Poranna sesja sobotnich zawodów podczas HME w Pradze przyniosła polskim kibicom wiele radości. Z bardzo dobrej strony pokazali się debiutanci - Ewa Swoboda, Paweł Wiesiołek i Artur Ostrowski.
Poranna sesja sobotnich zawodów podczas HME w Pradze przyniosła polskim kibicom wiele radości. Z bardzo dobrej strony pokazali się debiutanci - Ewa Swoboda, Paweł Wiesiołek i Artur Ostrowski.
Nasze sprinterki i nasi sprinterzy w komplecie awansowali do półfinałów. Ewa Swoboda startowała w pierwszej serii eliminacyjnej na pierwszym torze. Miała znakomity czas reakcji przy wyjściu z bloków, ale okazało się, że Greczynka Yeoryia Kokloni popełniła falsatart. Polka późno usłyszała sygnał oznaczający falstart i przebiegła około 40 metrów. - Jak na taką mocną przebieżkę to mój późniejszy wynik jest naprawdę dobry - mówiła, ciesząc się z rezultatu 7.24 i awansu do półfinału z drugiego miejsca w serii.
Ewa Swoboda w biegu eliminacyjnym na 60 m w Pradze startowała z 1. toru i zajęła 2. miejsce (fot. Marek Biczyk)
Chwilę po niej, również na pierwszym torze (ale w drugiej serii) biegła Marika Popowicz. Ona zajeła 4. lokatę (czas 7.34), gwarantującą awans do półfinału. - Kilka miesięcy temu, gdyby ktoś mi powiedział, że będę w półfinale mistrzostw Europy, chyba bym się uśmiała. Przecież wracam po ciężkiejnkonyuzji, bardzo się cieszę, że tu jestem i znów mogę poczuć tę atmosferę rywalizacji - mówiła ze łzami w oczach.
Również nasi sprinterzy nie mieli problemów z awansem do kolejnej rundy. Remigiusz Olszewski był w swojej serii trzeci (6.66), podobnie jak Kamil Kryński w swojej. Kamil poprawił rekord życiowy (z 6.69 na 6.68). - Jest się z czego cieszyć, bo przecież ja się specjalizuję w znacznie dłużyszm dystansie, czyli 200 metrów. Ale ostatnie treningi w Spale przyniosły efekt. Czuję, że w półfinale jestem jeszcze w stanie coś "urwać" z tego rekordu - ocenił Kryński.
W skoku wzwyż mężczyzn Sylwester Bednarek zaczął bardzo dobrze. Bez żadnej zrzutki przechodził kolejne wysokości (2.14, 2.19 i 2.24), ale na 2.28 coś się zacięło. Polak strącił trzykrotnie. Poprzeczkę na 2.28 pokonało 8 zawodników, Bednarek z 2.24 w pierwszej próbie był 9-ty i nie awansował do finału. Dla niego to również powrót do kadry po ciężkiej kontuzji i przetarcie przed sezonem letnim.
Z trzech Polaków startujących w eliminacjach na 1500 m do finału awansował jeden. Artur Ostrowski bardzo dobrze rozłożył siły na całym dystansie, zajął drugie miejsce w swojej serii i ustanowił rekord życiowy (3:40.24). To był najszybszy bieg eliminacji. - Jestem bardzo zmęczony, ale cieszę się, że dobrze przepracowałem całą zimę, nie miałem problemów ze zdrowiem. Jestem przygotowany, żeby w finale pobiec jeszcze lepiej - powiedział Artur, któremu z trybun kibicował tata-trener, znakomity przed laty 800-metrowiec, Ryszard Ostrowski.
W eliminacjach odpadli Krzysztof Żebrowski (3:49.76) i Szymon Krawczyk (3:51.72). - Tak naprawdę to lepiej, żebym tu w ogóle nie przyjeżdżał. Przeziębienie, które ostatnio miałem spowodowało, że byłem dziś cieniem samego siebie - kręcił głową zawiedziony Krzysztof. - Miałem równy bieg, była szansa na awans, ale chyba zabrakło mi siły na ostatnie dwa koła. Moja taktyka trochę zawiodła - dodał Krawczyk.
Rewelacyjnie rywalizację w 7-boju rozpoczął Paweł Wiesiołek. Na 60 m uzyskał czas 7.03, poprawiając "życiówkę" o 0.04 sek. W skoku w dal kolejny rekord życiowy - i to jaki! Przed przyjazdem do Pragi Paweł miał najlepszy wynik na poziomie 7.27. W pierwszym skoku uzyskał 7.35. Wyświetlono taki wynik, jednak sędzia po analizie belki dopatrzył się minimalnego muśnięcia plasteliny. Próba była więc nieważna. Wydawało się, że drugi skok był jeszcze dalszy, ale aparatura do pomiaru pokazała 7.16. W trzeciej kolejce Wiesiołek poszybował naprawdę daleko. 7.63 - to drugie miejsce w konkursie, tylko 2 centymetry bliżej niż Sebastian Chmara w 1998 roku w Walencji, gdy bił rekord Polski i zdobywał złoto HME!
W popołudniowej sesji w sobotę Pawła czekają jeszcze: pchnięcie kulą i skok wzwyż.