Po raz pierwszy w historii imprez mistrzowskich w finałowym konkursie rzutu młotem kobiet będziemy mieć trzy reprezentantki. W środę nasi startowali też m.in. w sprinterskich kwalifikacjach i w dziesięcioboju. Jak zwykle – ze zmiennym szczęściem…
Po raz pierwszy w historii imprez mistrzowskich w finałowym konkursie rzutu młotem kobiet będziemy mieć trzy reprezentantki. W środę nasi startowali też m.in. w sprinterskich kwalifikacjach i w dziesięcioboju. Jak zwykle – ze zmiennym szczęściem…
Pierwsza z polskiej ekipy do rywalizacji przystąpiła Malwina Kopron. W inauguracyjnym rzucie posłała młot na odległość 68.21 m, w drugiej kolejce poprawiła się na 68.64, a w trzeciej 69.23. Minimum kwalifikacyjne do finału wynosiło 70 metrów. Nie udało się go osiągnąć, ale taki wynik i piąte miejsce w grupie A dawało szansę na awans. Malwina musiała jednak czekać na to, co zrobią rywalki w grupie B. – Chciałam uniknąć tego czekania, ale nie udało się. Rozmawiałam z trenerem i oboje jesteśmy raczej pewni, że mój wynik da awans do finału, jednak nerwy oczywiście są. Pójdę teraz do namiotu fizjoterapeutów, musimy coś zrobić z moim tricepsem, bo trochę boli mnie po wczorajszym rozruchu. No i będę czekała na wieści ze stadionu – powiedziała Malwina.
Malwina Kopron w trakcie eliminacji w Amsterdamie (fot. Marek Biczyk)
W grupie B startowały dwie Polki – Anita Włodarczyk i Joanna Fiodorow. Anita w pierwszej kolejce popełniła błąd, młot zahaczył o siatkę i wylądował blisko jak na rekordzistkę świata (65.79). Włodarczyk pokiwała głową, ale nie spaliła tego nieudanego rzutu. Natomiast Asia Fiodorow rzuciła za pierwszym razem 69.35. Jak się okazało – była to jej najlepsza próba w konkursie i spokojnie dała kwalifikację do finału. Jednak schodząc ze stadionu miała łzy w oczach. Okazało się, że tego dnia dotarła do niej wiadomość o rodzinnej tragedii. – Muszę przetrwać ten dzień, choć nie ukrywam, że jest ciężko – mówiła łamiącym się głosem. – Liczę na to, że pozbieram się i w finale powalczę nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla reprezentacji.
Po pierwszym nieudanym rzucie, w drugiej próbie Anita Włodarczyk osiągnęła już znacznie lepszy rezultat – 73.96 m. To oczywiście najlepszy wynik kwalifikacji. – Sama już nie pamiętam kiedy w konkursie rzuciłam tak blisko – kręciła głową rekordzistka świata. – Ale musi być jakaś dramaturgia. Dwa lata temu w Zurychu w eliminacjach miałam dwa „X”, dopiero w trzeciej próbie się udało. Tu też było nieciekawie, ale finał to już zupełnie inna historia – dodała. Historię napisały już natomiast nasze młociarki – po raz pierwszy w imprezie mistrzowskiej w finale będziemy mieli trzy przedstawicielki tej specjalności.
Paweł Wiesiołek rozpoczął rywalizację w dziesięcioboju od wyniki 10.93 sek. w biegu na 100 metrów. To prawie 0.2 sekundy gorzej od jego tegorocznej "życiówki", ale trzeba dodać, że zawodnicy z jego serii mieli najgorsze warunki jeśli chodzi o wiatr. Wiało im 1,6 m/sekundę w twarz (kilka minut wcześniej na prostej wiało w plecy). Rezultat Pawła był piątym wynikiem w całej stawce. Kolejna konkurencja - czyli skok w dal - to jedna ze specjalności naszego dziesięcioboisty. Jego rekord życiowy wynosi 7.61 na otwartym stadionie i 7.63 w hali. Niestety, w Amsterdamie Paweł kompletnie się pogubił, spalił wszystkie trzy próby. Kolejne konkurencje może więc traktować treningowo. Niestety, w pchnięciu kulą też wszystkie próby miał nieważne.
