. Rozbieg mam raz bardzo dobry, a raz całkiem do kitu. Mam nadzieję, że gdy w finale będzie mniej stresu, będę też lepiej biegała. Mam nadzieję, że w sobotę miałam dobre przetarcie. Warunki do skakania są tu dobre, nie mogę narzekać. Ta, która skoczy 4.80 na pewno będzie miała tu medal. Ale czy to zrobię ja? Kto wie… W każdym razie w poniedziałek jest nowy dzień.
Fot. Adam Nurkiewicz (http://www.mediasport.pl/)
Anna Rogowska startowała tuż po wyleczeniu kontuzji. Kilka dni temu skręciła kostkę, ale na skoczni nie było widać, że ma kłopoty zdrowotne. 4.40 i 4.5 zaliczyła w pierwszej próbie i została sklasyfikowana (ex aequo) na 1. miejscu:
- Zawsze na eliminacje jest taktyka: jak najmniej skoków i jak najmniejsze zmęczenia. Ale nie zawsze to wychodzi. Cieszę się, że oddałam tylko dwa skoki. To było spore obciążenie dla mojej kostki. Ale muszę wszystkich uspokoić. Jest lepiej niż myślałam. Liczę, że te najbliższe dwa dni pozwolą na zupełną regenerację mojej nogi. Fizjoterapeuci bardzo się postarali, żeby moja noga pracował lepiej. Niestety, kolor wciąż jest fioletowy, ale nie czuję dużego bólu. Tak naprawdę do ostatniego momentu przed wejściem na skocznię nie wiedziałam, czy dam radę skakać. Będę robiła wszystko, by w finale skoczyć jak najwyżej, ale ciężko mi tu obiecać jakiś wynik. Taka impreza nie zdarza się co miesiąc. Kostka kostką, trzeba zacisnąć zęby i skakać. Już nie z takich opresji wychodziłam. Wiele razy skakałam z bolącym Achillesem. Kostka to jest nic…
Finał skoku o tyczce pań zaplanowano na poniedziałek, 17 sierpnia (godz. 18.45).
Notował Rafał Bała