Mistrz świata juniorów i piąty zawodnik ostatnich igrzysk olimpijskich w Pekinie, Artur Noga (Warszawianka), odpadł w półfinale 110 m pł. Polak zajął w swojej serii czwartą lokatę z czasem 13.43 sek.
Mistrz świata juniorów i piąty zawodnik ostatnich igrzysk olimpijskich w Pekinie, Artur Noga (Warszawianka), odpadł w półfinale 110 m pł. Polak zajął w swojej serii czwartą lokatę z czasem 13.43 sek.
Noga startował na siódmym torze w pierwszej serii półfinałowej. Obok niego w blokach ukląkł wicemistrz świata i wicemistrz olimpijski, Terrence Trammell. To właśnie Amerykanin wystrzelił jak z procy i zdecydowanie wyprzedzał Nogę już na pierwszym płotku. Polak miał słabą reakcję startową. Musiał się pilnować, bo wcześniej falstart zrobił Stanislavs Olijars i każde kolejne niedozwolone wyjście z bloków oznaczałoby wyeliminowanie z biegu. Polak rozpędzą się bardzo powoli. Znów dopiero w połowie dystansu znalazł odpowiedni rytm. Odrabiał straty, ale wystarczyło tylko na 4. miejsce. Była jeszcze szansa na wejście do finału z czasem (13.43). Jednak po drugiej serii wątpliwości zostały rozwiane. Ostatecznie Noga został sklasyfikowany na 10. miejscu. Trzeciej serii półfinałowej nie ukończył rekordzista świata, Dayron Robles. Po trzech płotkach Kubańczyk padł na bieżnię, łapiąc się za mięsień dwugłowy.
Oto, co powiedział Artur Noga po półfinale:
Zabrakło mi trochę biegania na płotkach. Nie pokazałem się z najlepszej strony. Cóż, trzeba podnieść głowę do góry, nie poddawać się i trenować dalej. Za rok mistrzostwa Europy. Tam postaram się powalczyć. Niestety, tutaj się nie popisałem. Ale tak jest w sporcie, raz wychodzi, raz nie. W tych mistrzostwach było bardzo widoczne, jak jestem fizycznie nie przygotowany. Mój półfinałowy bieg na początku był niezbyt dobry. Później chciałem nadrobić, ale niestety, nie mogłem złapać rytmu płotkarskiego, który powinien u mnie występować w trakcie biegu. Zabrakło mi startów, treningów. Najpierw naciągnąłem mięsień, później skręciłem kostkę. Nie wyszły mi te mistrzostwa. Cieszę się tylko z tego, że w tym roku zdobyłem złoto MME w Kownie. Nie jestem więc do końca przegrany. Walczyłem na tyle, na ile byłem przygotowany. W Pekinie wyglądałem lepiej. Gdy człowiek jest w formie, to mobilizuje się jeszcze bardziej, bo wie, że naprawdę stać go na wielkie wyniki. Tym razem, w Berlinie nie trafiłem z formą.
Wczoraj przed biegiem poczułem lekki ból w pachwinie. Lekarze i fizjoterapeuci musieli mnie doprowadzić do stanu używalności. Nie narzekam na ten uraz, pewnie wytrzymałbym z nim nawet finał. Po prostu zabrakło mi formy, szybkości. Ale chciałem serdecznie podziękować wszystkim kibicom. Wielu przyjechało ich do Berlina, wielu zasiadło przed telewizorami. Nie chcę ich zawieść, w kolejnych startach będę udowadniał, że potrafię biegać na wysokim poziomie. Jestem trochę zawiedziony. Nie mieściłem się między płotkami. Ale jestem walczakiem. Głowa do góry, powalczymy w przyszłym roku. Teraz zamierzam się wyleczyć. Jeśli mi się uda, to powinienem pobiec jeszcze w kilku mityngach. Może jeszcze urwę coś z tego rocznego wyniku. Muszę to wszystko przedyskutować z trenerem.
Pod nieobecność Roblesa i Nogi w finale triumfował Ryan Brathwaite z Barbadosu (13.14). Nowy rekord Polski, który zapowiadał Noga, dałby mu czwartą lokatę.
Z Berlina
Rafał Bała