W sobotę i niedzielę w Nassau na Wyspach Bahama odbędzie się jeden z dwóch najważniejszych (obok mistrzostw świata w Pekinie) sprawdzianów polskich sztafet w sezonie 2015. IAAF World Relays to zawody rozgrywane w specyficznej atmosferze i rajskim klimacie. W tym roku do tego wszystkiego dochodzi jeszcze wyjątkowa stawka.
W sobotę i niedzielę w Nassau na Wyspach Bahama odbędzie się jeden z dwóch najważniejszych (obok mistrzostw świata w Pekinie) sprawdzianów polskich sztafet w sezonie 2015. IAAF World Relays to zawody rozgrywane w specyficznej atmosferze i rajskim klimacie. W tym roku do tego wszystkiego dochodzi jeszcze wyjątkowa stawka.
Zawody w Nassau są bowiem kwalifikacją olimpijską dla sprinterów (4x100 m) i czterystumetrowców (4x400 m). 8 najlepszych zespołów z jednej i drugiej konkurencji (wśród kobiet i mężczyzn) zapewni sobie więc spokojne przygotowania do igrzysk w Rio de Janeiro, inne będą musiały jeszcze długo być w niepewności. Reprezentanci Polski doskonale zdają sobie z tego sprawę.
Ekipa biało-czerwonych - podobnie jak pozostałe - została zakwaterowana w gigantycznym, składającym się z trzech dużych kompleksów bydynków (zwanych tu wieżami: Koralową, Plażową i Królewską). Nasi zawodnicy mieszkają w Plażowej Wieży i rzeczywiście - do rajskiej plaży (nota bene - na Rajskiej Wyspie - bo taj właśnie nazywa się ten niewielki kawałek lądu połączony mostami z wyspą New Providence, na której leży centrum Nassau) mają kilkadziesiąt metrów. Na razie nie myślą jednak o plażowaniu, a o weekendowym, pierwszym w sezonie starcie. Poziom adrenaliny u większości z nich jest już bardzo wysoki. Perspektywa olimpijskiej kwalifikacji, ale też obietnica dużych premii finansowych (w każdej konkurencji za 1. miejsce IAAF płaci 50 tysięcy dolarów do podziału, za drugi - 30 tys., za 3. - 20 tys., za 4. - 12 tys. itd - do ósmego - 4 tys.) robi swoje.
Stadion im. Thomasa Robinsona w Nassau gotowy na przyjęcie uczestników
2. IAAF World Relays
Najczęściej przewijającym się stwierdzeniem na kilkanaście godzin przed rozpoczęciem zawodów jest: "Nie wiem, na co mnie stać. Zobaczymy, jaka będzie forma na początku maja, czyli w tak wczesnym momencie sezonu". Większość naszych reprezentantów przyleciała do Nassau prosto ze zgrupowań w kraju, ale są i tacy (np. Adam Kszczot, Angelika Cichocka, czy Marcin Lewandowski), którzy przygotowywali się ostatnio w Stanach Zjednoczonych i stąd mieli na Bahamy znacznie bliżej.
W piątkowe popołudnie niemal całą grupą ruszyli na trening na stadionie im. Thomasa A. Robinsona (znakomitego przed laty bahamskiego sprintera). - Było miło, kiedy schodząc z bieżni po treningu mogliśmy na telebimie obejrzeć swój ubiegoroczny bieg po medal - mówi, będący w znakomitym humorze Adam Kszczot. W 2014 roku właśnie w Nassau, razem z Marcinem Lewandowskim, Karolem Koniecznym i Szymonem Krawczykiem zdobył srebro w sztafecie 4x800 m. W sobotę w podobnym składzie (bez Krawczyka, ale z Kamilem Gurdakiem) Polacy znów będą rywalizowali z najgroźniejszym rywalem, czyli zespołem Kenii, z którym rok temu przegrali. - Tak sztafeta to fajne doświadczenie. Dla nas, ośmiusetmetrowców to coś nowego, dwa okrążenia z pałeczką. Oprócz samego biegu dochodzą kolejne elementy - oprócz biegu i taktyki trzeba zwrócić uwagę na zmiany - mówi Kszczot. - Start traktujemy poważnie, ale przygotowania do tych zawodów nie były nadzwyczaj ciężkie. Nie możemy przygotować najwyższej formy na początek maja, bo - po pierwsze: od sezonu halowego minęło niewiele czasu, a po drugie: kilka miesięcy pozostało do zdecydowanie ważniejszej imprezy, czyli mistrzostw świata. Nie da się tak długo utrzymać najwyższej formy. Przyleciałem do Nassau z Albuquerque. Tam mieszkaliśmy u pana Antoniego Niemczaka. Bardzo fajne miejsce, dobre do treningu dla okresu kwietniowego, dwa blisko położone stadiony. Miałem mało treningów startowych pod 800 metrów. Dużo siłowni, siły biegowej, a prędkość wróciła w naturalny sposób. Nie mam żadnych sprecyzowanych oczekiwań. Czekam na to, co przyniesie ten start - dodał mistrz Europy w hali (2011 i 2013) i na stadionie (2014) na 800 m.
