Jedyny rekord Polski pobity na igrzyskach to 32-letni (!) 38.33 w sztafecie 4x100 m. Kamil Masztak, Dariusz Kuć, Robert Kubaczyk i Kamil Kryński poprawili go w półfinale o 0.02 sek. Tyle samo zabrakło im jednak do wymarzonego awansu do finału.
Dwaj przedstawiciele sztafety zgodnie twierdzą, że woleliby awansować, a "brodaty" rekord Krzysztofa Zwolińskiego, Zenona Licznerskiego, Leszka Duneckiego i Mariana Woronina z IO w Moskwie poprawić w finale. Światowy poziom w tej konkurencji jednak znów się podniósł - rok temu na MŚ w Daegu czas uzyskany teraz przez Polaków dałby medal. Widać, że wszyscy ćwiczą zmiany, dzięki którym poprzednio nasi reprezentanci więcej zyskiwali.
W tym sezonie obu sprinterów czeka jeszcze ciekawy, organizowany po raz pierwszy w Berlinie start w reprezentacyjnej sztafecie mieszanej - 2 kobiety + 2 mężczyzn.
Rozmowa z Dariuszem Kuciem i Kamilem Kryńskim
Rozmawiał w Londynie Tomasz Wolfke www.pzla.pl