Kwalifikacje (bez najlepszych na europejskich listach) rozegrano nie tylko w krótkich sprintach, ale też na 400 metrów. Dwie Polki – Justyna Święty i Małgorzata Hołub – dzięki dobrym rezultatom w sezonie - były zwolnione z tego obowiązku. Natomiast trzecia – Patrycja Wyciszkiewicz – musiała pobiec. Czas 52.79 dał jej drugie miejsce i pewny awans. – Bieg miał wyglądac tak, bym wyszła z pierwszego lub drugiego miejsca. Udało się to wykonać, wszystko idzie w dobrym kierunku. Na ostatnią prostą wyszłam jako pierwsza, ale wtedy w głowie zapaliła się lampka, żeby trochę odpuścić i zachować sił na półfinał – tłumaczyła Patrycja.
Wśród mężczyzn na 400 m miejsce w półfinale miał zapewnione Rafał Omelko, a Łukasz Krawczuk i Jakub Krzewina musieli się przebijać przez kwalifikacje. Kuba biegł w drugiej serii i wpadł na metę jako drugi z czasem 47.09. Łukasz był czwarty w szybszej serii (46.94). Obaj awansowali do półfinałów. – Z biegu na bieg powinno być coraz lepiej. Nie ma co ukrywać, że trener Lisowski przygotowuje nas pod igrzyska olimpijskiej, tam forma powinna być najwyższa. W Amsterdamie chcemy powalczyć głównie w sztafecie – powiedział Krawczuk.
Dobrze w eliminacyjnym biegu na 100 m pł zaprezentowała się Karolina Kołeczek. Zajęła drugie miejsce w swojej serii z czasem 13.06 i pewnie awansowała do półfinału. – Czuję, że minimum olimpijskie (13.00) jest na wyciągnięcie ręki, mam nadzieję, że w kolejnej rundzie je uzyskam. Przyznam, że dziś trochę za blisko podbiegałam do każdego płotka. To było pewne utrudnienie, ale i tak wygląda to nieźle – powiedziała Karolina.
Karolina Kołeczek podczas biegu eliminacyjnego w Amsterdamie (fot. Marek Biczyk)
W eliminacjach na 200 metrów mieliśmy trzy zawodniczki – dwie z nich: Anna Kiełbasińska i Agata Forkasiewicz awansowały do półfinału. Trzeciej – Klaudii Konopko – ta sztuka się nie udała. Kiełbasińska bardzo dobrze wystartowała, później dała się wyprzedzić Holenderce Jamile Samuel. Uzyskała wynik 23.21, do minimum ,a IO w Rio zabrakło zaledwie 0.01 sekundy! – Szkoda tej setnej sekundy, ale ja zawsze lepiej się czuję w drugim biegu, więc liczę na lepszy wynik. Musze przyznać, że system rozgrywania sprintów i biegów płotkarskich jest tu niesprawiedliwy. Czołowa dwunastka czeka, a my się eliminujemy. Będziemy mieć w nogach jeden bieg więcej. Ale cóż, jakoś trzeba sobie z tym poradzić – stwierdziła Ania. Agata Forkasiewicz w swojej serii była czwarta, ale czas 23.53 (lepszy od rekordu życiowego) dał jej awans do kolejnej rundy.
W półfinale zameldowali się też obaj nasi sprinterzy, startujący na 100 m. Przemek Słowikowski z rekordem życiowym 10.35 (to 9. wynik eliminacji), a Remek Olszewski z czasem 10.46 (ostatni rezultat dający kwalifikację do półfinałów). Słowikowski pobiegnie w półfinale z rekordzistą Europy – Francuzem Jimmy’m Vicault.