W finale pchnięcia kulą w Londynie Polacy niestety bez medali – piątym miejscem musiał zadowolić się Michał Haratyk, ósmym Konrad Bukowiecki. Mistrzem świata został Tom Walsh z Nowej Zelandii. Do wtorkowego finału biegu na 800 metrów bez problemu awansował natomiast Adam Kszczot.
W finale pchnięcia kulą w Londynie Polacy niestety bez medali – piątym miejscem musiał zadowolić się Michał Haratyk, ósmym Konrad Bukowiecki. Mistrzem świata został Tom Walsh z Nowej Zelandii. Do wtorkowego finału biegu na 800 metrów bez problemu awansował natomiast Adam Kszczot.
Finał pchnięcia kulą rozpoczynał się od próby Konrada Bukowieckiego. Nasz halowy mistrz Europy rozpoczął jednak od pchnięcia przekroczonego, a w pierwszej serii Michał Haratyk uzyskał jedynie 20.49. W drugiej kolejce młodszy z naszych zawodników pchnął 20.65, starszy 20.52. Na czele konkurs byli wówczas Tomas Walsh (21.64) oraz Joe Kovacs (21.48) i niespodziewanie Chorwat, były kick-bokser oraz oszczepnik, Stipe Žunić (21.46). Nowozelandczyk na pozycji lidera umocnił się w trzeciej serii po próbie na 21.75. Tymczasem Haratyk pchnął 21.00 i do wąskiego finału wszedł z szóstym wynikiem, tuż przed Bukowieckim legitymującym się rezultatem 20.89. Gdy Konrad palił czwartą, piątą i szóstą próbę Michał zmobilizował się i w piątej kolejce uzyskał 21.41, a ten wynik dał mu finalnie piąte miejsce. Drugi z biało-czerwonych zajął ostatecznie ósme miejsce. Mistrzem świata został Nowozelandczyk Walsh, który triumf w Londynie przypieczętował minimalnie przekraczając w szóstej próbie 22 metry – 22.03.
Michałowi Haratykowi w Londynie do medalu zabrakło jedynie 5 centymetrów (foto: Marek Biczyk)
W pierwszym biegu półfinałowym na 800 metrów startował Adam Kszczot. Wicemistrz świata z Pekinu na pół okrążenia przed metą wysunął się na prowadzenie, którego nie oddał do końca dystansu – wygrał i pewnie awansował do finału z czasem 1:46.24. Marcin Lewandowski mocno pobiegł ostatnią prostą i walczył do samej mety wpadając na nią jako trzeci. Wynik 1:45.93 mógł dać mu awans z czasem, ale niestety szybciej pobiegł 3. i 4. zawodnik ostatniego półfinału – półfinału, w którym piąte miejsce zajął Michał Rozmys (1:46.10).
Adam Kszczot jak przystało na mistrza, bez problemów uporał się z rywalami i awansował do finału biegu na 800 metrów (foto: Marek Biczyk)
W półfinałowym biegu na 100 metrów Ewa Swoboda mocno ruszyła z bloków, ale w bardzo silnej stawce nie dotrzymała tempa rywalkom. W drugiej połowie dystansu Polka już wyraźnie traciła dystans do liderek. Wygrała Elaine Thompson z czasem10.84, druga Rosangela Santos poprawiła wynikiem 10.91 rekord Ameryki Południowej. Polka była ostatecznie ósma, na mecie zmierzono jej wynik 11.35.
- Słyszałam, że zrobiłam bardzo dobry start. To jest dobre. Potem chciałam biec swoje, ale spięłam się za mocno. To nie jest mój sezon, to nie jest moje bieganie. – mówiła po biegu polska sprinterka.
