W historii mistrzostw Europy żaden z Polaków nigdy nie stanął na najwyższym stopniu podium w biegu na 800 m. W sobotę dokonał tego w Barcelonie Marcin Lewandowski. Jako trzeci linię mety minął Adam Kszczot.
Lewandowski startował z piątego toru. Przygotował na finał inną taktykę. Nie biegł na końcu stawki, jak w poprzednich rundach. Teraz od początku znalazł sobie miejsce w na 3-4 pozycji. – Taki był plan. Wolałem nawet nadrobić trochę metrów, biegnąc na początku przez moment na drugim torze, niż później przepychać się do przodu i ryzykować przepychanki – opowiadał później. Drugi z naszych reprezentantów, Adam Kszczot, wolał trzymać się z tyłu i kontrolować rywali przed sobą. W połowie dystansu ruszył i przesunął się o kilka pozycji. W pewnym momencie Polacy biegli obok siebie i wyglądało nawet, jakby pomagali sobie w walce o medale. – W rzeczywistości nawet przez chwile w tym biegu nie widziałem Adama – przyznaje Lewandowski. – Koncentrowałem się tylko na sobie. Finisz kosztował mnie mnóstwo sił. Pobiegłem dziś nie na 100, ale na 110 procent! Zapowiadałem, że jestem mocny, chciałem wygrać złoto i mam je. To wspaniałe uczucie być mistrzem Europy – mówił Lewandowski.
Zaatakował na 150 metrów przed metą. Brytyjczyk Rimmer i Holender Okken byli bardzo mocni, ale Lewandowski potwierdził klasę i pierwszy przekroczył linię mety. Kszczot poszedł szerzej, kończył rywalizację na trzecim torze. Również zachował mnóstwo sił i rzutem na taśmę wyprzedził Okkensa. – Bieg rozegrałem bardzo dobrze taktycznie. Ten medal to mój wielki sukces. Żeby czegoś takiego dokonać trzeba mnóstwo pracy i… kupę szczęścia! – powiedział szczęśliwy Kszczot.
Fot. Adam Nurkiewicz
Polaków rozdzielił Brytyjczyk Michael Rimmer. Złoto i brąz dla biało-czerwonych!
Z Barcelony Rafał Bała