80-osobowa ekipa sędziów zebrała mnóstwo zasłużonych pochwał po zakończeniu 15. Halowych Mistrzostw Świata w Sopocie. Czwórkę arbitrów poprosiliśmy o kilka zdań komentarza dotyczącego pracy ich komisji.
80-osobowa ekipa sędziów zebrała mnóstwo zasłużonych pochwał po zakończeniu 15. Halowych Mistrzostw Świata w Sopocie. Czwórkę arbitrów poprosiliśmy o kilka zdań komentarza dotyczącego pracy ich komisji.
Komisja biegowa
Jedną z najciężej pracujących komisji podczas HMŚ była komisja biegowa. Tworzyli ją najlepsi i najbardziej doświadczeni polscy sędziowie specjalizujący się w konkurencjach biegowych, a przewodniczył jej jeden z trzech polskich sędziów międzynarodowych. Poziom sportowy był bardzo wysoki, niestety zdarzały się sytuacje, w których startujący zawodnicy przekraczali przepisy IAAF. Przed podjęciem decyzji o dyskwalifikacji arbiter miał do dyspozycji przygotowany zapis wideo z ośmiu kamer telewizyjnych, który pozwalał sędziom dokonać bardzo szczegółowej analizy zgłaszanych nieprawidłowości (pod kątem umyślności zdarzenia, jego przyczyny i skutków). Dzięki temu rozwiązaniu technicznemu można było między innymi bardzo dokładnie ocenić sytuację, która miała miejsce podczas finałowego biegu na 800 m, kiedy Marcin Lewandowski postawił stopę poza krawężnikiem ograniczającym bieżnię. Warto dodać, że przed trudnym zadaniem stanęli sędziowie torowi, którzy nie mogli zająć pozycji wewnątrz bieżni okólnej, znacznie dogodniejszych do obserwacji przekroczeń torów. Bardzo dobrą pracę komisji oraz prawidłowość podejmowanych decyzji potwierdzili zarówno delegowany na zawody szef obserwatorów technicznych, jak również Komisja Odwoławcza, która podtrzymała niemal wszystkie decyzje podejmowane przez arbitra biegów w trakcie tych prestiżowych zawodów.
Komisja starterów
Z punktu widzenia starterów HMŚ były bez wątpienia udane. Zawodnicy bardzo dobrze reagujący na komendy startowe, nienaganna dyscyplina czasowa, wspaniała współpraca z sędziami innych konkurencji oraz ekipą techniczną przekładały się na sprawny przebieg zawodów. Niezwykle ciepłego i fachowego wsparcia udzielał starter międzynarodowy – Hiszpan Jordi Roig, obecny również podczas HMP. Czystą przyjemnością było sędziowanie zawodów na wspaniale przygotowanym obiekcie Ergo Areny. Ponadto starterzy mieli do dyspozycji najnowocześniejszą technologię do wykrywania falstartów stosowaną również na igrzyskach olimpijskich. Po raz pierwszy zastosowano dodatkowy ekran, na którym starter z bezpośredniej odległości mógł analizować graficzny zapis reakcji startowych zawodników w biegach na prostej. Humoru nie popsuły nawet drobne problemy techniczne z urządzeniami elektronicznymi podczas biegów sztafetowych. Prawdopodobnie na skutek nadepnięcia kolcami na jeden z przewodów łączących bloki startowe z komputerem doszło do nieplanowanych strzałów, które wprowadziły nieco zamieszania i nerwowości zarówno wśród zawodników, widzów jak i komentatorów sportowych. Najlepszym podsumowaniem trzech dni zawodów może być fakt, że żaden z zawodników nie popełnił falstartu skutkującego dyskwalifikacją.
Na zdjęciu prawie połowa "sprawiedliwych" HMŚ,
w środku w pierwszym rzędzie siedzi delegat techniczny Amerykanin David Katz (25% krwi polskiej!)
