8 medali zdobyli polscy lekkoatleci w ostatnim dniu ME w Amsterdamie. W sumie mamy 12 krążków (6 złotych) i po raz pierwszy wygrywamy klasyfikację medalową!
8 medali zdobyli polscy lekkoatleci w ostatnim dniu ME w Amsterdamie. W sumie mamy 12 krążków (6 złotych) i po raz pierwszy wygrywamy klasyfikację medalową!
Zaczęło się od bardzo dobrego biegu Joanny Linkiewicz na 400 m pł. Choć na ostatnią prostą wychodziła jako 5-ta, mocno przyśpieszyła i zajęła drugie miejsce z czasem 55.33. – Jestem bardzo szczęśliwa. To mój pierwszy indywidualny medal w seniorskiej imprezie. Dedykuję go dziadkowi, który zmarł w tym roku. Wiem, że z góry na mnie patrzy kibicuje… - mówiła wzruszona Asia.
Ósma w tym biegu była Emilia Ankiewicz. – Czułam już w nogach dwa poprzednie biegi, nie zdążyłam się zregenerować. W sumie jestem zadowolona z występu w Amsterdamie. Biłam rekordy życiowe, biegłam w finale. To dobry prognostyk na przyszłość – powiedziała Emilka.
Kilka minut po biegu na 400 m pł na Stadionie Olimpijskim w Amsterdamie rozpoczęła się rywalizacja młociarzy. Pawęł Fajdek i Wojciech Nowicki liczyli na jeszcze lepszy wynik niż rok temu w mistrzostwach świata w Pekinie, gdzie zdobyli – odpowiednio: złoto i brąz. – Wojtka stać nawet na 80 metrów – mówiła przed konkursem jego trenerka, Malwina Wojtulewicz. Tę granicę pokonał jednak w niedzielę tylko Pawęł Fajdek, rzucając 80.93 m. Wojtek Nowicki do ostatniej kolejki był drugi z rezultatem 77.53 (w sumie miał 3 rzuty poza granicę 77 metrów). Jednak w ostatniej próbie przerzucił go Białorusin Iwan Cichań, który w przeszłości miał wpadkę dopingową. Nic dziwnego, że pozostaje niesmak. Wojtek był zdenerwowany i po konkursie nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Natomiast Paweł nie krył zawodu z racji tego, że jego kolega został wyprzedzony przez Cichania. – Tak to bywa, nie mamy wpływu na niektóre rzeczy. To smutne, Liczyłem na to, że Wojtek da rade, bo miał równą serię. Ale zabrakło mu jednego, magicznego rzutu. Ja się cieszę ze swojego medalu. Sprawdzian przed Rio zaliczyłem – mówił Paweł.
Równolegle z konkursem młociarzy rozgrywany był konkurs kulomiotów. Tu również mieliśmy dwóch przedstawicieli i dwie medalowe szanse. Michał Haratyk już w pierwszej próbie pchnął 20.77 i był liderem konkursu. – To pchnięcie dodało mi pewności siebie, później jeszcze się poprawiłem i jestem bardzo zadowolony. Mój trener powiedział, że „wyprodukowanie” dobrego kulomiota trwa 7 lat i my właśnie trenujemy tak długo, wyniki przychodzą na czas. Co będzie dalej? Zobaczymy w Rio… - mówił z uśmiechem Michał.
Konrad Bukowiecki zajął 4-te miejsce z wynikiem 20.58. Brązowy medal przegrał zaledwie o… 1 centymetr! Triumfował David Storl.
Przy przeciwległej (do trybuny głównej) prostej panie rywalizowały w trójskoku. Bardzo dobrze skakała Anna Jagaciak-Michalska. Wszystkie cztery ważne próby miała zdecydowanie lepsze niż 14 metrów, ale z wynikiem 14.40 ([rzy zbyt silnym wietrze) zajęła 4-te miejsce. – Jestem zadowolona z tego, jak skakałam. W ogóle moja forma w tej części sezonu jest imponująca. Mam nadzieję, że podobnie będzie w Rio de Janeiro – powiedziała Ania.
W finałowym biegu na 3000 m z przeszkodami wystartowała Matylda Kowal. Jednak w niedzielę nie czuła się najlepiej i zajęła 14-ste miejsce z czasem 9:57.27. – Nie było mocy i samopoczucia takiego jak w półfinale. Ustawiłam się w połowie grupy, ale później tempo było szarpane i to mnie zgubiło – powiedziała.
