Reprezentacja Polski zajęła w Villeneuve d'Ascq (metropolia Lille) drugie miejsce w Drużynowych Mistrzostwach Europy, przegrywając tylko z Niemcami, a wyprzedzając m.in. Francuzów i Brytyjczyków.
Reprezentacja Polski zajęła w Villeneuve d'Ascq (metropolia Lille) drugie miejsce w Drużynowych Mistrzostwach Europy, przegrywając tylko z Niemcami, a wyprzedzając m.in. Francuzów i Brytyjczyków.
Ostatni dzień rywalizacji rozpoczęli młociarze. Paweł Fajdek rzucał jako pierwszy i… posłał młot siatkę. W drugiej kolejce sędziowie ocenili, że dotknął obręczy koła i tę próbę również uznali za nieważną. Zrobiło się nerwowo, bo „zerówka” w tej konkurencji byłaby dla polskich kibiców duża niespodzianką in minus. Na czele konkursowej klasyfikacji byli w tym momencie Brytyjczyk i Francuz. Na szczęście w trzeciej kolejce Fajdek się sprężył i posłał młot na odległość 78.29 m. – Nie było sensu kłócić się z sędziami o drugi rzut, bo nie mieli nawet możliwości sprawdzenia powtórki. Postanowiłem spożytkować energię na przygotowanie do trzeciej próby. Udało się. W czwartej rzuciłem jeszcze dalej, ale poza promień. Z wyniku nie jestem zadowolony, ale z miejsca jak najbardziej. Jest komplet punktów dla Polski – powiedział Paweł. W ostatniej kolejce na drugie miejsce wskoczył Białorusin Paweł Barejsza (77.52), a to oznaczało mniej punktów dla Brytyjczyka i Francuza.
Kolejna konkurencja tego dnia to pchnięcie kulą kobiet. Paulina Guba miała ochotę i możliwości, by złamać barierę 18 metrów, co dałoby jej drugie miejsce. Jednak pierwsza próba (17.67) okazała się najlepszą i Polka przegrała z Białorusinką Dubicką (18.39) oraz z Holenderką Boekelman (17.72).
Komplet punktów – podobnie jak Paweł Fajdek – zdobyła Kamila Lićwinko. W ładnym stylu pokonała poprzeczkę na 1.97, wyrównując swój najlepszy wynik w sezonie. Na 2.00 miała trzy strącenia.
Niepocieszony po finale 110 m pł był Damian Czykier. Czwarte miejsce i wynik 13.40 sek. to nie było to, czego oczekiwał. – Liczyłem się z tym, że Orlando Ortega będzie bardzo szybki (wygrał, wyrównując rekord DME – 13.20), ale była szansa na drugie miejsce. Miałem dobry start, jednak później w trakcie biegu pojawiły się problemy – ocenił swój start. Natomiast w rywalizacji płotkarek doszło do kuriozalnej sytuacji. Naszej Karolinie Kołeczek odstrzelono falstart (jej reakcja to 0.092 sek). Okazuje się, że niedozwoloną reakcję miała też Białorusinka Alina Tałaj, ale ją dopuszczono do powtórzonego biegu. Natomiast Polsce nie pozwolono ponownie klęknąć w blokach. – To niesprawiedliwe. Dzień wcześniej w biegu na 400 m falstart popełnił Holender, mimo to pozwolono mu przebiec dystans, bo jego federacja złożyła protest. Ja nie miałam takiej możliwości – kręciła głową zrezygnowana, dodając, że liczyła na wynik w granicach 13 sekund.
W następnej konkurencji rozgrywanej na bieżni – biegu mężczyzn na 800 m – doszło do skandalu. – Około pięćsetnego metra nagle na pierwszym torze zobaczyliśmy wielkie pudło, a obok niego człowieka, który wymachiwał rękoma, krzycząc, byśmy je omijali. To było bardzo niebezpieczne. Biegłem od wewnętrznej, wypchnąłem rywali na drugi tor, a później sam zostałem zepchnięty do bandy. Na szczęście nie skręciłem nogi, wepchnięto mnie tylko kilka kroków na trawę – opowiadał o tym, co się stało Adam Kszczot. Wygrał ten bieg, ale chwilę później zdyskwalifikowano go „za uderzenie łokciem Francuza” w trakcie omijania wspomnianego pudła. Protest polskiej ekipy nie przyniósł skutku.