Ewa Swoboda w półfinałowym biegu na mistrzostwach świata w Londynie (foto: Marek Biczyk)
Rafał Omelko biegł w pierwszym półfinale na 400 metrów, którego gwiazdą został młody zawodnik z Bahamów Steven Gardiner – ów lekkoatleta czasem 43.89 ustanowił rekord swojego kraju oraz przesunął się na czwarte miejsce w światowych tabelach tego sezonu. Również Polak walczył dzielnie zajmując ostatecznie siódme miejsce z wynikiem 45.37, drugim najlepszym w tym sezonie.
- Poziom tutaj jest kosmiczny. Myślę, że w finale będzie takie bieganie jakiego jeszcze nie było. Jestem zadowolony z tego biegu, biegło mi się o wiele lepiej niż wczoraj w eliminacjach. Chciałem zrobić dłuższy finisz i trochę mi brakło, gdybym wytrzymał byłoby ciut lepiej. – podsumował swój start Omelko, przed którym w Londynie jeszcze start w sztafecie.
Damian Czykier nie wystartuje natomiast w finale biegu na 110 metrów przez płotki, Zawodnik Podlasia Białystok zderzył się na początku z biegnącym na sąsiednim torze rywalem i nie miał dobrej drugiej części dystansu. Na mecie był piąty z czasem 13.42.
- Na pierwszym, albo drugim płotki zderzyłem się z Hiszpanem. Zabrakło mi błysku w drugiej części sezonu. – komentował Damian Czykier, który na początku sezonu był bliski poprawienia rekordu kraju Artura Nogi. Polak dodał także, że jest bardzo zadowolony z tego, że zmienił trenera.
W biegu maratońskim pań wystartowały dwie biało-czerwone. Lepiej spisała się w nim Izabela Trzaskalska, która z czasem 2:35:03 zajęła 23. miejsce. Dzisiejszy wynik podopiecznej Marka Jakubowskiego jest jej drugim w karierze. Rezultat 2:39:39 i 36. lokata w stawce maratonek to z kolei dorobek Katarzyny Kowalskiej.
Brązowa medalistka mistrzostw Europy U23 z Bydgoszczy oszczepniczka Marcelina Witek w pierwszej próbie kwalifikacji uzyskała 59.00 i po dwóch kolejnych spalonych rzutach zakończyła eliminacje na 21. pozycji. Z najlepszym wynikiem do finału awansowała Chinka Huihui Lyu, która wygrała z rekordem Azji – 67.59.
Polskim medalowym akcentem niedzielnego wieczoru w Londynie był brązowy krążek wywalczony przez Robeilys Peinado – tyczkarka z Wenezueli na co dzień broni barw klubu OSOT Szczecin, a trenowana jest przez Wiaczesława Kaliniczenkę. W stolicy Wielkiej Brytanii pokonała 4.65, wyrównując rekord swojej ojczyny. Mistrzynią globu została Greczynka Ekaterini Stefanidi, która w pierwszej próbie zaliczyła 4.91, a później atakowała także 5.02. Po jej zwycięstwie stadion wspaniale bawił się przy dźwiękach nieco uwspółcześnionej wersji greckiej Zorby.
Przed rozpoczęciem niedzielnej sesji zmagań lekkoatletów w Stratford wręczone zostały medale mistrzostw świata z 2011 – po korekcie wyników związanych z przyłapaniem na dopingu Rosjanek dziś uhonorowano łotewską skoczkinię w dal Inetę Radēvičę (odebrała srebro, w Daegu była trzecia) oraz dwie siedmioboistki. Po odebraniu mistrzowskiego tytułu Tatianie Czernowej złoty medal, przy wielkiej wrzawie na trybunach, odebrała Brytyjka Jessica Ennis-Hill. Brąz z Daegu przypadł Karolinie Tymińskiej. Polka będąca w 9 miesiącu ciąży nie mogła dotrzeć do Londynu. Medal trafi oczywiście do naszej zawodniczki – do Polski przywiezie go Piotr Długosielski, dyrektor ds. międzynarodowych PZLA.
Wyniki: Londyn
Londyn, Maciej Jałoszyński & rav