Menu
1 / 0
Aktualności /

HMŚ SOPOT 2014: Rewelacyjne 800 m, Majewski i skoczkinie w finale

HMŚ SOPOT 2014: Rewelacyjne 800 m, Majewski i skoczkinie w finale

Pierwsza – poranno-południowa sesja HMŚ w Sopocie i już wielkie emocje związane z występami Polaków.

Pierwsza – poranno-południowa sesja HMŚ w Sopocie i już wielkie emocje związane z występami Polaków.

 




Rozpoczęło się od bardzo dobrego biegu Justyny Święty na 400 m - była druga w swojej serii eliminacyjnej, ustanowiła rekord życiowy w hali (52.13) i awansowała do półfinału. Chwilę po niej startowała Małgorzata Hołub, ale jej czas (53.07), choć niewiele gorszy od życiówki, nie dał awansu. Święty uzyskała trzeci czas eliminacji, Hołub – czternasty. – Jestem bardzo szczęśliwa, walczyłam przed polską publicznością i to mnie mobilizowało. Jednocześnie przyznaję, że byłam zestresowana. Ale nie poddałam się i walczyłam do końca – powiedziała Justyna. – Troszkę zabrakło, to mój debiut, nie najgorszy, ale i nie najlepszy. Popełniłam mały błąd taktyczny, przepuszczając Holenderkę i to kosztowało mnie awans. Zbieram doświadczenie na przyszłość. Nie wyobrażam sobie, byśmy w sztafecie nie awansowały tu do finału – dodała Małgosia.

Kiedy na bieżni okrężnej startowały zawodniczki na 400 m, na skoczni wzwyż rozpoczynały się eliminacje. 17 zawodniczek, a minimum kwalifikujące do finału 1.95. To dość wysoko, ale okazało się, że skoczkinie wzwyż są w tym sezonie w znakomitej formie. Aż 7 z nich pokonało poprzeczką na 1.95, dwie kolejne – Blanka Vlasić i Nafissathou Thiam skoczyły 1.92 w pierwszej próbie i to wystarczyło do awansu. Kamila Lićwinko i Justyna Kasprzycka rozpoczęły od pierwszej wysokości – 1.79. Później w pierwszych próbach zaliczały jeszcze 1.84 i 1.88. Kasprzycka za drugim razem skoczyła 1.92 (Lićwinko przy pierwszym podejściu), a obie w drugich skokach na 1.95 zapewniły sobie udział w finale. - To nie były dobre skoki, liczę na to, że jutro, w finale będzie lepiej. Podbudowałam się psychicznie i wiem, że mogę skakać wysoko – powiedziała Kamila. - Każde eliminacje są stresujące, tym bardziej, gdy wchodzi do finału ósemka, a nie dwunastka. 1.98 czy nawet 2 metry jest w moim zasięgu. Wszystko może się zdarzyć. Na pewno zarówno ja jak i Kamila chcemy zająć znacznie wyższe pozycje niż przed rokiem w Moskwie – zapowiada Justyna.

W biegach eliminacyjnych na 400 metrów wystartował jeden Polak – Rafał Omelko. Jego czas: 46.84 – słabszy od rekordu życiowego, ale to wystarczyło, by awansować do półfinału. - Walczyłem mocno, żeby uniknąć niepotrzebnych przepychanek. Bieg był w moim wykonaniu kontrolowany – mówił zawodnik trenera Marka Rożeja. Zawody w Sopocie nie wyszły naszej najlepszej trójskoczkini, Annie Jagaciak. Zajęła 11-ste, czyli ostatnie spośród startujących miejsce (wynik 13.). - Nie prezentowałam tak wysokiej formy, jakiej mogłam się spodziewać po treningach. Ale ja przecież nigdy w hali nie prezentowałam jakiegoś rewelacyjnego poziomu. Przepraszam kibiców, trudno, nie udało się – podsumowała swój występ.

Przepraszać nie miał za co Tomasz Majewski, który co prawda rozpoczął eliminacje kulomiotów dość słabo (19.99), ale w drugiej próbie poprawił się na 20.60. To był 4-ty wynik rundy kwalifikacyjnej. - To nie było dobre pchanie, ale liczę na poprawę w finale. Cóż, nie da się co roku bić rekordów, przecież jestem coraz starszy... - powiedział dwukrotny mistrz olimpijski. Faworytami wieczornego finału są Niemiec David Storl i Amerykanin Ryan Whiting.

Polacy zaimponowali w piątek w eliminacjach na 800 m. Marcin Lewandowski miał trudną serię, nie udało mu się w końcówce wyprzedzić reprezentanta RPA, Andre Oliviera, ale czas 1:46.26 wystarczył do awansu. - Na szczęście rywale poszli agresywnie od początku, to mi pasowało. Najważniejsze było wejście do finału i plan został zrealizowany – powiedział. Chwilę po nim na bieżni stanął Adam Kszczot. Brązowy medalista HMŚ sprzed 4 lat z Kataru ruszył do przodu z długiego finiszu i nie dał szans goniącemu go Andrew Osagiemu, choć Brytyjczyk wyglądał naprawdę dobrze i w finale na pewno będzie groźny. - Bieg trudny, szybki, lekkie zwolnienie było po dwóch kołach, a później długi finisz. Stać mnie na wiele i oby ten dzisiejszy start był przetarciem do finału – stwierdził Adam. Prawdziwą furorę zrobiła Angelika Cichocka, która kilka miesięcy temu dołączyła do Teamu Lewandowskich i trenuje pod okiem Tomasza Lewandowskiego. Choć przygotowania – z powodu kłopotów zdrowotnych – nie były idealne, Angelika wycisnęła z nich co było możliwe i w eliminacyjnym biegu w Sopocie wyglądała znakomicie. Tak jak 4 lata temu, gdy leciała na HMŚ do Kataru z wielkimi nadziejami. Dziś wygrała swoją serię z najlepszym w tym roku wynikiem na świecie – 2:00.37. Rekord życiowy w hali poprawiła o prawie pół sekundy! - To na pewno nie było jeszcze moje 100 procent – zapewniła z uśmiechem. Zrealizowałam założenie, chciałam wygrać, bo to był pewny awans do finału. Ostatnio nie byłam zdrowa i dlatego dziś czułam się trochę mniej pewna. W finale dam z siebie wszystko i chcę się zmęczyć! (cała rozmowa na: http://www.youtube.com/watch?v=eWz35qGO_f8&list=UUT0ohBtJquo85vaWRsZr0zw)

Do finału na 3000 m awansowała Renata Pliś (jej czas to 8:57.80).


Powrót do listy

Więcej