Na dystansie o połowę krótszym i bez przeszkód koncertowo zaprezentowała się Angelika Cichocka. Tempo było bardzo wolne, dopiero na kilkaset metrów przed metą ruszyła Sofia Ennaoui. Przesuwała się do przodu, ale na ostatnim wirażu została wypchnięta przez rywalki. – Zanim się pozbierałam to o medalu mogłam już zapomnieć – powiedziała Sofia, kręcąc ze złości głową. Natomiast przy takiej końcówce znakomicie poradziła sobie Angelika. Ruszyła jak burza i minęła faworytkę, Sifan Hassan. Linię mety przekroczyła z duża przewagą w czasie 4:33.00.
Przykład z koleżanki z reprezentacji wzięli nasi ośmiusetmetrowcy. Ciekawy bieg i kolejny piorunujący finisz Adama Kszczota, który „odjechał” rywalom. Obronił mistrzostwo Europy czasem 1:45.18. Drugi był Marcin Lewandowski z rezultatem 1:45.54. – Tak jak wspominałem, te mistrzostwa to dla mnie droga do celu, jakim są igrzyska olimpijskie. Teraz wracam na zgrupowanie, przede mną jeszcze trochę pracy – powiedział Marcin. Natomiast Adam był zadowolony, że utarł nosa tym, którzy w niego wątpili. – Pojawiały się takie głowy, ale udowodniłem, że jestem w formie. Choć ta szczytowa przyjdzie dopiero na igrzyskach. Jestem szalenie szczęśliwy – zapewniał.
Żeńska sztafeta w składzie: Agata Forkasiewicz, Marika Popowicz-Drapała, Anna Kiełbasińska i Ewa Swoboda – zajęła 7-me miejsce z czasem 43.24. Polki utrzymały jednak bezpieczną pozycję w rankingu Road to Rio i pojada na igrzyska.
Tego samego nie można powiedzieć o naszych sprinterach, którzy uplasowali się na szóstym miejscu z czasem 38.67. Do tego, by zapewnić sobie wyjazd do Rio zabrakło około 0.2 sekundy… - Zaliczyłem dwa równe biegi. Obserwowałem Karola, wbiegającego na metę. Nie chodziło o miejsce, tylko o czas. Nie udało się – mówił Grzegorz Zimniewicz, który biegł na pierwszym odcinku. – Dziś było chyba bardziej nerwowo, ze względu na zamieszanie z Włochem. Grzesiek musiał ruszać jeszcze raz z bloków. Celem była kwalifikacja na igrzyska. Ale jesteśmy jeszcze młodzi, będziemy walczyć w kolejnych latach – dodał Przemysław Słowikowski. – Kiedyś Polska była najlepiej zmieniająca sztafetą świata. Teraz inni zrobili postępy na zmianach. Nam zabrakło dziś na pewno i na dystansie i na zmianach – powiedział Adam Pawłowski. Na ostatniej zmianie biegł Karol Zalewski. – Dałem z siebie wszystko. Nie udało się wywalczyć minimum w biegu indywidualnym, nie udało się w sztafecie, ale świat się nie załamał. Trzeba próbować w kolejnych latach – stwierdził Karol.
Nasza sztafeta 4x400 m mężczyzn w składzie: Łukasz Krawczuk, Kacper Kozłowski, Jakub Krzewina i Rafał Omelko, wywalczyła srebrny medal (za Belgami) z wynikiem 3:01.18. Na ostatniej zmianie biegł Rafał Omelko, który wyprzedził Brytyjczyka Hudsona-Smitha i był bliski pokonania Belga Kevina Borlee.
W rywalizacji kobiet na 4x400 m Ewelina Ptak, Małgorzata Hołub, Patrycja Wyciszkiewicz i Justyna Święty zajęły 4-te miejsc z czasem 3:27.60. – Pogubiłam się w tym biegu, było bardzo ciasno. To był mój chyba najcięższy bieg w sztafecie, dużo zamieszania – mówiła Justyna.
Polska zajęła pierwsze miejsce w klasyfikacji medalowej (6 złotych, 5 srebrnych i 1 brązowy). W klasyfikacji punktowej jesteśmy na trzeciej pozycji – za Brytyjczykami i Niemcami.