Menu
1 / 0
Aktualności /

ME W BARCELONIE: 9 kwalifikacji w sesji porannej

Dziewięć na dziesięć osób reprezentujących biało-czerwone barwy wywalczyło awans do kolejnych rund w przedpołudniowej sesji I dnia mistrzostw Europy w Barcelonie. Ta sztuka nie udała się tylko dyskobolce Żanecie Glanc.

Dziewięć na dziesięć osób reprezentujących biało-czerwone barwy wywalczyło awans do kolejnych rund w przedpołudniowej sesji I dnia mistrzostw Europy w Barcelonie. Ta sztuka nie udała się tylko dyskobolce Żanecie Glanc.

 

Rozpoczęło się od dobrego występu Szymona Ziółkowskiego. Kapitan reprezentacji Polski już w pierwszym rzucie wypełnił minimum kwalifikacyjne, które wynosiło 75.50 (uzyskał 75.75 m). – Pierwszy raz udała mi się taka sztuka podczas mistrzostw Europy. Dotychczas awansowałem do dwunastki, nie wypełniając normy kwalifikacyjnej. No cóż, jestem zwierz turniejowy, rozkręcam się ze startu na start i w finale powinno być jeszcze lepiej. Bardzo chciałbym zdobyć ten medal – powiedział mistrz olimpijski sprzed 10 lat, który w ME zajmował dotychczas dwukrotnie 5 i raz 15 miejsce.

 

Szymon Ziółkowski (fot. Adam Nurkiewicz)

 

Awans zapewnił sobie też drugi z naszych młociarzy – Wojciech Kondratowicz, choć wynik 74.22 m dał dopiero 11. Miejsce w kwalifikacjach. – To mój pierwszy finał dużej, międzynarodowej seniorskiej imprezy. Trochę zabrakło do wymaganego przez organizatorów wyniku, który przecież nie powinien być dla mnie problemem. Poziom eliminacji był bardzo niski, na szczęście udało mi się jakoś przecisnąć do finału. Tam już na pewno będzie inaczej. Marzę o medalu, jak każdy sportowiec. Ale czy to się uda?

Pod nieobecność Anny Jesień honor żeńskich płotków na dystansie 400 m ratowała Marzena Kościelniak. I zrobiła to z powodzeniem. Zajęła czwarte miejsce w swojej serii eliminacyjnej i z czasem 56.52 sek (rek. życ. poprawiony o 0.04 sek) awansowała do półfinału. Pierwszą rundę bez problemów przebrnęli też czterystumetrowcy – Marcin Marciniszyn, Piotr Klimczak i Kacper Kozłowski. Najszybszy z nich był ten ostatni (45.97 sek.).

Prawdziwą furorę zrobiła 20-letnia skoczkini w dal, Anna Jagaciak. Trenowana przez własnego ojca, Jarosława Jagaciaka, zawodniczka zadziwiła nie tylko siebie, ale i rywalki oraz kibiców, którzy we wtorkowe południe zjawili się na Stadionie Montjujic. Co prawda w pierwszej próbie skoczyła 6.42, a to nie dawało jej awansu do finału (minimum ustalono na 6.65), jednak w kolejnej serii pofrunęła na odległość 6.74 m (wiatr 1,5 m/s)! Tym samym poprawiła młodzieżowy rekord Polski, należący do Ireny Szewińskiej. Dotychczasowa „życiówka” Ani była o 7 centymetrów gorsza. Wynik 6.74 był trzecim rezultatem eliminacji spośród wszystkich startujących!  – Muszę przyznać, że po raz kolejny jestem zaskoczona, w ogóle się tego nie spodziewałam – przyznała. – Pierwszy skok trochę mnie zestresowała, bo nie „czułam” tego rozbiegu. Jednak lot był dobry. A więc, żeby poprawić wynik trzeba było lepiej pobiec. Myślałam o minimum, ale żeby od razu 6.74… Bardzo chciałabym w finale zaprezentować się tak samo, albo jeszcze lepiej. Kiedy jechałam do Barcelony moim celem był awans do dwunastki. Teraz myślę już o znalezieniu się w ósemce. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Moim największym marzeniem pozostaje występ w igrzyskach olimpijskich w Londynie.

 

Anna Jagaciak (fot. Adam Nurkiewicz)

 

W południowej sesji kwalifikacyjnej mieliśmy też trzy dyskobolski. W grupie A startowała najbardziej doświadczona, Joanna Wiśniewska. Od kilku dni jest przeziębiona, przed startem wzięła mnóstwo lekarstw i nie przespała nocy. Mimo to udało jej się awansować do finału (58.93 - 4. wynik w grupie A). – To potwierdzenie mojego dość równego poziomu – powiedziała. – Z moim samopoczuciem nie jest najlepiej, musiałam wziąć antybiotyki. Ale dzisiejszy występ w eliminacjach to była raczej kwestia psychiki: dam radę, czy nie. W finale dam z siebie wszystko. Koło jest rzeczywiście nieciekawe, mniej do świadczone zawodniczki mogą mieć w nim. tzw. „jazdę”. Ale ja sobie poradziłam, wzięłam najlepsze do takich warunków buty.

W grupie B startowały dwie Polki. Wioletta Potępa uzyskała minimum (60 m) w trzeciej próbie (rzuciła 60.45 m). Nie udało się niestety Żanecie Glanc. Dwa pierwsze rzuty miała nieudane. Trzeci zaliczyła, ale wynik 55.50 m nie dawał awansu do finału. Czwarta zawodniczka ubiegłorocznych mistrzostw świata (w tym sezonie zmagająca się z kontuzja pleców) odpadła więc w eliminacjach.

 

 

Z Barcelony Rafał Bała

Powrót do listy

Więcej