Menu
1 / 0
Aktualności /

ME W BARCELONIE: Małachowski i trzy nasze sztafety w finałach

Sobotni poranek to poważny sprawdzian dla czterech naszych sztafet. Trzy z nich zdały go niemal bezbłędnie, ale jedna – 4x400 m kobiet – nie zdołał się zakwalifikować do finału.

Sobotni poranek to poważny sprawdzian dla czterech naszych sztafet. Trzy z nich zdały go niemal bezbłędnie, ale jedna – 4x400 m kobiet – nie zdołał się zakwalifikować do finału.

 

 

Na początek do boju ruszyli sprinterzy. Kuć, Stempel, Kubaczyk i Kryński zajęli drugie miejsce w swojej serii półfinałowej, tuż za Francuzami (ich czas to 39.20). Kompletnie pogubili się Brytyjczycy, którzy zajęli 5. Lokatę i odpadli z rywalizacji. Z drugiej serii nie weszli do finału Rosjanie (dyskwalifikacja).

 

Fot. Adam Nurkiewicz

 

Dobrze spisały się tez nasze sprinterki. Trener Jacek Lewandowski wystawił następujący skład: Popowicz, Korczyńska, Jeschke, Wedler. Czas Polek to 43.30 (najlepszy w tym sezonie), co dało drugie miejsce (za Rosjankami, a przed Francuzkami). W tej serii fatalnie pobiegły Brytyjki (odpadły), a w drugiej zdyskwalifikowane zostały Niemki (z mistrzynią Europy na 100 m, Vereną Sailer w składzie). - Nie wyszły nam zmiany tak, jak zakładałyśmy. Tym bardziej cieszy nas czas, jaki osiągnęłyśmy. Jest jeszcze spora rezerwa. W finale najważniejsze będzie dobiec do mety - powiedziała Daria Korczyńska.

 

Fot. Adam Nurkiewicz

 

Pewny awans wywalczyli też polscy czterystumetrowcy. Bez odpoczywającego Kacpra Kozłowskiego, za to z Marciniszynem, Dąbrowskim, Klimczakiem i Ciepielą.

W półfinale odpadły nasze panie. Biegły w bardzo mocnej serii (Rosja, Wlk. Brytania, Francja i Białoruś). Czas Polek (Bednarek – doznała urazu w trakcie biegu, Kostruba-Rój, Jakubczak, Jesień) – 3:35.25 dał im szóste miejsce w I półfinale, co oznacza pożegnanie z mistrzostwami Europy. -Wystartowałam z niewyleczoną kontuzją. Przyjechałyśmy z dwunastym czasem, ale miałyśmy nadzieję, że uda się powalczyć. Jestem wkurzona tym, że nie mogłam biegać indywidualnie. Teraz czas wyleczyć się porządnie - powiedziała Jesień.

 

Fot. Adam Nurkiewicz

 

Nasz wicemistrz olimpijski w rzucie dyskiem, Piotr Małachowski, załatwił sprawę awansu już w pierwszej kolejce. Uzyskał 63.69, co było siódmym wynikiem eliminacji. Najdalej rzucił mistrz świata, Robert Harting (66.93). - Poślizgnąłem się trochę w kole, co zresztą było widać. Rzut był fatalny od strony technicznej, ale odległość wystarczyła do przebrnięcia eliminacji. Z tego się cieszę. Teraz ze spokojem czekam na finał. On rządzi się swoimi prawami - powiedział Małachowski. Drugi z Polaków, Przemysław Czajkowski miał sporego pecha. Uzyskał 61.97 m, co było dwunastą odległością eliminacji. Tyle samo rzucił jednak Holender Erik Cadee, z tym, że miał lepszy drugi pod względem odległości rzut – 61.86 przy 60.87 Polaka) i to on, a nie Czajkowski, awansował do finału.

 

Fot. Adam Nurkiewicz

 

Nasza siedmioboistka, Karolina Tymińska, która po pierwszym dniu rywalizacji była piąta, miała spore problemy w skoku w dal. Dwie pierwsze próby spaliła, w trzeciej poszybowała „na zaliczenie” – 6.11. To dopiero 14. wynik wśród wszystkich startujących, ale Polka utrzymała wysoką pozycję.

Najwcześniej, bo już o 10.05 w sobotę rywalizację rozpoczęły maratonki. Wśród nich była Karolina Jarzyńska. Trasa (z dziesięciokilometrową pętlą) wiodła ulicami stolicy Katalonii. Polka rozpoczęła bardzo dobrze. Długo trzymała się w prowadzącej, czternastoosobowej grupie. Taka sytuacja utrzymywała się do połowy dystansu. Wtedy Jarzyńska zaczęła odstawać od czołówki, traciła siły i cenne sekundy. Widać było, że biegnie jej się ciężko. Ostatni oficjalny pomiar czasu zaliczyła zaliczyła na trzydziestym kilometrze (była wtedy piętnasta ze stratą 1,5 minuty do późniejszej zwyciężczyni, Litwinki Zivile Balciunaite). Chwilę później zeszła z trasy.

 

 

Z Barcelony

Rafał Bała

Powrót do listy

Więcej