Komisje bloku skoków
15. HMŚ rozegrane w nowoczesnej i odpowiednio wyposażonej hali Ergo Arena w Sopocie były okazją zetknięcia się sędziów z zasadami reżyserowania wielkiej lekkoatletycznej imprezy oraz wyposażeniem udostępnionym przez IAAF specjalnie na wysokiej rangi zawody. Nad zapewnieniem precyzyjnej realizacji programu minutowego – z dokładnością do jednej minuty (a nawet 15 sekund!) i jednocześnie nadaniu dramaturgii zawodom czuwali bezpośrednio - „reżyser” do spraw oprawy zawodów (Event Presentation Manager) i sędzia główny zawodów, pozostający cały czas w stałym kontakcie z każdym arbitrem konkurencji za pośrednictwem radiotelefonu. Ich wskazówki i zalecenia należało natychmiast zastosować. Nowym doświadczeniem dla sędziów było zastosowanie w skokach długich do pomiaru długości systemu Video Distance Measurement, testowanego wcześniej w Bydgoszczy (żaden sędzia nie wchodził do piaskownicy, aby zaznaczyć ostatni ślad zawodnika). Skalibrowane kamery przekazywały obraz zeskoczni przed i po skoku do pomieszczenia usytuowanego pięć pięter wyżej, gdzie przeszkolony sędzia identyfikował ślad zawodnika na monitorze, a wynik po 10-12 sekundach był wyświetlany na tablicy informacyjnej. Ograniczało to liczbę sędziów przebywających na płycie przy konkurencji i znakomicie przyspieszało prace sędziowskie po skoku. Tylko wyrównywania piasku nie dało się przyspieszyć. Także w skoku o tyczce korzystaliśmy z nowoczesnej technologii i dzięki temu mieliśmy duże usprawnienie w wprowadzeniu konkursu. Wyeliminowano widełki, za pomocą których umieszcza się poprzeczkę na kołkach. Zastępował je laptop, umożliwiający zdalne ustawianie stojaków zarówno w pionie jak i poziomie. Podane przez zawodnika przed konkursem dane, jak i ich zmiany w trakcie, przed każdym skokiem były wprowadzane przez operatora do programu komputerowego. Jedno kliknięcie i stojaki wraz z poprzeczką przesuwały się i zatrzymywały w żądanej pozycji. Niewdzięczna i uciążliwa fizyczna praca sędziów przy podnoszeniu poprzeczki została zastąpiona przez sprawnie działające urządzenie.
Komisja rzutów
HMŚ były zawodami, na których z pewnymi rozwiązaniami spotykaliśmy się po raz pierwszy. Koło do rzutów było „wyposażone” w kamerę umieszczoną na wysokości progu, co umożliwiało podgląd i w przypadkach wątpliwych wizualizację zdarzenia. Jeden z zawodników pierwotnie miał wątpliwości, co do decyzji sędziego, jednak po obejrzeniu obrazu z kamery tylko się uśmiechnął. Profesjonalnie wykonana siatka wokół sektora rzutów, opuszczana tylko na czas trwania konkursu, zapewniała całkowite bezpieczeństwo przebywających tam sędziów jak również wszystkich pozostałych uczestników zawodów. Nie doszło do powtórki z HMP, kiedy to kula niebepiecznie wylądowała poza siatką. Po raz pierwszy spotkałem się z sytuacją, że sekretarz komisji łącznie z operatorem tablicy wyników byli umiejscowieni poza płytą boiska – na wydzielonym miejscu widowni. Taki zabieg był konieczny ze względu na ograniczoną ilość miejsca w hali. Wielką pomocą w przeprowadzeniu konkursów było zapewnienie łączności pomiędzy arbitrem rzutów a sędzią głównym mistrzostw oraz reżyserem całego widowiska. Osoba ta odpowiedzialna za przeprowadzenia zawodów, w określonych ramach czasowych, niekiedy wstrzymywała, poprzez arbitra rzutów, zawodników przed kolejną próbą. Dla niektórych kulomiotów było to dość denerwujące, co niekiedy okazywali. Istotnym był również fakt, że cała komisja rzutowa pracowała w niezmiennym składzie przez cały czas trwania zawodów, a wcześniej podczas Halowych Mistrzostw Polski. Dzięki temu każdy z członków komisji doskonale wiedział, co należy do jego obowiązków. Zaowocowało to sprawnym przeprowadzaniem wszystkich konkursów oraz brakiem protestów, co jest najlepszym wyznacznikiem pozytywnej pracy komisji rzutów.
F.Moterski - S.Świerc - E.M.Gołębowska - P.Otomański (jr)