Tablica wyników na stadionie rozgrzewkowym w Nassau
Kszczot pobiegnie w Nassau w dwóch sztafetach - 4x800 i w sztafecie 1200+400+800+1600 m. Podobnie jak Katarzyna Broniatowska, brązowa medalistka HME z 2013 roku na 1500 m. Ona również przyleciała do Nassau ze zgrupowania w USA i dla niej również ten start jest wielką niewiadomą. - Pierwszy raz startuję w takiej sztafecie. W piątek ćwiczyłyśmy zmiany pałeczki, uczył nas trener Matusiński i ponoć nie wychodziło nam źle. Zobaczymy jak będzie w sobotę - mówiła, jak zwykle uśmiechnięta, podczas piątkowej kolacji. - Podobno w sztafecie biega się szybciej, postaramy się z całych sił - dodała.
Największa koncentracja jest oczywiście na sztafetach olimpijskich, czyli 4x100 i 4x400 m. Polska wysłała na Bahamy komplet, czyli 4 zespoły w tych konkurencjach. - To naturalne, walczymy o kwalifikacje na Rio. mam nadzieję, że wszystkim nam się uda - mówi Małgorzata Hołub, jedna z najlepszych Europejek na dystansie 400 m. - Ciężko cokolwiek mówić o formie, bo to przecież dopiero pierwszy weekend maja. Na pewno nie jest to szczyt formy. Ale większość sztafet jest w podobnej sytuacji, może poza Jamajką i Stanami, które już kilka razy w tym sezonie startowały. Zapowiada się ciekawe widowisko i sama jestem ciekawa, na co nas stać. Na pewno wierzymy w awans, bo po to tu przyleciałyśmy - zapewniła.
Polscy czterystumetrowcy przylecieli na Bahamy z Meksyku, gdzie spędzili ostatnie 5 dni na aklimatyzacji. Trener Józef Lisowski przywiózł: Łukasza Krawczuka, Michała Pietrzaka, Mateusza Fórmańskiego, Rafała Omelkę i Kacpra Kozłowskiego. Ważnym elementem zespołu jest też Karol Zalewski, który co prawda przyleciał do Nassau ze sprinterami, ale oczywiście znalazł się w podstawowym składzie 4x400 m na sobotni bieg eliminacyjny.
Ekipa Józefa Lisowskiego trenowała w Nassau w piątek wieczorem, na stadionie rozgrzewkowym, obok reprezentantek Szwecji. Trening był krótki (około 45 minutowy), bo organizatorzy w żaden sposób nie dali się przekonać, by nie zamykać stadionu o 20:00... - Te zawody już w tym roku pozwalają nam wywalczyć kwalifikację olimpijską - mówi dwukrotny medalista niedawnych HME w Pradze, Rafał Omelko. - Zobaczymy, jak udało nam się przygotować, bo termin jest dość wczesny jak dla nas. Niedawno skończyła się przecież hala. Każdy z nas trochę inaczej przygotowuje się do sezonu. W każdym razie damy z siebie wszystko. Impreza w Nassau jest fajna, pomysł dobry, ale jeśli chodzi o termin to sprzyja przede wszystkim biegaczom z Karaibów, którzy w tym momencie sezonu osiągają już naprawdę dobre wyniki.
Nassau nocą i... szalejąca policyjna eskorta busa z polskimi czterystumetrowcami...
Do Nassau przyleciało wiele światowych gwiazd sprintu i nie tylko. Jest urocza jak zawsze "Gazela" Allyson Felix i przyciągający uwagę niczym magnes Usain Bolt, który przechadza się hotelowymi korytarzam w eskorcie... trzech policjantów. Organizatorzy dbają oczywiście nie tylko o nich, ale i o wszystkich zawodników. Busy, wożące lekkoatletów na stadion są eskortowane z zawrotną prędkością przez kilku policjantów-motocyklistów na sygnale, którzy w ramach uatrakcyjnienia przybyszom czasu wykonują na swoich maszynach różne ewolucje (np. przy pełnej prędkości stają na motocyklu, puszczając kierownice i rozkładając ręce na boki...). Ułańska fantazja i rozładowanie atmosfery, która - mimo że to niby majowa zabawa na sportowo - jest dość napięta. W perspektywie są już przecież igrzyska olimpijskie w Rio...