W skoku w dal już w pierwszej próbie Anna Jagaciak-Michalska uzyskała wynik 6.35 (później miała 6.23 i 6.28), zajmując 5. lokatę, a w trójskoku Karol Hoffmann w drugiej próbie wylądował na 16.42, co dało mu 7. miejsce. Swój pierwszy bieg w życiu na 3000 metrów Michał Rozmys ukończył na 9. miejscu z czasem 8:11.90. W biegu na dystansie o połowę krótszym Angelika Cichocka (4:12.16) przegrała tylko z niesamowitą Niemką Konstanze Klosterhalfen. – Wiedziałem, że nie ma sensu ruszać za Niemką, bo ona już w tym sezonie pokazała na co ją stać. Zrobiłam swoje, zdobywając 10 punktów dla drużyny – powiedziała nasza milerka. Punkt mniej wywalczył natomiast Krystian Zalewski na 3000 m z przeszkodami (8:33.02). – Taktycznie nie mam sobie nic do zarzucenia. Zabrakło tylko trochę w końcówce, żeby urwać jedno oczko Hiszpanom. Francuz miał niesamowity doping, jestem przekonany, że za 2 lata w Bydgoszczy kibice będą naszym atutem – stwierdził Krystian.
Powody do radości mieliśmy po męskim rzucie dyskiem. Robert Urbanek, który zastępował w Villeneuve d’Ascq Piotra Małachowskiego, spisał się znakomicie. Dwa rzuty poza granice 66 metrów (ten lepszy 66.25) zapewniły mu minimum na MŚ w Londynie. Do ostatniej próby Niemca Roberta Hartinga Robert prowadził. Jednak mistrz olimpijski z 2012 roku wyprzedził go o 5 centymetrów (66.30).
Niepocieszony był Piotr Lisek. Miał dobre skoki na 5.30 i 5.45, ale na 5.55 dwukrotnie strącił, później przeniósł na 5.65 i poprzeczka również spadła. Halowy mistrz Europy zajął 5. Miejsce i zdobył 7 punktów. Triumfował Renaud Lavillenie (5.80).
Organizatorzy mieli kłopoty z pomiarem czasu w biegu pań na 200 m. Anna Kiełbasińska minęła linię mety jako druga (za Greczynką Belibasaki) i długo nie mogła się doczekać rezultatów. Kiedy wreszcie wyświetlono wyniki przy nazwisku Polki ukazał się czas 22.93. To oznaczało rekord życiowy, poprawiony na 0.01 sek. – Fantastycznie, piękny sobie sprawiłam prezent na dzień przed urodzinami – mówiła ze łzami radości w oczach. Jednak kilka minut później okazało się, że jednak oficjalny był pomiar co do dziesiątej części sekundy (Kiełbasińskiej zmierzono 22.8). Na tym samym dystansie Karol Zalewski był szósty (20.87 sek. – najlepszy wynik sezonu).
Dobrze wypadła w biegu na 5000 m Paulina Kaczyńska. Debiutantka w kadrze zajęła 5. miejsce z czasem 16:01.68. – Bardzo się starałam, cieszę się, że wyprzedziłam Brytyjkę i żałuję, że nie udało się dogonić Francuzki – stwierdziła.
Oszczepniczka Marcelina Witek po raz pierwszy w tym sezonie przekroczyła barierę 60 metrów (60.98), co dało jej 3. lokatę. Wygrała rekordzistka świata, Czeszka Barbora Spotakova (65.14).
Rywalizację w DME tradycyjnie kończyły sztafety 4x400 m. Nasza żeńska ekipa (Iga Baumgart, Patrycja Wyciszkiewicz, Martyna Dąbrowska i Małgorzata Hołub) zwyciężyła w czasie 3:37.60 (najlepszy w tym roku wynik w Europie). Polki prowadziły od początku do końca. – Byłyśmy stawiane w roli faworytek. Był mały stres, ale wielka motywacja – przyznała Iga Baumgart, a Patrycja Wyciszkiewicz dodała: - Usłyszałam od trenera, że w razie przepychanek musze pamiętać, że jestem szersza, mocniejsza i tym mam zapracować. Wykorzystałam ten atut, wybijając Brytyjkę z rytmu – śmiała się Patrycja.
Serię A męskiej sztafety 4x400 m wygrali Polacy (Łukasz Krawczuk, Michał Pietrzak, Jakub Krzewina i Rafał Omelko), ale ich czas – 3:03.86 był gorszy od trzech ekip z serii B (Hiszpanów, Holendrów i Czechów).
Oto, jak wyglądała radość Polaków na podium DME 2017!
Z dorobkiem 295 punktów i pięciu indywidualnych zwycięstw reprezentacja Polski zajęła drugie miejsce. Niemcy uzbierali 321,5 pkt (7 zwycięstw). Trzecia w klasyfikacji Francja miała 270 pkt i o punkt wyprzedziła Wielką Brytanię. Na piątek pozycji Hiszpania, na szóstej Ukraina, siódma lokata dla Włoch, ósma dla Czech, a dziewiąta dla Grecji. Dziesiąta – Białoruś i jedenasta – Holandia – spadły do I ligi.
Prezes PZLA - Henryk Olszewski i kapitan reprezentacji Polski - Marcin Lewandowski
z trofeum za drugie miejsce w DME w Lille (fot. Marek Biczyk)
Następne Drużynowe Mistrzostwa Europy odbędą się w 2019 roku w Bydgoszczy.
rav